5

556 18 0
                                    

Następnego dnia rano przywitała ją niemiła niespodzianka. Był to list rodziców oczywiście. Zdziwiła się jednak, gdy zamiast oskarżeń i złości, pojawiło się tylko jedno zdanie na temat tego, że na święta ma przyjechać do domu. Wiedziała, że będzie źle w domu ale na razie postanowiła o tym nie myśleć. Była sobota więc Lydia po śniadaniu udała się do dormitorium. Wzięła kurtkę, książkę i  wyszła na błonia. Zajęła ławkę i zaczęła lekturę. Po czasie poczuła, że ktoś się dosiadł. Brązowo włosy Luke Lewis.
- Jak leci? - spytał
- W porządku- odparła i skupiła się na książce
- Mało rozmowna jesteś.
- Czytam, a ty mi w tym przeszkadzasz.
- Więc będę cicho.
Dziewczyna doczytała tekst i zamknęła książkę.

Spojrzała na tafle jeziora rozprzestrzeniającą się przed jej oczami, słońce odbiła się od wody, która delikatnie się poruszała.

- Lubię te miejsce- rzekł przerywając ciszę.
- Jest naprawdę dobre do samotnych przemyśleń.
- O czym właśnie myślisz?
- O sobie
- Egoistka
- A ty o czym myślisz?
- O mojej siostrze, w następnym roku przyjdzie do szkoły, jest dość nieśmiała i zastanawiam się czy sobie poradzi.
- Ty sobie poradziłeś
- Nie jestem nieśmiały- odparł
- Głupi- rzuciła dziewczyna
Chłopak zrobil zdziwioną minę.
- Kto normalny wierzy, o wróżeniu z dłoni?- powiedziała lekko się usmiechajac.
- Oj, przestań po prostu wykonywałem polecenie nauczyciela. Wcale w to nie wierzę, daj spokój.
- Jasne- odparła
- Wracamy? Trochę chłodno się zrobiło.
Dziewczyna kiwnęła głową i wstała z ławki. Ruszyli razem do szkoły. Chłopak narzucił temat do rozmowy, więc szli rozmawiając.

Weszli razem do pokoju wspólnego i udali  się na kanapę. Dziewczyna na początku nie zwróciła uwagi ile było osób w pokoju. Rozmawiali jeszce przez chwilę, a potem Lydia wzięła się za ponowne czytanie książki.

- Uważam, że jest to nudne zajęcie ide zrobic coś pożytecznego, do zobaczenia.- rzekł i wyszedł z pokoju wspólnego.

Po chwili jej zajęcie znów przerwał glos.
-Nowego przyjaciela sobie znalazłaś, dlatego nie masz dla mnie czasu? - Walbura stanęła nad nią.
- O co ci chodzi? - Spytała zirytowana
- Najpierw mówisz, że nie masz czasu a potem chodzisz z tym chłopakiem. Co już tak nagle zapomniałaś o mnie?
- Daj mi spokój okej? - mówiła jeszce bardziej zirytowana Lydia.
- Odpowiedz w czym jest problem. We mnie? Powiedz mi.
- Zostaw mnie w spokoju- sykneł i wstała.
- Myślałam, że się przyjaźnimy. A ty jesteś fałszywą osobą, zmieniasz se przyjaciół kiedy ci się nudzą
- Powiedziała, że masz dać jej spokój. Nie rozumiesz? -Lydia  Usłyszała za sobą spokojny i zimny głos.
Black spojrzała ostatni raz na dziewczynę i odeszła.
- Sama bym sobie poradziła Riddle- odparła zirytowana
- Właśnie widziałem.
- Nie prosiłam cie o nic więc się nie wtrącaj. - rzekła i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju wspólnego.

                     *

Siedział w pokoju wspólnego, gdy zauważył wchodzącą dziewczynę wraz z chłopakiem, którego nie znał. Rozmawiali o czym co go zdziwiło. Nie widział nigdy aby romawiala z jakimś chłopakiem. Pomijając jego i Averego na spotkaniu, ale była to raczej szybka wymiana zdań. Więc zdziwił się bardziej, gdy usiadli na kanapie i dalej dyskutowali. Po chwili jednak chłopak wyszedł a ona zaczęła czytac ksiazke. Więc Tom tez się skupił na czytaniu. Jednak po chwili do dziewczyny podeszła Walburga Black. Riddle kojarzył, że kiedyś chyba się przyjaźniły, widywał je kiedyś razem, jednak od pewnego czasu ze sobą nie rozmawiały. Zauważył, że Black oskarżała o coś Lydie, a ta coraz bardziej się irytowała. Nie wiedzial kiedy pojawił się za czarnooką ale rzekł swym zimnym i spokojnym tonem
- Powiedziała, że masz dać jej spokój. Nie rozumiesz?
Walburga spojrzała na niego i lekko drgnęła.
Po chwili odeszła. Z czego był zadowolony.
- Sama bym sobie poradziła Riddle. - rzekła Lydia odwracając się do niego. Pomyślał, że moglaby być bardziej wdzięczna.
- Właśnie widziałem.
- Nie prosiłam cie o nic więc się nie wtrącaj- rzekła i wyszła.
Zirytowało go jej zachowanie.
Spostrzegł, że duża część uczniów mu się przygląda
- Nie macie nic do roboty? - syknął i wyszedł z pokoju ślizgonow

                    *
Kilka dni później Mulciber przekazał Lydii datę następnego spotkania. Były to ostatnie dwa dni przed przerwą świąteczną. Dziewczyna po lekcjach udała się na siódme piętro i przeszła trzy razy przed ścianą, w której pojawiły sie drzwi. Weszła do dużego pomieszczenia i rozejrzała się za wolnym miejscem. Te koło Riddla było zajęte przez ślizgonkę z jego klasy. Dziewczyna kojarzyła, że nazywa się Miriam i należy do fanek chłopaka. Znalazła miejsce pomiędzy blondwłosym krukonem a Mulciber'em. Usiadła i wyczekiwała nadejście Riddla. Zjawił się po krótkiej chwili i przeleciał wzrokiem członków zawiesił o kilka sekund dłuzej wzrok na Lydii niż na pozostałych, po czym usiadł na swoje miejsce.
- Jak wiecie jest to nasze ostatnie spotkanie przed świętami, więc będziecie mieli dużo czasu na wykonanie zadań, które zaraz wam wyznacze. - oznajmił
- No to się zaczyna- szepnęła Lydia, jednak trochę za głośno bo Mulciber również odszepnął
- Nie masz czym się martwić, pewnie dostaniesz do przeczytania kilka książek.
- Jasne
- Czy ja wam przeszkadzam? - oboje usłyszeli zimny głos Toma.
- Nie Panie, wybacz- odrzekł posłusznie Mulciber
Następnie czarnowłosy spojrzał wyczekująco na Lydie.
- Nie- odparła
Przeleciał po jej twarzy wzrokiem a potem zwrócił się do reszty.
- Osoby, które zostają w szkole zgłoście się. - rzekł i wstał od stołu, zaczął przechadzać się powolnym krokiem wokół stołu.
Trzech ślizgonów i dwóch Krukonów podniosło rękę.
- Waszym zadaniem będzie szukać informacji na temat komnaty tajemic, oraz szukanie jej. - kończąc to zdanie spojrzał na moment na Lydie
- Reszta osób będzie szukała tych informacji w domu.
- Czy to tyle Panie?- Spytała dziewczyna, która Siedziała koło Riddla.
- Tak, macie na to czas,osoba która zaimponuje mi swoimi informacjami zostanie nagrodzona.
Po sali przeszedł szept.
Riddle zakończył spotkanie, jednak nie opuścił pomieszczenia, usiadł na swoim miejscu i zamyślił się.
Uczniowie zaczęli wychodzić jednak jedna osoba pozostała na sowim miejscu.
-Jednak posłużyłeś się moim pomysłem- rzekła Lydia
- Jako jedyny był rozsądny
Chłopak nie wskazywał na to aby coś jeszcze chciał powiedzieć wiec Lydia wstała i pokierowała się w stronę wyjścia.
- Przestan rozmawiać z chłopakami na moich spotkaniach- usłyszała blisko za sobą głos chłopaka.
- Słucham?
- Jestes tam po to aby się na coś przydać, a nie po to aby rozpraszać innych.
Dziewczyna odwróciła się przodem do chlopaka i podniosła głowę aby spojrzeć w oczy chlopaka.
- Coś jeszce?
- Kim jest Chłopak z którym rozmawiałaś w pokoju wspólnym?
- Co?
- Zadałem pytanie.
- Jestes zazdrosny?
- O ciebie? - prychnął-Nie pochlebiaj sobie, jstes potrzebna tylko do mojego planu -rzekł
kpiąco
- A wiec po co ci to informacje?
- Chce wiedzieć czy zadajesz się z zdrajcami.
- On nie jest zdrajcą.
-Skoro nie jest to powiedz jak się nazywa. Wiesz, że i tak się dowiem.
- Luke Lewis
- Co sądzi o mugolach.
- Nie wiem, nie rozmawiałam z nim o tym- odparła zmieszana
- Dowiedz się i przyprować go na spotkanie.
- Nie.
- Nie?- rzekł podnosząc jedną brew do góry
- Nie będę za niego decydować.
- Martwisz się o niego, no proszę. - rzekł szyderczo
- O co ci chodzi Riddle? - odparła zirytowana
- Wracamy do nazwisk?
- Daj mi spokój- rzekła i odwróciła się z zamiarem odejścia. Jednak chłopak złapał ją za nadgarstek i mocno ścisnął.
Dziewczynę przeszył ból.
- Przyprowadź go na  spotkanie. - rzekł I wyminął ją.
Zmieszana stała przez chwilę po czym opuściła sale i udała się do dormitorium spakować się.

Only HerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz