Nie miała odwagi spojrzeć w lustro. Nie chciała zobaczyć swojego żałosnego odbicia. Oczyszczając rękę z powbijanych szkieł starała się nie wydawać żadnego dźwięku. Po oczyszczeniu ran obwinęła rękę bandażem. Musiała zająć się resztą ran. Spojrzała w lustro. Rozcięcie ciągnęło się od żuchwy przez szyje do lewego obojczyka. Oczyściła ranę i przykryła ją na tyle ile zdołała. Pójście do skrzydła szpitalnego byłby najgłupszą rzeczą jaką mogłaby zrobić. Mogła tylko liczyć na to, że dobrze opatrzyła zranione miejsca
Nadal nie docierało do niej to co się wydarzyło kilkanaście minut temu. Czuła się jak w transie. Fakt, że Riddle wyszedł z tego bez szwanku doprowadzał ją do szału. Odcisk jego ręki na jej policzku pozostanie tam na zawsze. Nawet jeżeli fizycznie zniknie to juz do końca swego życia będzie pamiętać to jakiego poniżenia doświadczyła.
Schowała emocje w sobie i z pokaleczoną twarzą wyszła z łazienki. Korytarze były puste, zapalone świece rzucały ciemne cienie.
Lydia wolnym krokiem ruszyła do pokoju wspólnego. Chowała w sobie chęć zamordowania chłopaka. Musiała skupić się na tym aby nie wrzeszczeć ze złości. Gdy dotarła do pokoju wspólnego, nie zauważyła tam nikogo. Rozsiadła się przed kominkiem i wpatrywała tępo w ogień. Pogrążyła się w własnych myślach.
Ciszę zakłócił dzwięk otwieranych drzwi. Lydia uniosła wzrok i zobaczyła Walburgę. Dziewczyna nie wyglądała na szczęśliwą, wręcz przeciwnie miała zaczerwienione oczy i mokre ślady na policzkach po łzach.
Lydia poprawiła się lekko na fotelu i uniosła głowę. Black zatrzymała się kilka kroków przed nią i przyjrzała jej się.
- Co ty zrobiłaś? - Głos Walburgi lekko drżał ale była tam też nutka oskarżycielska. Lydia też dostrzegła że jej ramiona lekko drżą a włosy są lekko rozczochrane. Dostrzegła też kilka małych plamek krwi na jej koszuli
-Co masz na myśli? - Lydia spytała delikatnie marszcząc brwi. Ogień w kominku rozjaśniał jej twarz sprawiając, że wydawała się jeszcze bardziej blada.
- Co ty mu zrobiłaś? - Głos Walburgi był zimny. Patrzyła na nią z niepewnością i delikatną złością.
- O czym ty mówisz? - Głos Lydii nie wyrażał żadnych emocji. Nie miała już w sobie złości.
- O czym mówię? -Black roześmiała się jak histeryczka - Wparował tam ubrudzony krwią. Nikt nigdy nie widział go w takiej furii. Prawie nas tam pozabijał!
- Black o czym ty do cholery mówisz?! -Lydia wstała z fotela i podeszła o krok bliżej.
- Pieprzony Riddle! Zwołał nas wszystkich, jego oczy płonęły gniewem, nie miał żadnej kontroli nad sobą. Rzucał Crucio na każdego bez zastanowienia!
Lydia cofnęła się o krok. Fakt, że Tom po walce z nią poszedł się wyżyć na innych wprawił ją w niepewność. To była jej wina. Każdy tam cierpiał przez nią i ona doskonale o tym wiedziała, ale wiedziała też, że Luke może już nie żyć. Skoro to ona wprawiła go w ten stan to Tom najprawdopodobniej postanowił się jeszcze bardziej na niej zemścić krzywdząc chłopaka.
- Zabił go? - spytała pusto, patrząc twardo w jej oczy. Musiała znać odpowiedź. Musiała znać ją teraz.
Black opadła na kanapę i zamknęła oczy. Przetarła dłonią zmęczoną twarz.
- Nie. Jeszcze - Walburga odpowiedziała po chwili i otworzyła oczy. Przyjrzała się brunetce dokładniej i dopiero teraz zauważyła przykryte rany na jej szyi i szczęce.
- Ciebie też skrzywdził - Black przyznała jakby z niedowierzaniem. Wstała z kanapy i podeszła bardzo blisko Lydii. Przechyliła głowę przyglądając się jej szyi, na której było rozcięcie.
- I skrzywdzi każdego kto stanie mu na drodze - Lydia po prostu stała, patrząc zimno w jej twarz. Odsunęła się o krok a po chwili całkowicie odwróciła i wróciła do swojego dormitorium. Wzięła długi prysznic a następnie położyła się do łóżka rozmyślając o całym wydarzeniu.
CZYTASZ
Only Her
FanfictionLydia Halldess to dziewczyna o zepsutym sercu. Poznaje chłopaka, który jest taki sam. Czy to dobre połączenie?