Rozdział*1

124 16 57
                                    

Zamek zachwycał swoim wyglądem. Wysokie strzeliste wieże nikły między chmurami płynącymi po niebie. Jasne promienie słońca wpadały przez strzeliste okna do środka, rozświetlając korytarze i komnaty.

Damona spoglądała na ten wspaniały widok z zachwytem w oczach. Wyglądał zupełnie inaczej od tego, który widziała za morzem. Tamten był zdecydowanie niższy i bardziej przysadzisty. Przez małe okna strzelnicze wpadało niewiele światła, a sam budynek otoczony był murem i stał na pagórku.

– Pamiętaj, nie zdejmuj kaptura – powtórzył po raz kolejny Galon.

– Wiem, nie musisz mi o tym przypominać.

Galon westchnął i spojrzał na dziewczynę, którą wychowywał przez dziesięć lat. Traktował ją jak córkę i kochał. Czuł żal, że musi oddać ją rodzicom, chciał, żeby żyła z nim dalej, ale wiedział, że postępuje słusznie.

Przekroczyli bramę, wkroczyli na wspaniały dziedziniec z fontanną na środku przedstawiającą smoka, z którego pyska zamiast ognia wylatywała woda. Damona spoglądała na to wszystko zaciekawiona. Wydawało jej się, że kojarzy to miejsce, a raczej kamienie, którymi został wyłożony. Ich czerwona barwa była charakterystyczna.

Galon podszedł do strażnika i szybko wyjaśnił mu, kim jest i poprosił o przekazanie wieści parze królewskiej. Patrzył na niego, jak znikał we wnętrzu zamku. Później swój wzrok skierował na Damonę, która również na niego spojrzała. Po jego minie stwierdziła, że czymś się martwi. Świadczyła o tym mała zmarszczka między jego brwiami, która pojawiała się za każdym razem, gdy się czymś niepokoił.

– Wszystko w porządku? – zapytała.

– Tak, nie masz się czym martwić – skłamał.

– Przecież widzę, że czymś się martwisz. Mn ie możesz powiedzieć.

– Masz rację, boję się czegoś, a właściwie to twojej reakcji – odpowiedział szczerze. – Nie chcę, żebyś mnie znienawidziła. Dla mnie zawsze będziesz córką.

– A ty dla mnie tatą. Nic tego nie zmieni – zapewniła, przytuliła się do niego. Mężczyzna pogładził ją po kapturze, jak wiele razy wcześniej.

– Wasze Wysokości wzywają na audiencję – oznajmił strażnik – zaprowadzę was do ich gabinetu.

Galon kiwnął głową, chociaż był pewny, że nawet po tak długim czasie, trafiłby sam do pomieszczenia, które odwiedzał tyle razy. Właściwie to w tym zamku się wychował. Króla traktował niemalże jak brata. Razem ćwiczyli sztukę szermierki oraz uczyli się nudnej geografii kraju.

Korytarze wydawały się znajome Damonie, jednak dalej nie wiedziała, co tutaj robi. Starała się wyglądać pewnie, gdy szła tuż za Galonem, jednak w środku drżała ze strachu. Najchętniej zawróciłaby i jak najszybciej uciekła z zamku.

Mężczyzna wyczuł jej niepokój, gdyż lekko zwolnił.

– Będzie dobrze. Chcesz poznać prawdę? – zapytał.

– Tak, chcę, ale nie wiem, czego mogę się spodziewać – odpowiedziała szeptem.

– Jeśli uznasz, że to dla ciebie za dużo, wrócimy razem do naszej chaty, ale postaraj się ich zrozumieć. Dla nich nie było to łatwe. Dobrze?

– Postaram się. Dziękuję, tato – odparła i spojrzała wprost w oczy Galona.

Strażnik otworzył im drzwi. Pierwsza przeszła przez nie dziewczyna, ale niemal od razu stanęła nieco z boku, by się nie wychylać. Zawsze tak robiła, nie lubiła budzić dużego zainteresowania swoją osobą. Król na widok Galona wstał ze swojego miejsca i podszedł do swojego przyjaciela.

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz