LSOB - Rozdział 27

882 132 165
                                    


Pod wodą jeden dzień to pół dnia dla ludzi, więc Harry zupełnie inaczej odczuwał brak Louisa. 

Nie widział go już sto dwanaście dni. Sto dwanaście najdłuższych w jego życiu dni.

Jego cierpienie było bardzo trudne do opisania — płakał, krzyczał i błagał swojego papę, żeby znowu zamienił go w człowieka i pozwolił mu żyć na lądzie. Tłumaczył, że Louis na pewno jest jego przeznaczonym i dłużej już bez niego nie wytrzyma, jednak król Robin nie chciał tego słyszeć. Ignorował swojego maluszka i odprawiał go z kwitkiem, kiedy przychodził do niego z bardzo długą listą powodów, według których Harry powinien wrócić do ukochanego. Nie było już żadnych szans. Harry nie mógł wrócić.

Dlatego po pięćdziesięciu dniach po prostu się poddał. Leżał na swojej skale i płakał, nie chcąc rozmawiać nawet ze swoim najlepszym przyjacielem. Każdego ignorował i krzyczał, jeśli ktoś chciał zmusić go do wyjścia. Argumentowali to tym, że był księciem i musiał pokazywać się na ważnych uroczystościach, jednak jego to nie obchodziło. Miał po dziurki w nosie podwodne królestwo.

— Wyrocznia niedługo się otworzy. Będziesz mógł zobaczyć Louisa — powiedział Zayn, kiedy przyniósł Harry'emu śniadanie. — Wiem, że chciałbyś zobaczyć, jak sobie bez ciebie radzi. Chociaż patrząc na to, jak ty się zachowujesz, to wydaje mi się, że niewiele lepiej.

— To wszystko wina papy i jego braku wiary. A jak księżna Sammy poślubiła delfina to było w porządku. Delfiny to przecież też inny gatunek — narzekał niezadowolony, po czym odwrócił się do przyjaciela plecami.

— Ale delfiny żyją pod wodą, a nie na lądzie i przede wszystkim nie chcą na nas eksperymentować — westchnął czarnowłosy. — Wiem, że cierpisz i chciałbyś wrócić, ale... Nie możesz tak robić, Hazz. Nie chcę cię stracić.

— Wiem, Zee, ale ja nie umiem bez niego żyć. Jeszcze nie spotkałeś przeznaczonego, więc nie masz pojęcia, jak okropne to jest uczucie, kiedy nie jesteście razem. I ciągle mam wrażenie, jakbym był pijany, a ja w życiu nie piłem alkoholu — wytłumaczył, mocno gestukulując rękami. Dodatkowo od ciągłego płaczu bolała go głowa, przez co nie mógł na niczym się skupić. 

— Właśnie dlatego musisz zobaczyć, co się dzieje u Lou — oznajmił stanowczo Zayn. Złapał Harry'ego za rękę, po czym mocno pociągnął w swoję stronę, chcąc wziąć go ze skały. — Tylko weź ze sobą papę. Może jak zobaczy, że jest z nim źle, to pozwoli ci wrócić?

— A jeśli nie jest z nim źle? Jeśli za mną nie tęskni?

To był jeden z największych lęków Harry'ego, przez które każdej nocy miał koszmary i o siódmej rano płakał, wybudzając się z mocnego snu. Wiedział, że Louis również bardzo cierpiał i naprawdę chciał, żeby czuł się dobrze, jednak myśl, że już go nie obchodzi i wcale nie tęskni, niemal go zabijała. Pragnął być dla niego najważniejszy na zawsze. 

— Nawet nie gadaj takich głupot, siedzenie w tym pokoju zrobiło ci pranie mózgu — powiedział Zayn, kręcąc głową na boki.

— Nie obrażaj mnie, bo będzie mi przykro. — Wydął obrażony wargę, na co Zayn przewrócił oczami. — I nie przewracaj na księcia oczami.

— Tak ci tylko przypomnę, że też jestem księciem — burknął pod nosem, po czym bez zbędnych słów zaczął płynąć z Harrym za rękę do sali tronowej, gdzie jego ojciec jadł śniadanie. 

Król Robin wyglądał bardzo dostojnie, siedząc przy ogromnym, złotym stole i pałaszując pyszne dary morza. Nawet nie zwrócił uwagę na swoich synów, którzy weszli do sali, w której odpoczywał przed następnym wystąpieniem dotyczącym wyroczni. Nie miał ochoty na zbędne rozmowy z maluszkami. 

lonely shade of blue | part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz