26

151 9 3
                                    


Gdy tylko Tom opuścił pomieszczenie poczuł na plecach różdżkę, która wbijała się w jego ciało.

- Ani słowa - wysyczała dziewczyna, napierając na różdżkę - idź - nakazała oddalając się od gabinetu Slughorna.

Gdy była pewna, że znaleźli się w bezpiecznej odległości, dała upust emocją. Szybko znalazła się przed chłopakiem i przycisnęła mu różdżkę do szyi.

- Co ty do cholery wyprawiasz?! - wykrzyknęła. Jej ciemne oczy pociemniały jeszcze bardziej, ogarnięte złością.  

- Jeżeli chcesz żyć to dobrze Ci radzę, osuń się - odparł spokojnym głosem, lecz w jego oczach pojawił się  dziwny błysk.

- To ty masz różdżkę przy szyi więc lepiej zacznij gadać - nie panowała nad złością a fakt, że chłopak jest taki spokojny, doprowadzał ją do szału. Zacisnęła mocnej dłoń na przedmiocie, w ten sposób wbijając końcówkę mocnej w szyje chłopaka.

Momentalnie na twarzy Toma pojawiła się złość, a opanowanie przejawiło się w gwałtowność. W jednej chwili zatrzasnął dłoń na nadgarstku dziewczyny.  Z nieopanowaną siłą obrócił dziewczynę i przycisnął do ściany, sprawiając, że ostre wykończenie ściany zostawiło piętno na jej skórze . 

- Nie będę ostrzegał drugi raz - wysyczał, zaciskając dłoń na jej szyi 

Uścisk chłopaka był stanowczy i silny. Lydia zaczynała odczuwać brak powietrza. Zdesperowana wycelowała różdżką w klatkę piersiową chłopaka. 

- depulso - wyszeptała.  Zaklęcie odepchnęło ciemnowłosego na przeciwległą ścianę. Dało to Lydii moment na złapanie oddechu. Zgięła się w pół gdy poczuła silny ból w klatce piersiowej. Dostarczyła płucom powietrza. Uniosła głowę na chłopaka, który właśnie wyciągnął swoją różdżkę.

- Myślisz, że zawaham się Ciebie skrzywdzić? - zapytał kpiąco unosząc brew do góry. Zrobił powolny krok w jej stronę. 

- Śmiało - wydyszała, prostując się. 

Na jego twarzy nie było satysfakcji, był zły, że z niego zakpiła. Zacisnął szczękę, ukazując idealnie zarysowane kształty. W oczach błysnęło czerwone światło. Lydia mogła przysiąść, że to nie był tylko wymysł jej wyobraźni.

- confringo  - wypowiedział  zaklęcie. Lydia w mgnieniu oka odskoczyła od szyby, która eksplodowała. Pomimo szybkiej reakcji, cząstki szkła wbiły się w jej rękę, którą osłaniała twarz. 

- diffindo - wypowiedziała szybko, nie zostając dłużna.  Chłopak dostatecznie szybko obronił zaklęcie.  

Atmosfera z każdym zaklęciem robiła się coraz bardziej niebezpieczna. Obydwoje wymieniali się zaklęciami raniącymi. Żadne nie zamierzało przerwać tego pojedynku.  Lydia traciła panowanie nad sobą. Tom po raz kolejny zdołał ją zranić. Tym razem zaklęcie rozcięło jej szczękę i szyje. Straciła zdrowy rozsądek 

- crucio - wykrzyknęła przepełniona złością. Oddychała ciężko, pobrudzona jej własną krwią.

Tom niewyobrażalnie szybko schował się za pobliskim posągiem a zaklęcie wylądowało na ścianie. 

Dopiero teraz zdała sobie sprawę co zrobiła. Użyła zaklęcia niewybaczalnego. Złość pomału ustępowała. 

Zza posągu wyłonił się Riddle, na jego twarzy przez moment pojawiło się wiele emocji.  Począwszy od dezorientacji przez zaciekawienia aż do pierwotnej złości. Tym razem był w stanie zrobić wszystko. W jego  oczach pojawiła się chęć mordu.

Lydie całkowicie opuścił gniew. Zdała sobie sprawę, że przegięła i teraz jest zdana tylko na łaskę chłopaka. 

Rozłożyła ręce pokazując, że nie będzie więcej walczyć. Przeszła ją obawa, że zaraz zginie, że zabije ją ten chłopak. 

Tom zaczął zbliżać się do niej powoli. Wyglądał jak jej najgorszy koszmar. Włosy miał rozczochrane. Na twarzy świeże  ślady krwi.  Wyglądał jak dzikie zwierzę, które właśnie poluje na swoją ofiarę 

Zbliżył się na tyle blisko, że dzielił ich tylko krok. Lydia nie zamierzała uciekać, nie była tchórzem. 

Opuścił różdżkę i ujął jej lewy policzek w swoją zimną dłoń.  Spojrzała mu w oczy. Zlękła się na myśl, że jest bezbronna i może z nią zrobić cokolwiek zechce.

Niespodziewanie Tom zamachnął się i z całej siły spoliczkował ją w policzek, który przed chwilą obejmował. Siła uderzenia sprawiła, że upadła na podłogę. Niewyobrażalny ból przeszył jej twarz. Zamiast chłodu, który czuła gdy dotykał jej twarz, teraz odczuwała tylko gorący ślad. 

Rany, które zadał jej podczas pojedynku również dały o sobie znać. Upadając podparła się nadgarstkiem więc teraz zaczęła odczuwać tego skutki. 

Tom stanął nad nią  z wymalowaną wyższością na twarzy. Nie żałował tego co zrobił, wręcz przeciwnie twierdził, że ona sama go do tego zmusiła. Mógł odwdzięczyć się zaklęciem cruciatus, lecz w taki sposób skrzywdziłby ją tylko fizycznie. Tom pragnął żeby cierpiała a to co zrobił sprawiło, że nie tylko zadał jej ból, lecz także upokorzył ją. 

Wiedział, że takiego upokorzenia ona sobie nigdy nie wybaczy. Dlatego satysfakcjonowała go ta wizja. 

- Następnym razem będziesz błagała mnie o litość - rzekł twardo. Po czym odszedł zostawiając ją pokaleczoną na ziemi. 

Nie miała odwagi spojrzeć mu w twarz. Klęczała dalej na podłodze uświadamiając sobie to co zrobił. Po rozgrzanym policzku spłynęła samotna łza. 


Only HerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz