23

262 13 4
                                    

Z góry chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność.




Połowa kwietnia zleciała Lydii na przygotowaniach do SUMów. Dziewczyna całe dnie poświęcała nauce, a noce na czytanie z Riddlem.

Był piatkowy wieczór, gdy siedziała w pokoju wspólnym czytając książkę.

- Jutro o 9 w pokoju wspólnym. Nie spóźnij się- Znikąd pojawił się przed nią Riddle.

- Wybieramy się gdzieś?- Spytała przerzucając stronę książki.

- Idziemy do Hogsmeade. - Oświadczył, przyglądając się jej dziwnie.

Lydia zmierzyła młodzieńca wzrokiem. Był w białej koszuli, która na zgięciach była lekko pogięta. Włosy miał w lekkim nieładzie, a w dłoniach trzymał trzy książki.

Lydia obrzuciła wzrokiem ich tytuły. Należały do działu ksiąg zakazanych.

- Wybierasz się do biblioteki?- Spytała, choć doskonale znała odpowiedz.

- Jeżeli jeszcze tego nie zdążyłaś zauważyć, to tak- odpar z przekąsem w głosie.

- Idę z tobą- oświadczyła

- Nie jesteś mi do niczego potrzeba- odparł szyderczo, jednak Lydia już podnosiła się z fotela.

Zbliżyła się do niego na tyle, że bez problemu mogłaby go dotknąć. Wlepiła wzrok w jego czarne tęczówki.

- Na twoim miejscu nie odmawiałabym mojego towarzystwa- odparła, po czym ruszyła do wyjścia.

Do biblioteki udali się bezgłośnie, zważając na to, że panowała cisza nocna.

Od razu udali się na dział ksiąg zakazanych. Chkopak zaklęciem rozpromienił światlo z różdżki, więc  Lydia nie wyciągała swojej. Po czym Riddle zaczął odkładać książki na pułki.

Lydia w tym czasie urządziła sobie mały spacer pomiędzy regałami. Przeglądała tytuły i oglądała okładki. Znalazła kilka ciekawych propozycji, jednak postanowiła niczego nie brać.

Właśnie miała w zamiarze obejrzeć kolejną książkę, wtem światło, które wyczarował Riddle zgasło, a wokół zapadła zupełna ciemność.

Lydia na moment dostała zaworów głowy, lecz szybko minęły. Nie widziała nic, nawet własnej ręki. Postanowiła jeszcze nie wyciągać różki.

Bezwidnie zrobiła kilka kroków w przód. Nigdzie nie widziała chłopka.

-Tom?- Spytała szeptem.

Riddle nie odzywał się.

-Tom?- Tym razem spróbowała głośniej. Dalej cisza.

Zamierzała zawołać chłopaka po raz kolejny, lecz gwałtowna ręka zakryła jej usta. Druga owinęła jej ramię i przyciągnęła do torsu.

- Cicho. Ktoś tu jest- Riddle wyszeptał
jej do ucha. Ciepło z jego ust przeniosło się z ucha na szyję, aż po kark.

Stała tyłem tuż przy brunecie. Czuła jego każdy ruch i wolny oddech.

Czuła ciepło na twarzy i chciała jak najszybciej odsunąć się od chłopka, jednak jego silne ręce uniemożliwiały jej jakikolwiek ruch.

Stała więc bezczynnie i próbowała opanować zmysły.

Dopiero teraz usłyszała kroki i stłumione głosy. Jeden z nich, była tego pewna należał do Dumbledor'a, drugiego nie rozpoznała.

Ale co profesor robił tak późno w dziale ksiag zakazanych? Chciała się dowiedzieć, jednocześnie chciała uciec stąd jak najszybciej.

Riddle zsunął rękę z jej buzi na szyję, natrafiając na łańcuszek, który dostała od Luke'a.

Głosy stawały się co raz wyraźniejsze, a Lydia i tak nie mogła rozpoznać drugiego rozmowcy. Może to ktoś z poza Hogwartu?

Profesor Dumbledor jako jedyny sprawiał wrażenie nie wierzyć w nieskazitelność ślizgonów. Lydia zauważyła jego podejrzane spojrzenie, lub niekoniecznie szczery uśmiech.

Gdyby teraz zostali przyłapani, to straciliby w oczach Dumbledor'a i nie wierzyłby już w żadne ich słowo.

Teraz dało się słyszeć wszystko wyraźnie zważając że mówili dosyć cicho. Lidia miała wrażenie, że są tuż przed nimi, lecz ich nie widziała.

Cała się spięła. Riddle to wyczuł bo lekko ścisnął jej ramię.

Głosy znów zaczęły zanikać, oznaczało to, że rozmówcy się oddalają.

- Chodź -wyszeptał Riddle, po czym lekko popchnął ją do przodu.

- Gdzie mamy iść?- spytała nie ruszając się z miejsca.

- Idziemy sprawdzić dokąd idą.

- Słucham? Nigdzie nie idziemy- Lydia nie miała najmniejszego zamiaru ruszać się stąd dopóki słyszała kroki.

- Idziemy. - powiedział stanowczo, po czym znów lekko ją popchnął.

- Nie, Riddle. - odparła i chwyciła go za ramię- Nie zamierzam za nimi iść. Nie marzy mi się zostać złapanym po ciszy nocnej w dziale ksiag zakazanych w dodatku przez Dumbledor'a.

Chłopak westchnął lecz nic nie odpowiedział. Wiedział, że po części Lydia ma rację i byłoby to niebezpiecznie, jednak z drugiej strony uważał, że mogliby dowiedzieć się czegoś ciekawego.

Po kilku minutach, gdy obydwoje byli pewni, że nikogo nie ma w pobliżu opuścili bibliotekę.

Przez całą drogę do pokoju wspólnego nie rozmawiali. Obydwoje mieli w głowach to w jaki sposób znaleźli się tak blisko siebie.

W pokoju nie było nikogo, więc usiedli na kanapie przy kominku.

- Kto to był? Ten z kim Dumbledor rozmawiał.- spytała Lydia przerywając ciszę

-Nie jestem pewien, nie było ich widać.- Odparł przecierając oczy.

Lydia czuła się zmęczona, chciała odpocząć zwłaszcza, że jutro miała się spotkać z Riddlem.

- Idę do siebie- odparła, po czym wstała. 

Tom zmierzył ją wzrokiem z błyskiem w oczach.

- Dobranoc Riddle

- Dobranoc Halldess

Wyminęła go i zaczęła zmierzać powoli w stronę pokoju.

- Masz ładne perfumy - wymówił wpatrzony w nicość. Nie wiedział dlaczego  to powiedział, ale cały czas czuł jej zapach blisko siebie.

Lydia zatrzyma się po czym odwróciła. Tom siedział cały czas na kanapie tyłem do niej.

- Ty też ładnie pachniesz Tom. - Odparła z uśmiechem.

Odwróciła się i poszła do swojego pokoju.

Only HerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz