Galon od dłuższego czasu jechał w kierunku granicy. Czuł każdy centymetr swojego ciała, więc postanowił zrobić krótką przerwę. W czasie podróży nie zauważył nic niepokojącego, co go zmartwiło, bo liczył, że to właśnie za nim pojadą szpiedzy. Oznaczało to tylko jedno, musieli pojechać za Damoną i Morganą. Popatrzył w stronę, gdzie jeszcze niedawno mógł zobaczyć ostatnie drzewa lasu. Miał nadzieję, że poradzą sobie. Przypomniał sobie zabezpieczenia, jakie otaczały chatę. Nikt nie dałby rady przez nie przejść, gdyby nie wiedział jak. Wątpił, by szpiedzy mieli taką wiedzę, to go uspokajało.
Poklepał delikatnie konia po szyi.
– Odpocznij chwilę. Zasłużyłeś, przed nami jeszcze kilka dni podróży – stwierdził. – Myślisz, że Damonie nic nie jest? – Koń zarżał. – Tak, masz rację, potrafi sobie sama poradzić.
Usiłował się uspokoić, ale niepokojące uczucie w sercu, mówiło mu, że coś jest nie tak. Nie rozumiał, skąd się wzięło, ale strach o Damone wzrastał coraz bardziej. Miał ochotę zawrócić i sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku. Zaczynał żałować, że nie towarzyszył im aż do chaty.
Usiadł na trawie i spojrzał na horyzont, wahając się, czy zawrócić. Tak wiele lat nie rozstawał się z Damoną na dłużej i teraz czuł się dziwnie, kiedy nie było jej obok. Chciał myśleć, że to właśnie dlatego czuje niepokój. Na horyzoncie zauważył jeźdźca. Lekko się zdziwił. Był to starszy mężczyzna, który najlepsze lata miał już za sobą. Galon poczekał, aż się zbliży. Dopiero teraz dostrzegł bliznę, która ciągnęła się przez pół jego twarzy. Mężczyzna zatrzymał się przy nim i zsiadł z konia.
– Witaj, dokąd zmierzasz? – zapytał, podchodząc do Galona, który podniósł się z ziemi.
– Na zachód.
– To się świetnie składa, bo ja również. Podróżuję już od trzech dni, liczę, że uda mi się dotrzeć za niedługo na granicę. Jednak przyznaję, że samotność w podróży mi doskwiera.
– Samotna podróż nie jest rozsądna, aż dziwne, że nikt cię nie zaatakował – stwierdził Galon. Zlustrował mężczyznę, który stał wyprostowany. Zaczynał się zastanawiać, czy to nie rycerz. Jego przypuszczenia potwierdził herb przy siodle konia.
– Widzę, że zauważyłeś – powiedział, wskazując na herb. – Kiedyś walczyłem, ale już jestem na to za stary. Natomiast widzę, że też jesteś szlachcicem. Prosty człowiek by nawet nie zwrócił uwagi.
– Tak, zgadza się. Galon z Deanu – przedstawił się, wyciągając przed siebie rękę.
– Ksenon z Talim. – Uścisnął dłoń.
– Słyszałem o tobie, walczyłeś w bitwie o Fort na Wzgórzu – skojarzył.
– Nie tylko tam. Przeżyłem wiele potyczek, to nie były spokojne czasy. Ostatnio doszły mnie wieści, że na granicy znowu jest niespokojnie. Mieszka tam moja córka, więc wolę się upewnić, czy jest bezpieczna.
– Nie otrzymałeś od niej jakichś listów?
– Od jakiegoś czasu nie dostawałem żadnych, więc nie wytrzymałem i wyruszyłem w drogę. Może nie jest to najrozsądniejsze, ale... – Przerwał. – Masz córkę?
– Tak, Damonę, musiałem ją zostawić u babci, lepiej nie narażać jej na niebezpieczeństwo.
– W takim razie mnie rozumiesz. Nie mogłem nic nie zrobić, jeśli istnieje możliwość, że jest w niebezpieczeństwie... Muszę to sprawdzić.
– Rozumiem, jako że zmierzamy w tym samym kierunku, może zechcesz mi towarzyszyć w podróży? Bezpieczniej będzie podróżować razem – stwierdził Galon, patrząc na starca.
CZYTASZ
Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]
FantasíaTrwa przygotowanie, by wysłać do wydawnictw (czyli dogłębna korekta i redakcja we własnym zakresie) Szkarłatny kolor oczu może stać się źródłem problemów. Przekonała się o tym Damona. Przyszła na świat o wschodzie słońca razem z Luminą, swoją siostr...