LSOB - Rozdział 16

1.1K 148 316
                                    

Harry uśmiechnął się delikatnie, kiedy zauważył, że Louis zostawił telefon na stoliku nocnym. Nie umiał z niego korzystać, ale mężczyzna powiedział mu, że po nowym roku musi załatwić kilka ważnych spraw i zajmie mu to sporo czasu, a brunet naprawdę nie chciał być sam. Dwa razy widział, jak Louis odbierał telefon, więc pomyślał, że to wcale nie było nic trudnego i na pewno sobie poradzi, dlatego postanowił znaleźć sobie towarzystwo.

Odblokował urządzenie poprzez przesunięcie palca i uchylił delikatnie usta, zauważając siebie na zdjęciu. Leżał na klatce piersiowej Louisa, drzemiąc sobie z lokami na swoim czole.

— Ja w tym małym? — zapytał sam siebie zaskoczony. Nie miał pojęcia, jak się tam znalazł. — Przecież ja tutaj.

Wzruszył jednak ramionami, nie chcąc się nad tym dłużej zastanawiać. Przyjrzał się dokładnie każdej ikonce, nie mając pojęcia, na którą kliknąć. Wszystkie wyglądały dla niego tak samo, a różniły się jedynie kolorami.

Wysunął język, a następnie kliknął na pomarańczową z białym zarysem człowieka. Miał nadzieję, że nie włączył czegoś zakazanego i nie sprawi tym Louisowi żadnych problemów. Nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Ale wtedy zauważył różne imiona i nazwiska. Uśmiechnął się szeroko, po czym zaczął przesuwać w dół, szukając kogoś, do kogo mógłby zadzwonić. Zajęło mu kilka minut, aż w końcu znalazł odpowiedni numer, ponieważ kliknął na sammy i nie potrafił z tego wyjść.

— Tommo? — odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki, na co Harry podskoczył.

— Nil? Ty utknąć w tym małym, że do mnie mówić? — zapytał przejęty. — Trzeba pomóc? Lou zaraz wróci i na pewno pomóc.

Odpowiedział mu głośny śmiech po drugiej stronie.

— Wszystko w porządku, Harry, tak działa telefon — wytłumaczył mu blondyn. — Potrzebujesz czegoś? Louis zostawił cię samego?

— Lou do urzędu i ja sam. Przyjdź, ja zrobić dużo herbaty lub dać ser żółty — zaproponował, wciąż wpatrując się z niedowierzaniem w urządzenie. Zaciskał mocno palce na swojej koszulce, kompletnie nie rozumiejąc, jak to wszystko działało.

Przez chwilę panowało milczenia, aż w końcu Niall ponownie się zaśmiał.

— Jasne, zaraz u ciebie będę. Tylko nie zrób sobie krzywdy, jak będziesz robił herbatę — poprosił łagodnie. — I może nie używaj noża.

— Ale ja już duży i Lou pokazywać wiele razy — odpowiedział, czując się odrobinę urażonym. Przecież nie był głupi, potrafił zagotować wodę i wlać ją do kubka bez zrobienia sobie krzywdy lub odkroić kostkę sera.

— Masz rację, przepraszam. Zaraz u ciebie będę.

— Dobrze, papa Nil.

Poczekał chwilę, aż w końcu zauważył, że połączenie się skończyło. Wziął głęboki wdech, próbując uspokoić skołatane serce — udało mu się samemu zadzwonić. Był już taki dorosły, prawie jak Louis.

Postanowił więcej nie klikać nic w telefonie, tylko zostawić go na szafce nocnej. Sięgnął po spodnie dresowe, które leżały na jego łóżku i założył je, ponieważ nie chciał pokazywać Niallowi swojej pieluchy (Louis wytłumaczył mu, że noszą je głównie dzieci, przez co Harry'emu zrobiło się bardzo przykro). Następnie odgarnął włosy z twarzy i poszedł do kuchni, by wstawić wodę.

— Kanapki — pomyślał zadowolony, przypominając sobie wczorajszą kolację. Louis stwierdził, że nie mógł jeść tylko sera żółtego, więc odkroił mu kawałek chleba i podał razem z produktem. — I masło, dużo żółtego masła. Nil na pewno szczęśliwy.

lonely shade of blue | part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz