Weszli do pomieszczenia, w którym znajdowało się już parę osób.
Riddle od razu skierował się w stronę Slughorn'a, a Lydia podążała za nim.
- Tom, Lydia, jesteście w końcu- wykrzyczał uradowany profesor- Jaką piękna parą jesteście.
- Nie jesteśmy razem - przypomniała mu dziewczyna
- Tak, oh chodźcie do stołu.
Lydia i Tom ruszyli do stołu, a chłopak odsunął jej krzesło po czym sam usiadł.
Riddle zajął się rozmowa z Slughorn'em, Lydia stwierdziła, że to nudne zajęcie, więc rozejrzała się po pozostałych.
Znajdował się tam Avery, który przyszedł z brązowo włosą ślizgonką, Walburga z Orionem. Przybyli też dowje Krukonów i dwójka gryfonów.
Lydia poczuła delikatne kopnięcie pod stołem. Odwróciła głowę w stronę Riddle'a.
I wlepiła w niego mordercze spojrzenie.- Właśnie zaprosiłem profesora, na nasze kolejne wyjście do Hogsmeade. Pójdziesz z nami prawda- Zapytał niewzruszony.
Dziewczyna oderwała od niego wzrok i spojrzała na Slughorn'a.
- Bardzo się cieszę, że profesor będzie nam towarzyszył
- To świetnie- Odparł Horacy. Po czym zajął się romawą z innym uczniem.
- Coś ty wymyślił?- Syknęła do Riddle'a na tyle cicho żeby tylko on mógł ją usłyszeć. - Nigdzie nie idę.
- Owszem idziesz- odparł również cicho.
- No dobrze kochani, za niedługo kończycie szkołę, gdzie zamierzacie pracować? - Zwrócił się do zebranych Slughorn.
- Chciałbym pracować jako Auror- odezwała się jedna z gryfonek.
I tak zaczęli wszyscy po kolei odpowiadać.
- Panno Halldess, a pani gdzie by chciała pracować? - Zapytał profesor
- Jeszce o tym nie myślałam- odpowiedziała zgodnie z prawdą
- Masz duży potencjał, nadawałabyś się na świetnego Aurora. Twoi rodzice pracują w Departamencie tajemnic, tak?
- Ojciec, moja matka należy do Wizengamozu- odparła
- Oh, Twoi rodzice to porządni ludzie.- rzekł i przeniósł wzrok na Riddle'a - A ty Tom gdzie byś chciał pracować?
- Profesorze, też jeszcze o tym nie myślałem.
- Z twoją głową to byś mógł zostać nawet ministrem magii.
Lydia w myślach parsknęł śmiechem - Tom i ministerstwo? - jakoś nie chciało jej się wierzyć.
Przyjęcie trwało do 19:40, gdy nagle obudził się Slughorn.
- Oh już tak późno, zbierajcie się- rzekł patrzac na zegarek.Lydia z Tomem pożegnali się z profesorem a potem wyszli z pomieszczenia.
Dziewczyna myślała, że kierują się do pokoju ślizgonów, więc zdziwiła się, gdy Riddle zaczął kierować się na schody.
- A ty gdzie idziesz- zapytała ślizgona
- Nie twój interes - wysyczał
- Mój bo to ty mnie wpakowałeś w to całe przyjęcie, dlatego teraz chyba należą mi się wyjaśnienia- nie ustępowała dziewczyna
- A jak myślisz, co dzisiaj jest za dzień? - rzekł zirytowany
Dziewczyna przypomniała sobie, że dzisiaj środa i to w ten dzień miał wypuścić bazyliszka.
- Idę z tobą- odparła i ruszyła w jego kierunku
- W tej sukience? - uniósł z kpiną brew do góry.
- Oh, nie, możesz na mnie poczekać, aż się przebiorę- odparła sarkastycznie.
Riddle bez słowa ruszył do damskiej łazienki.
Gdy weszli do toalety, dziewczyna zaklęciem zamknęła drzwi- z czego Riddle był zadowolony.
Wysyczał coś w mowie węży, a umywalka otworzyła się.
Zeszli po schodach w ciemnościach, a następnie znaleźli się przy głazie, wtedy Riddle znów przemówił w mowie węży.
Gdy dotarli do komnaty, Lydia poczuła dziwny spokój. Co zupełnie było nienormalne, ponieważ bestia tam mieszkająca, zara miała ruszyć w korytarze szkole i zaatakować jakiegoś ucznia.
- Wiesz kogo chcesz zaatakować? - Spytała Lydia podchodząc do chlopaka, który stał nieopodal posągu Salazara Slitherina.
- Tak, szlame.
- I nie masz konkretnej ofiary?
- Do czego zmierzasz - rzekł i odwrócił się do niej plecami.
- Gdyby to odemnie zależało, to Avery byłby moją pierwszą ofiarą
Riddle prychnął
- Nie umiesz sobie z nim poradzić w inny sposób?
Tym razem Lydia prychnęła.
- Odsuń się, i tak już dość czasu zmarnowałaś - rzekł i zaczął wywoływać bazyliszka.
Dziewczyna była wdzięczna za to, że stanęła na skraju ubocza, bo inaczej staranował by ją wąż, który pędził do wyjścia z komnaty.
- Teraz nie ma odwrotu- rzekł usatysfakcjonowany chłopak.
- A co jak ktoś się dowie?
- Mam alibi - rzekł niewzruszony
- Wiesz, że słowo Slughorn'a nie wys.. - nie dokończyła, ponieważ Tom jej przerwał.
- Tak się składa, że pewien dzieciak z Gryffindoru lubi trzymać niebezpieczne zwierzęta w zamku - rzekł i odwrócił się przodem do dziewczyny
- Tak się składa, że jest to bardzo niekulturalne, gdy się wchodzi komuś w słowo- odparła zirytowana, tym że chlopak przerwał jej wcześniejszą wypowiedź.
Riddle tylko prychnął. Podszedł do niej powolnym krokiem.
- Co próbujesz tym osiągnąć?- spytał, znienacka
- Co - odparła zdezorientowana, nie wiedziała o co mu chodzi
- Głodzeniem się ot co, hm?
- To nie twój interes - odparła zirytowana i osunęła się od chlopaka.
- Próbujesz umrzeć w tak żałosny sposób? Jesteś tchórzem.
Lydia była tak zdenerwowana, że miała ochotę go uderzyć.
- Nie jestem tchórzem- wysyczała z taką złością, że gdyby głos mógł zabijać, Riddle już dawno leżał by martwy.
- Udowodnij - rzekł po czym znów zrobił krok w jej stronę.
- Nic ci nie będę udowadniać
- Tchórz - Powtórzył
Lydia ogarnęła taka złość, że zamachnęła się z zamiarem spoliczkowania chlopaka, jednak ten w ostatniej chwili złapał za jej nadgarstek.
- Nigdy więcej tego nie rób- wysyczał z mordem w oczach.
Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku. I jak najszybciej opuściła komnate, zostawiając chlopaka samego.
Wpadła do dormitorium i rzuciła się na łóżko. Marzyła o tym, aby zostać sama, jednak nie było jej to dane.
- Znów się pokłóciłaś z Riddle'm? - Spytała Black
- Nie wypowiadaj jego nazwiska przy mnie- wysyczała po czym ruszyła do łazienki z zamiarem wzięcia prysznicu.
- Ostro - mruknęła Black, gdy drzwi się zamknęły.
CZYTASZ
Only Her
FanfictionLydia Halldess to dziewczyna o zepsutym sercu. Poznaje chłopaka, który jest taki sam. Czy to dobre połączenie?