Rozdział*26

21 4 3
                                    

Niedługo później Seweryn wraz z Luminą zauważyli biały stolik, na którym stał świecznik, kilka talerzy z przygotowanymi potrawami i butelka wina z dwoma kieliszkami. Lumina otworzyła usta z zachwytu. Spojrzała na Seweryna.

– Zorganizowałeś romantyczną kolację! Dawno nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak miłego – przyznała, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. – Skąd wiedziałeś, że zawsze o czymś takim marzyłam?

– Nie wiedziałem – mruknął zakłopotany. Potarł się ręką po karku. – Tak wyszło, ale cieszę się, że ci się podoba. Proszę, są dla ciebie – rzekł, podając jej kwiaty, które podniósł z krzesła.

– Dziękuję, nie wiem, co powiedzieć – szepnęła. Wzięła kwiaty do ręki. Poczuła ich przyjemną woń, która ją otuliła. Odłożyła je na stolik.

Seweryn odsunął dla niej krzesło. Kiedy dziewczyna usiadła wygodnie na poduszce, zajął miejsce naprzeciwko niej. Spojrzała na niego. Nie mogła uwierzyć, że zrobił coś takiego dla niej. Rozejrzała się, ciesząc się chwilą. Popatrzyli po sobie.

Nalał dziewczynie wina do kieliszka.

– Myślę, że to idealna okazja, by lepiej się poznać – zaczął ostrożnie. – Nie mieliśmy ku temu wielu okazji.

Lumina lekko się spięła. Nie spodziewała się po nim czegoś takiego. Zastanawiała się, co wpłynęło na niego, że zapragnął ją poznać. Nie wierzyła, że sam z siebie na to wpadł. Przyjrzała się jego twarzy, na której miał swój uśmiech, który złośliwe mogła nazwać służbowym. Wyprostowała się niemal odruchowo.

– Co chciałbyś o mnie wiedzieć? – zapytała sztywno.

Nie wiedziała, co innego odpowiedzieć.

Zapanowała między nimi niezręczna cisza. Czuła, że chłopak usiłuje znaleźć odpowiednie pytanie. Im dłużej trwała między nimi cisza, tym było gorzej. Zastanawiała się, jak może wyjść z sytuacji. Uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie jedną z lekcji dyplomacji, jaką było przerwanie niezręcznej ciszy zmianą tematu na bardziej swobodny.

– Chyba to pytanie nie było najlepsze – odezwała się, przerywając milczenie. Dostrzegła, jak Seweryn rozluźnia się delikatnie. – Przecież równie dobrze możemy rozmawiać o pogodzie czy książkach, poznawanie powinno być stopniowe, nie uważasz?

– Tak, masz rację, chyba trochę się spiąłem. Chciałem, żeby wszystko było idealne, bo zależy mi na tobie. Wiem, że nie dałem ci tego odczuć – zaczął nerwowo się tłumaczyć.

Lumina spojrzała w jego oczy, starając się znaleźć w nich szczerość. Jednak nie widziała jej, zobaczyła kolejne konwenanse.

– Nie dałeś aż do teraz – potwierdziła, starając się wybadać sytuację. – Sewerynie, dlaczego to wszystko zrobiłeś? Chciałeś pokazać, że ci zależy?

– Ja... tak, chciałem, ale nie wiedziałem, jak powinienem to zrobić, co byłoby właściwe. W czasie rozmowy z Kasperem wyszedł ten pomysł i zacząłem go realizować.

– Właściwe? – zapytała. – Czy istnieje randka niewłaściwa? Cokolwiek byś dla mnie zrobił, byłoby właściwe. To wszystko wyszło od ciebie? Czy jednak ktoś cię do tego popchnął? – zaatakowała.

Lumina patrzyła na reakcję Seweryna, widziała, jak się spina, ale musiała wiedzieć, czy robił to faktycznie, bo chciał, czy dlatego że mu kazano. Patrzyła prosto w jego oczy. Musiała wiedzieć.

– Przyznaję, że pewne okoliczności popchnęły mnie do tego, jak rozmowa z Królową Matką czy Kasprem, ale mieli rację. Jeśli mamy zostać małżeństwem, powinniśmy lepiej się poznać, porozmawiać – wyjaśnił opanowanym tonem, który Lumina już tak dobrze znała. To nie był Seweryn, tylko książę.

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz