LSOB - Rozdział 4

1.2K 156 284
                                    

hasztag na tt — #lsobff zapraszam misie



— To nie jest takie trudne, Harry. Musisz się po prostu przytrzymać i stać nieruchomo. 

— Ale przez dziesięć i osiem lat nie musieć w ogóle stać, ja nie wiedzieć, o co chodzi. 

Louis westchnął głośno, zaciskając palce na talii Harry'ego. Już prawie godzinę próbował go nauczyć stać o własnych siłach dłużej niż kilka sekund. Na początku myślał, że Harry się wygłupiał, ale kiedy zauważył, jak bardzo jego ręce trzęsły się od przytrzymywania swojego ciężaru ciała, niemal od razu odsunął tę myśl na bok. Brunet mimo że chciał, nie potrafił przenieść siły na drżące nogi. A kiedy mu się to udawało, zaczynał się chwiać i spadał. 

— Dobrze — mruknął po chwili ciszy. Mimo że Harry nie ważył dużo, to od trzymania go przez prawię godzinę bolały go ręce. — Odpocznijmy sobie. Minie trochę czasu, zanim nauczysz się porządnie stać, ale na spokojnie. Wszystko się uda, tylko... 

— Ale nie być na mnie zły, Lou? — zapytał Harry. Louis wyczuł bijące od niego przygnębienie, przez co jego ciało zostało wypełnione wyrzutami sumienia. Nie powinien być dla niego taki surowy, on sam nawet nie umiał pływać, więc wyglądałoby to tak samo. 

— Oczywiście, że nie. Po prostu czasami nie pomyślę, jak coś powiem lub zrobię — zapewnił go z małym uśmiechem. Pomógł Harry'emu przejść przez salon i usiąść na kanapie (oplótł go ramionami w talii i tak właściwie niósł, natomiast brunet ruszał nogami do przodu i do tyłu), po czym poprawił karmelową grzywkę. — Umiesz w ogóle czytać i pisać? 

Niemal od razu zaczął żałować, że zadał to pytanie. Na twarzy Harry'ego pojawił się grymas, który jasno zasugerował Louisowi, że poczuł się zraniony. Nie odpowiedział, tylko z oczami pełnymi łez odwrócił głowę i wbił spojrzenie w okno. 

Ale Louis nigdy nie miał do czynienia z syrenami i nie wiedział, jak wyglądało ich życie pod wodą. Nie miał pojęcia, czym Harry się zajmował, czego się nauczył i na jakim poziomie była wiedza podwodnych stworzeń. Mimo tego poczuł się naprawdę źle, ponieważ mógł skonstruować pytanie zupełnie inaczej i w zupełnie innym, milszym tonie. Zrobił z Harry'ego idiotę i dziecko, chociaż był już dorosłym mężczyzną. Po prostu nigdy nie musiał żyć na lądzie. 

Nie powiedział nic, ponieważ poczuł wstyd, po czym wyszedł z salonu i udał się do swojej sypialni, by na chwilę odpocząć. Nie był przyzwyczajony do czyjejś obecności i od trzech lat nigdy nie spędził z nikim tyle czasu bez przerwy. Potrzebował chwili samotności, by zebrać myśli i odpocząć. Tego było za dużo jak na jeden raz. 

Przed obudzeniem Harry'ego podkręcił ogrzewanie, by chłopcu było cieplej, ale w tamtym momencie szczerze żałował, że to zrobił. Było mu nieprzyjemnie gorąco i duszno, a otworzenie okna nie wchodziło w grę. Jedyne, co mogł zrobić to wyłączyć kaloryfer w pokoju, ale nie chciał, żeby później Harry'emu było mu zimno. Gdy uczył go chodzić, zauważył, jak bardzo wyziębiony był jego organizm, dlatego wolał nie ryzykować jeszcze większym spadkiem temperatury. Chociaż tak właściwie nie mógł mieć pewności, czy trzydzieści dwa stopnie nie były dla niego czymś normalnym.

Chciał być cierpliwy i wyrozumiały, ale czuł się zbyt nieswojo, by panować nad swoimi odruchami. Spędzenie tyle czasu w samotności bardzo go zmieniło i po prostu nie był przyzwyczajony, by opiekować się drugim człowiekiem, a już szczególnie być da niego życzliwym i łagodnym. Mechanizmem obronnym dla Louisa było bycie opryskliwym, zamkniętym i niemiłym, ponieważ wtedy nikt nie chciał z nim rozmawiać. A jeśli ktoś już spróbował, to później odchodził, gdyż za bardzo się męczył. Nikomu jeszcze nie udało się zajrzeć w głąb jego serca — nikt nigdy nawet nie spróbował dowiedzieć się, dlaczego taki był. Dużo łatwiejsze było odejście i zostawienie Louisa w jego morzu cierpienia. 

lonely shade of blue | part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz