Dzisiejszego dnia miała odbyć się wigilia, za którą Lydia nie przepadała. Wstała wystarczająco wcześnie aby ogarnąć się na śniadanie. Schodząc ze 3 piętra usłyszała hałasy gości, którzy byli jeszcze w swoich pokojach i prawdopodobnie szykowali się na śniadanie.
Przechodziła przez hol, gdy niespodziewanie za rogu wybiegł mały Conor i wpadł na Lydie.
- Gdzie się tak spieszysz? - Spytała poprawiając ubranie.
- Matt.. - tyle tylko zdążył powiedzieć i pobiegł dalej.
Lydia przewróciła oczami i dostrzegła Matta, który biegł w jej stronę, stwierdziła, że najprawdopodobniej chłopak goni swojego młodszego brata.- Cześć Lydia, jak leci? - Chłopak teraz zwolnił i poruszał się powoli.
- Cześć Matt, w porządku.
- Nie przyłączyłaś się wczoraj do nas w ogrodzie. - powiedział patrząc gdzieś poza dziewczynę.
- Byłam zajęta.
- Jasne, idziemy? - wskazał głową salon, w którym przyrządzono śniadanie.Lydia kiwnęła głową i ruszyła razem z chłopakiem.
- Dzień dobry - przywitała się a Matt z racji, że był blisko odsunął jej krzesło.
Przy stole, przy którym zajęte były zawsze tylko trzy miejsca teraz zajęte były wszystkie. Chociaż miała dużą rodzinę to nadal nie przywykła do pełnego domu ludzi. Po prawej usiadł Matt a po lewej dosiadła się Lucy, która zagadnęła dziewczynę.
- Cześć Lydia.
- Cześć Lucy.
- Co u ciebie słychać? Bo u mnie super ostatnio dostałam się na konkurs i Sarah była zazdrosna a potem.. - Nie dokończyła ponieważ Mary zwróciła się do nich.
- Lydia zachowaj proszę ciszę, a ty Lucy nie chwal się. - Zmierzyła Lydie wzrokiem i zwróciła się do Anthonego.
- Wybraliście już jej męża? - rzekła bez ogródek, przyglądając się zięciowi
Wszystkie szepty umilkły a wzrok wszystkich skierował się najpierw na babcie Lydii a potem na samą dziewczynę.
Lydia nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, popatrzyła z wyczekiwaniem na ojca.
- Nie jeszcze mamo, zastanawiamy się.
Lydia spojrzała na wujka Ethana a w jego oczach pojawiło się współczucie, następnie skierowała wzrok na ścianę przed sobą, żeby tylko nie myśleć o Mary i jej słowach.
Wszyscy zajęli się jedzeniem a Lydia dalej wpatrywała się przed siebie. Na twarzy nie było żadnych emocji, ale w głowie toczyła się wielka walka.
Była przerażona myślą, że miałaby wziąć ślub za kilka lat. Miała dopiero 15 lat i myśl o mężu doprowadzała ją do płaczu. Lecz nie uroniła żadnej łzy, nigdy tego nie zrobiła.
- Lydia zjedz coś- zwróciła się do niej ciotka Emily.
- Nie jestem głodna.
- Więc odejdź od stołu- wtrąciła się Mary.
- Oczywiście.
Patryk zmierzał już ku niej by odsunąć krzesło. Spojrzała znacząco w jego oczy a on zrozumiawszy o co chodzi po chwili ruszył za nią. Oddychała ciężko i ręce jej się trzęsły, ale starała się to ukryć.
- Załatwiłeś? - spytała gdy znali się poza jadalnią
- Tak Panienko, czeka w pokoju.
Kiwnęła głową i ruszyła po schodach.
- Panno Halldess. - Zawołał w pewnym momencie
- Tak?
- Czy potrzebuje coś pani? Czy wszystko w porządku?
CZYTASZ
Only Her
FanfictionLydia Halldess to dziewczyna o zepsutym sercu. Poznaje chłopaka, który jest taki sam. Czy to dobre połączenie?