Podejście Damony do mieszkania w zamku powoli się zmieniało, dzięki lekcjom – szczególnie etykiety – udało jej się popełniać mniej błędów na każdym kroku. Poznała też lepiej zamek, dzięki Sewerynowi i Galonowi, którzy chętnie ją po nim oprowadzali. Najczęściej w czasie przerw przebywała w kuchni lub w ogrodzie, w których zapominała na chwilę o sztywnych zasadach. Od czasu do czasu pojawiał się lęk, że krople przestaną działać, lecz nic takiego się nie działo. Powoli zaczęła uświadamiać sobie, że jest w stanie normalnie żyć, nie bojąc się ludzi.
Gong wzywający na obiad przerwał jej rozmyślania. Wahała się przez chwilę, czy się nie przełamać i nie zjeść wraz z rodziną w jadalni. Jednak było to przyznanie, że pogodziła się z sytuacją i uznała ich za rodzinę.
– Wiedziałem, że tutaj cię znajdę. Znowu będziesz jadła w kuchni? – usłyszała głos Galona.
Odwróciła się do niego i kiwnęła głową.
– Tak. Przepraszam – odpowiedziała, widząc żal w oczach Galona.
– Twoim rodzicom bardzo zależy, byś z nami jadła przy wspólnym stole. Jak rodzina – odpowiedział.
– Póki co nie okazali, że im na mnie w jakimś stopniu zależy. Ile razy ich widziałam? Dwa! – Pokręciła głową.
– Wiesz, że są bardzo zajęci. Nie mieli czasu, ale na pewno wkrótce go znajdą.
– Znaleźliby czas, gdyby im zależało. Jeśli Lumina miała tak przez całe życie, to współczuję jej – odpowiedziała pewnie.
Galon pokiwał głową.
– Porozmawiam z nimi. Masz rację, tak nie powinno być. Chyba za bardzo to bagatelizowałem – stwierdził w końcu.
Damona uśmiechnęła się z wdzięcznością i ruszyła do kuchni. Wiedziała, że Helena już tam na nią czeka.
***
Zaraz po posiłku Galon dopadł Henryka, który już zmierzał do swojego gabinetu. Ten szedł szybkim krokiem, a tuż obok niego Anastazja, która trzymała jego ramię. Galon zrównał się z nimi i delikatnie ukłonił.
– Mogę zająć chwilkę? – zapytał. – Wiem, że jesteście zajęci, ale tak dłużej być nie może.
– Wejdź, porozmawiamy w środku – zaprosił go Henryk do gabinetu.
Galon spojrzał na rodziców Damony. Milczał, starając się przemyśleć swoje słowa. Nie chciał ich urazić.
– Ja wiem, że wiele pracujecie... ale przez to tracicie córki, zarówno Damonę, jak i Luminę. Jesteśmy tu już kilka dni i rozmawialiście z nimi dwa, może trzy razy. Damona myśli, że wam na niej nie zależy i jej się nie dziwię. – Skrzyżował ręce na piersi. – Powiedzcie szczerze, ile razy w tygodniu rozmawiacie z Luminą.
Król z królową popatrzyli po sobie. Przez chwilę się nie odzywali, jakby próbowali sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz rozmawiali z Luminą.
– Nie mieliśmy czasu. Robimy to też dla nich – zaczęła ostrożnie królowa. – Chcemy, by żyły w lepszym kraju, a to wszystko wymaga pracy.
– Na pewno – skwitował Galon – ale one was potrzebują. Macie zaufanych ludzi, mogą przejąć część waszych obowiązków. Nie musicie tego wszystkiego robić sami. Pamiętam, jak było kiedyś. Mieliście więcej czasu dla rodziny – powiedział pewnie.
W pierwszej chwili dostrzegł, że chcą zaprzeczyć, lecz w końcu w ich oczach pojawiło się zrozumienie. Kiwnęli głowami. Odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że szybko zaczną wprowadzać zmiany. Wiedział, że Damonie powoli wyczerpuje się cierpliwość, a nie chciał trzymać jej na siłę na zamku. Sam czuł się tutaj jak w domu, ale dla Damony jednak było to obce miejsce.
CZYTASZ
Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]
FantasyTrwa przygotowanie, by wysłać do wydawnictw (czyli dogłębna korekta i redakcja we własnym zakresie) Szkarłatny kolor oczu może stać się źródłem problemów. Przekonała się o tym Damona. Przyszła na świat o wschodzie słońca razem z Luminą, swoją siostr...