15

442 12 0
                                    

Weszli do pomieszczenia, w którym znajdowało się już parę osób.

Riddle od razu skierował się w stronę Slughorn'a, a Lydia podążała za nim.

- Tom, Lydia, jesteście w końcu- wykrzyczał uradowany profesor- Jaką piękna parą jesteście.

- Nie jesteśmy razem - przypomniała mu dziewczyna

- Tak, oh chodźcie do stołu.

Lydia i Tom ruszyli do stołu, a chłopak odsunął jej krzesło po czym sam usiadł.

Riddle zajął się rozmowa z Slughorn'em, Lydia stwierdziła, że to nudne zajęcie, więc rozejrzała się po pozostałych.

Znajdował się tam Avery, który przyszedł z brązowo włosą ślizgonką, Walburga z Orionem. Przybyli też dowje Krukonów i dwójka gryfonów.

Lydia poczuła delikatne kopnięcie pod stołem. Odwróciła głowę w stronę Riddle'a.
I wlepiła w niego mordercze spojrzenie.

- Właśnie zaprosiłem profesora, na nasze kolejne wyjście do Hogsmeade. Pójdziesz z nami prawda- Zapytał niewzruszony.

Dziewczyna oderwała od niego wzrok i spojrzała na Slughorn'a.

- Bardzo się cieszę, że profesor będzie nam towarzyszył

- To świetnie- Odparł Horacy. Po czym zajął się romawą z innym uczniem.

- Coś ty wymyślił?- Syknęła do Riddle'a na tyle cicho żeby tylko on mógł ją usłyszeć. - Nigdzie nie idę.

- Owszem idziesz- odparł również cicho.

- No dobrze kochani, za niedługo kończycie szkołę, gdzie zamierzacie pracować? - Zwrócił się do zebranych Slughorn.

- Chciałbym pracować jako Auror- odezwała się jedna z gryfonek.

I tak zaczęli wszyscy po kolei odpowiadać.

- Panno Halldess, a pani gdzie by chciała pracować? - Zapytał profesor

- Jeszce o tym nie myślałam- odpowiedziała zgodnie z prawdą

- Masz duży potencjał, nadawałabyś się na świetnego Aurora. Twoi rodzice pracują w Departamencie tajemnic, tak?

- Ojciec, moja matka należy do Wizengamozu- odparła

- Oh, Twoi rodzice to porządni ludzie.- rzekł i przeniósł wzrok na Riddle'a - A ty Tom gdzie byś chciał pracować?

- Profesorze, też jeszcze o tym nie myślałem.

- Z twoją głową to byś mógł zostać nawet ministrem magii.

Lydia w myślach parsknęł śmiechem - Tom i ministerstwo? - jakoś nie chciało jej się wierzyć.

Przyjęcie trwało do 19:40, gdy nagle obudził się Slughorn.
- Oh już tak późno, zbierajcie się- rzekł patrzac na zegarek.

Lydia z Tomem pożegnali się z profesorem a potem wyszli z pomieszczenia.

Dziewczyna myślała, że kierują się do pokoju ślizgonów, więc zdziwiła się, gdy Riddle zaczął kierować się na schody.

- A ty gdzie idziesz- zapytała ślizgona

- Nie twój interes - wysyczał

- Mój bo to ty mnie wpakowałeś w to całe przyjęcie, dlatego teraz chyba należą mi się wyjaśnienia- nie ustępowała dziewczyna

- A jak myślisz, co dzisiaj jest za dzień? - rzekł zirytowany

Dziewczyna przypomniała sobie, że dzisiaj środa i to w ten dzień miał wypuścić bazyliszka.

- Idę z tobą- odparła i ruszyła w jego kierunku

- W tej sukience? - uniósł z kpiną brew do góry.

- Oh, nie, możesz na mnie poczekać, aż się przebiorę- odparła sarkastycznie.

Riddle bez słowa ruszył do damskiej łazienki.

Gdy weszli do toalety, dziewczyna zaklęciem zamknęła drzwi- z czego Riddle był zadowolony.

Wysyczał coś w mowie węży, a umywalka otworzyła się.

Zeszli po schodach w ciemnościach, a następnie znaleźli się przy głazie, wtedy Riddle znów przemówił w mowie węży.

Gdy dotarli do komnaty, Lydia poczuła dziwny spokój. Co zupełnie było nienormalne, ponieważ bestia tam mieszkająca, zara miała ruszyć w korytarze szkole i zaatakować jakiegoś ucznia.

- Wiesz kogo chcesz zaatakować? - Spytała Lydia podchodząc do chlopaka, który stał nieopodal posągu Salazara Slitherina.

- Tak, szlame.

- I nie masz konkretnej ofiary?

- Do czego zmierzasz - rzekł i odwrócił się do niej plecami.

- Gdyby to odemnie zależało, to Avery byłby moją pierwszą ofiarą

Riddle prychnął

- Nie umiesz sobie z nim poradzić w inny sposób?

Tym razem Lydia prychnęła.

- Odsuń się, i tak już dość czasu zmarnowałaś - rzekł i zaczął wywoływać bazyliszka.

Dziewczyna była wdzięczna za to, że stanęła na skraju ubocza, bo inaczej staranował by ją wąż, który pędził do wyjścia z komnaty.

- Teraz nie ma odwrotu- rzekł usatysfakcjonowany chłopak.

- A co jak ktoś się dowie?

- Mam alibi - rzekł niewzruszony

- Wiesz, że słowo Slughorn'a nie wys.. - nie dokończyła, ponieważ Tom jej przerwał.

- Tak się składa, że pewien dzieciak z Gryffindoru lubi trzymać niebezpieczne zwierzęta w zamku - rzekł i odwrócił się przodem do dziewczyny

- Tak się składa, że jest to bardzo niekulturalne, gdy się wchodzi komuś w słowo- odparła zirytowana, tym że chlopak przerwał jej wcześniejszą wypowiedź.

Riddle tylko prychnął. Podszedł do niej powolnym krokiem.

- Co próbujesz  tym osiągnąć?- spytał, znienacka

- Co - odparła zdezorientowana, nie wiedziała o co mu chodzi

- Głodzeniem się ot co, hm?

- To nie twój interes - odparła zirytowana i  osunęła się od chlopaka.

- Próbujesz umrzeć w tak żałosny sposób? Jesteś tchórzem.

Lydia była tak zdenerwowana, że miała ochotę go uderzyć.

- Nie jestem tchórzem- wysyczała z taką złością, że gdyby głos mógł zabijać, Riddle już dawno leżał by martwy.

- Udowodnij - rzekł po czym znów zrobił krok w jej stronę.

- Nic ci nie  będę udowadniać

- Tchórz  - Powtórzył

Lydia ogarnęła taka złość, że zamachnęła się z zamiarem spoliczkowania chlopaka, jednak ten w ostatniej chwili złapał za jej nadgarstek.

- Nigdy więcej tego nie rób- wysyczał z mordem w oczach.

Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku. I jak najszybciej opuściła komnate, zostawiając chlopaka samego.

Wpadła do dormitorium i rzuciła się na łóżko. Marzyła o tym, aby zostać sama, jednak nie było jej to dane.

- Znów się pokłóciłaś z Riddle'm? - Spytała Black

- Nie wypowiadaj jego nazwiska przy mnie- wysyczała po czym ruszyła do łazienki z zamiarem wzięcia prysznicu.

- Ostro - mruknęła Black, gdy drzwi się zamknęły.

Only HerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz