Noc zarówno dla Sentona, jak i Lilii nie należała do najprzyjemniejszych. Zmieniali się co kilka godzin, ale i tak nie byli wyspani. Patrzenie na pogrążoną we śnie okolicę było nudnym zajęciem, więc z radością odkryli, że zamek zaczyna się budzić do życia. Na dziedzińcu pojawiła się kareta. Senton wyjął lunetę z torby, by lepiej się przyjrzeć osobom, które do niej wchodzą.
– To oni? – zapytała zaspana Lilia. Przeciągnęła się i podeszła do Sentona.
– Nie sądzę. Galon nie wziąłby karety. To zmyłka – stwierdził, odkładając lunetę.
– Jesteś pewny? – zapytała. – Wyglądają jak oni.
Przyłożyła do oka lunetę.
– Na pewno, poza tym ona ma na sobie sukienkę. Damona na podróż ubiera spodnie. Trochę się zainteresowałem jej przybyciem. Gdybym chciał wzbudzić ciekawość ludzi, to też przybyłbym na zamek w kapturze.
– Musimy iść pod komnatę Damony. Założę się, że jeszcze tam jest – stwierdził.
Lilia przyznała mu rację.
– Pytanie tylko za ile wyruszą. To czekanie mnie dobija.
– Nie tylko ciebie, uwierz, że wolałbym włamać się gdzieś, a nie obserwować, ale czuję, że możemy odkryć interesujące fakty. Na razie mam tylko pewne podejrzenia, ale liczę, że się potwierdzą.
– Jak zwykle sprawdzasz wszystko dwa razy.
– Inaczej nie byłbym wiarygodny. Liczmy, że nie będzie się tam kręcić za dużo ludzi.
***
Damona obudziła się, kiedy Galon wszedł do środka.
– Jeszcze minutkę – mruknęła, obracając się na drugi bok.
– Wstawaj, śpiochu, musimy za niedługo ruszać. – Zdjął z jej ramion kołdrę.
Dziewczyna potarła zaspane oczy i spojrzała na tatę. Walczyła nie tylko ze swoimi opadającymi powiekami, ale również myślami, które zaatakowały ją, kiedy tylko sobie przypomniała, że dzisiaj nadszedł dzień jej podróży. Bała się jej trochę, ale czuła również ekscytację. Z trudem wierzyła, że to wszystko się dzieje. Zwlekła się z łóżka. Popatrzyła na Galona, który właśnie dopakował do jej torby trochę jedzenia. Uśmiechnęła się lekko, czując jego przyjemny zapach. Zaburczało jej w brzuchu. Zimna podłoga pod stopami rozbudziła ją. Szybko ubrała się w strój podróżny. Znajomy dotyk materiału i jego zapach przypomniał jej wcześniejsze podróże. Jednak przed nimi tak się nie denerwowała jak przed tą.
– To jest wygoda, a nie jakieś suknie. – Uśmiechnęła się. Przypasała saksę. Po chwili wahania wyjęła sztylet od matki i włożyła go do kieszonki w bucie. – Liczę, że jest coś do jedzenia.
– Wcześniej zakrop oczy – przypomniał.
– Racja.
Podeszła do toaletki i wkropiła po kropli do każdego oka. Schowała flakonik do kieszeni, nie chciałaby go zgubić, a tym bardziej zapomnieć wziąć.
– Ale głodna jestem, powiedz, że jest coś na śniadanie. – Dotknęła swojego brzucha.
– Zjemy w drodze, nie chciałem zdradzać, że jeszcze nie wyjechaliśmy. Musimy postarać się wyjść w miarę niezauważeni. Całe szczęście, że niedaleko stąd jest tajne przejście. Właściwie to w moim pokoju, więc nikt nie powinien nas zauważyć – wytłumaczył. – Są plusy bycia przyjacielem króla.
– A mi nie dał w pokoju tajnego przejścia. Czuję się zawiedziona. – Skrzyżowała ręce na piersi.
– Nie marudź.
CZYTASZ
Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]
FantasyTrwa przygotowanie, by wysłać do wydawnictw (czyli dogłębna korekta i redakcja we własnym zakresie) Szkarłatny kolor oczu może stać się źródłem problemów. Przekonała się o tym Damona. Przyszła na świat o wschodzie słońca razem z Luminą, swoją siostr...