Rozdział 1.3

14 0 0
                                    

Podejście Damony do mieszkania w zamku powoli się zmieniało, dzięki lekcjom – szczególnie etykiety – udało jej się popełniać mniej błędów na każdym kroku. Poznała też lepiej zamek, dzięki Sewerynowi i Galonowi, którzy chętnie ją po nim oprowadzali. Najczęściej w czasie przerw przebywała w kuchni lub w ogrodzie, w których zapominała na chwilę o sztywnych zasadach. Od czasu do czasu pojawiał się lęk, że krople przestaną działać, lecz nic takiego się nie działo. Powoli zaczęła uświadamiać sobie, że jest w stanie normalnie żyć, nie bojąc się ludzi.

Gong wzywający na obiad przerwał jej rozmyślania. Wahała się przez chwilę, czy się nie przełamać i nie zjeść wraz z rodziną w jadalni. Jednak było to przyznanie, że pogodziła się z sytuacją i uznała ich za rodzinę.

– Wiedziałem, że tutaj cię znajdę. Znowu będziesz jadła w kuchni? – usłyszała głos Galona.

Odwróciła się do niego i kiwnęła głową.

– Tak. Przepraszam – odpowiedziała, widząc żal w oczach Galona.

– Twoim rodzicom bardzo zależy, byś z nami jadła przy wspólnym stole. Jak rodzina – odpowiedział.

– Póki co nie okazali, że im na mnie w jakimś stopniu zależy. Ile razy ich widziałam? Dwa! – Pokręciła głową.

– Wiesz, że są bardzo zajęci. Nie mieli czasu, ale na pewno wkrótce go znajdą.

– Znaleźliby czas, gdyby im zależało. Jeśli Lumina miała tak przez całe życie, to współczuję jej – odpowiedziała pewnie.

Galon pokiwał głową.

– Porozmawiam z nimi. Masz rację, tak nie powinno być. Chyba za bardzo to bagatelizowałem – stwierdził w końcu.

Damona uśmiechnęła się z wdzięcznością i ruszyła do kuchni. Wiedziała, że Helena już tam na nią czeka.

***

Zaraz po posiłku Galon dopadł Henryka, który już zmierzał do swojego gabinetu. Ten szedł szybkim krokiem, a tuż obok niego Anastazja, która trzymała jego ramię. Galon zrównał się z nimi i delikatnie ukłonił.

– Mogę zająć chwilkę? – zapytał. – Wiem, że jesteście zajęci, ale tak dłużej być nie może.

– Wejdź, porozmawiamy w środku – zaprosił go Henryk do gabinetu.

Galon spojrzał na rodziców Damony. Milczał, starając się przemyśleć swoje słowa. Nie chciał ich urazić.

– Ja wiem, że wiele pracujecie... ale przez to tracicie córki, zarówno Damonę, jak i Luminę. Jesteśmy tu już kilka dni i rozmawialiście z nimi dwa, może trzy razy. Damona myśli, że wam na niej nie zależy i jej się nie dziwię. – Skrzyżował ręce na piersi. – Powiedzcie szczerze, ile razy w tygodniu rozmawiacie z Luminą.

Król z królową popatrzyli po sobie. Przez chwilę się nie odzywali, jakby próbowali sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz rozmawiali z Luminą.

– Nie mieliśmy czasu. Robimy to też dla nich – zaczęła ostrożnie królowa. – Chcemy, by żyły w lepszym kraju, a to wszystko wymaga pracy.

– Na pewno – skwitował Galon – ale one was potrzebują. Macie zaufanych ludzi, mogą przejąć część waszych obowiązków. Nie musicie tego wszystkiego robić sami. Pamiętam, jak było kiedyś. Mieliście więcej czasu dla rodziny – powiedział pewnie.

W pierwszej chwili dostrzegł, że chcą zaprzeczyć, lecz w końcu w ich oczach pojawiło się zrozumienie. Kiwnęli głowami. Odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że szybko zaczną wprowadzać zmiany. Wiedział, że Damonie powoli wyczerpuje się cierpliwość, a nie chciał trzymać jej na siłę na zamku. Sam czuł się tutaj jak w domu, ale dla Damony jednak było to obce miejsce.

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz