Rozdział 1.2

7 0 0
                                    

Galon pewnym krokiem wszedł do środka. Wnętrze gabinetu wyglądało jak za dawnych czasów, niewiele uległo zmianie w ciągu ostatnich dziesięciu lat poza biurkiem, które teraz było większe, a na jego blacie leżały dokumenty w pozornym chaosie. Właśnie przy nim siedział król, który uśmiechnął się szeroko na widok przyjaciela.

– Wszystko dobrze? – zapytał Henryk, wskazując miejsce rycerzowi. – Jak się czuje?

Galon usiadł wygodnie na fotelu, który niewiele różnił się od tego, na którym siedział król. Oparł plecy o oparcie i spojrzał na rozmówcę.

– Powiem szczerze. Jest zagubiona, potrzebuje czasu, by to wszystko przetrawić, ale bardzo ucieszyła się z kropli. Co innego przefarbowanie włosów. To naprawdę konieczne?

– Obawiam się, że tak. Może nie są identyczne, ale widać ich podobieństwo, chociaż mają trochę inną budowę ciała, Lumina za dużo nie ćwiczyła, natomiast Damona... Założę się, że trenowałeś z nią walkę.

– Sama chciała! – podkreślił i uniósł rękę do góry w obronnym geście. – Musisz kiedyś zobaczyć, jak walczy. Taniec stali. – W jego głosie słyszalna była duma.

– Jak to chciała? Musiałeś walczyć? Nie pisałeś o tym.

– Nie raz, Henryku, nie raz. – Rozłożył ramiona. – Wiem, nie chciałem cię martwić. Zacząłem ją uczyć jeszcze w tym samym roku, w którym wyjechaliśmy. Napadli nas zbójcy, widok miecza ich nie odstraszył. Musiałem z nimi walczyć. Ja nie wiem, dlaczego... wtedy, po tym ataku, pierwszy raz od naszego wyjazdu przemówiła. – Zamilkł na chwilę. – Zapytała: Nauczysz mnie tego?

– Nie mów, że nie byłeś tym zachwycony. – Zaśmiał się.

– Przyznaję, byłem i dalej jestem. – Przeczesał ręką włosy. – Nie planujesz jej uznawać za swoją, prawda?

– Wiesz, że chciałbym, ale to sprawdziłoby na nią za dużo uwagi, za wiele pytań i nie sądzę, by tego chciała. Trudno to przyznać, ale to ty jesteś dla niej tatą. Cieszę się, że w końcu powstała szansa na jej powrót i twój.

– Też tęskniłem. Ten eliksir stworzył szansę, ale bez zmian w postrzeganiu czerwonych oczu nie wiem, czy będzie mogła pozbyć się całkowicie strachu.

– Wiem, próbowaliśmy z Anastazją coś z tym zrobić, ale z marnym skutkiem. Może kiedyś się uda, wiesz, że się nie poddamy. Tymczasem jest jeszcze kwestia Luminy. Będą musiały się poznać – odpowiedział Henryk.

– A Lumina wie?

– Jeszcze nie. Może powinienem jej powiedzieć, kiedy przyszedł twój list, ale odwlekałem to.

– Rozumiem, że bałeś się jej reakcji – zwrócił mu uwagę Galon – ale wiesz, że lepiej by było, gdyby wiedziała przed przyjazdem siostry. Miałaby czas.

– Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało – odpowiedział Henryk. Posłał przyjacielowi uśmiech.

Ten nie był na to obojętny i również wyszczerzył zęby. Wstał ze swojego miejsca i delikatnie ukłonił się przed królem, chociaż Henryk nie raz powtarzał mu, że nie musi tego robić. Galon jednak dalej trwał w swoim postanowieniu.

Rycerz wyszedł z gabinetu i ruszył do kuchni. W końcu obiecał, że przyniesie coś córce do jedzenia. Był ciekawy, czy dalej za jedzenie odpowiada Helena. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie tej miłej kobiety, która sprawiała, że kuchnia stała się miejscem tętniącym życiem i domową atmosferą.

Jeszcze kilka metrów przed nią poczuł znajomy zapach pysznych ciastek miodowych. Ten stał się bardziej intensywny, gdy tylko przekroczył próg kuchni. Od razu zauważył znajomą kobiecą postać, która, gdy tylko go ujrzała, uśmiechnęła się szeroko, a po chwili uwięziła w uścisku.

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz