29. TERAŹNIEJSZOŚĆ

1K 82 14
                                    

Twitter: olsiala

Sloan, 22 lata

Nie sądziłam, że mogłabym być kiedykolwiek szczęśliwa tak jak kiedyś byłam. A jednak mogłam. Facet, którego kochałam niezmiennie od szesnastego roku życia, właśnie wyznał mi że chciałby stworzyć ze mną przyszłość. Trudno było mi w to uwierzyć, a jeszcze trudniej zrozumieć. 

Owszem. Miałam w cholerę obaw, ale chyba właśnie taką była miłość. Poza tym nie chciałam dłużej żyć bez niego, dlatego bez namysłu przycisnęłam swoje usta do jego ust. Może byłam idiotką, jednak Austin nigdy nie rozmawiał ze mną o przyszłości, aż do teraz.

I pewnie nadal bym to robiła, gdyby nie oklaski i informacja o tym, że Kelly w końcu urodziła.

Nasza dziwną rodzina powiększyła się o dwójkę uroczych bliźniąt. Kennedy i jej brat Kaden ważyli niecałe trzysta gramów i byli cholernie podobni do swoich rodziców. Widziałam ich zaledwie chwilę, a już się w nich zakochałam. Zresztą jak wszyscy. Niestety nie mogliśmy się nimi nacieszyć, ponieważ Kelly musiała zostać jeszcze z nimi dobę w szpitalu. 

- Możecie w to uwierzyć? - zapytała Wiley, kiedy opuszczaliśmy szpital. - Niedawno byliśmy w liceum, a teraz zakładamy rodziny. Niezwykłe. - dodała nostalgicznym tonem.

- Zakładamy? - zapytałam. Wiley uśmiechnęła się szeroko a następnie uniosła dłoń. Na jej palcu widniał brylant.

- Cóż, bierzemy ślub. - powiedziała podekscytowana, na co z Malone zaczęłyśmy mi piszczeć. W sumie West robił to z nami.

- Cholernie gratuluję. - powiedziałam do niej, całkowicie ciesząc się jej szczęściem. - Długo ci to zajęło. - dodałam, zwracając się do Haydena.

- Wiedziałaś? - zapytała Wiley, na co wszyscy popatrzyli na mnie z zaskoczeniem.

- Musiałem ją jakoś zatrzymać w mieście. Wtedy jeszcze nie chciała mieć nic wspólnego z nim - westchnął Hayden, na co przewróciłam oczami.

- Cóż, nigdzie się nie wybieram. - odparłam, patrząc na Austina, który posłał mi swój niewielki uśmiech.

- Co teraz? - zapytał West. - Jesteście razem czy jak?

- Zero wyczucia. - burknęła Malone, na co pokazał jej język.

- Nie nadajemy temu na razie etykiety. - rzucił Austin.

- Nie zostałam jeszcze nawet zaproszona na randkę. - przyznałam, na co uniosł brew.

- Nie lubisz randek. - powiedział, na co przewróciłam oczami.

- Jesteście dziwni. - rzucił West.

- Jak zaczniesz się z kimś spotykać to pogadamy. - mruknęła do niego Wiley.

- To nigdy się nie stanie. Nie wierzę w miłość, w sensie w waszą wierzę żeby nie było, ale ja zakochany? Błagam cię. - parsknął. - Nie wydaje mi się, żeby istniała laska dla której będę w stanie zamienić się w pantofla jak Wood. 

- Spierdalaj. - odparł Wood, na co wszyscy się zaśmialiśmy.

- To jak? Widzimy się jutro u mnie na przyjęciu dla bliźniaków? - zapytała Wiley, na co wszyscy się zgodziliśmy. 

Kiedy wszyscy już odjechali, zostałam na parkingu sama z Austinem. Nie wiem czemu, ale czułam się dziwnie, zupełnie jak wtedy kiedy zaczynaliśmy się spotykać. Był to chwiejny grunt, mimo że powiedzieliśmy sobie niedawno tak wiele słów. 

Hold on to usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz