Rozdział*21

32 3 4
                                    

Damonie coraz bardziej dłużyła się droga przez las. Kopnęła niewielki kamień, patrzyła, jak toczy się po ziemi. Zwykle cieszyły ją spacery po lesie, ale tym razem atmosfera sprawiała, że chciała, aby wreszcie dotarły na miejsce. Drzewa wydawały się nie mieć końca. Nie spodziewała się, że ten las jest tak wielki. Stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła skałę w kształcie przewróconego serca. Mogła przysiąc, że już ją mijały. Spojrzała na babcię, która szła dalej przed siebie, nie przejmując się, że Damona się zatrzymała. Dziewczyna postanowiła zaznaczyć miejsce i ustawiła z gałązek na ziemi kształt strzałki. Skierowała się dalej za starszą kobietą. Nie zwalniały nawet na chwilę. Słońce znajdowało się coraz wyżej nad horyzontem. Cienie stawały się krótsze. Maszerowały dalej, aż Damona zobaczyła po raz kolejny skałę w kształcie przewróconego serca. Spojrzała na ziemię, dostrzegła strzałkę.

– Babciu! – zawołała.

Morgana odwróciła się w jej stronę.

– Słucham? Coś nie tak?

– Nie, to znaczy tak. Mijamy po raz trzeci tę skałę, wygląda tak samo. Nawet gałęzie dalej są obok. To jakaś iluzja czy kręcimy się w kółko?

– Masz rację, to iluzja, ale ona nie jest tu – wskazała dookoła.

– Jak to nie? To dlaczego wydaje się, że kręcimy się w kółko?

– Tym razem jest to związane z umysłem. To może lekko cię zaskoczyć, ale Cieniowładcy w pewnym stopniu potrafią nagiąć umysł innych.

– Tak, jak zrobiłaś ze strażnikami? – zapytała niepewnie.

– Tak, właściwie tak. Jest to jednak dużo trudniejsze od tworzenia iluzji – zaczęła tłumaczyć.

Damona usiadła na ziemi, szykując się na dłuższe wyjaśnienia. Patrzyła na starszą kobietę, która usiadła na zwalonym pniu.

– Pamiętasz, jak mówiłam ci, że cień jest między iluzją a rzeczywistością?

– Tak, pamiętam – zapewniła.

– Cienie są przepełnione magią, ale mają też głosy...

– W to trudno mi uwierzyć. Jak to mają głosy? – przerwała kobiecie, czego od razu pożałowała, kiedy babcia spojrzała na nią karcąco. Jednak nie zwróciła jej uwagi, lecz tłumaczyła dalej:

– Może nie jest to do końca dźwięk, bardziej jest to związane z przeczuciem. Musisz wiedzieć, że w każdym cieniu znajduje się cząstka osoby, do której należy i właśnie to się wykorzystuje przy naginaniu umysłów – powiedziała.

Damona dalej niewiele rozumiała ze słów babci, to wszystko wydawało jej się na granicy logiki. Czuła, jakby umykał jej jakiś ważny element, który pozwoliłby pojąć sens dziewczynie. Patrzyła lekko zagubionym wzrokiem na Morganę.

Kobieta westchnęła. Lekko pokręciła głową.

– Widzę, że dalej nie rozumiesz. Wyobraź sobie morze. Cienie są jak morze, z wierzchu nie widać wiele, ale pod powierzchnią znajdują się... skrawki lęków, marzeń, pragnień, myśli. Cieniowładcy niejako potrafią sprawić, że jakiś lęk czy myśl wypłynęły na powierzchnię. Przykładowo wśród cieni strażników znajdowała się potrzeba snu, więc delikatnie pomogłam im zrozumieć, że chcą spać i że mogą to zrobić.

Damona dopiero teraz zaczynała rozumieć, o co chodzi babci.

– Czyli tym razem strach przed zgubieniem wypłynął na powierzchnię i dlatego kręcimy się w kółko.

– Ty kręcisz się w kółko, dla mnie teren się zmienia – stwierdziła. Wstała z drzewa i spojrzała z góry na wnuczkę.

– To, co mam zrobić, żeby się od tego uwolnić?

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz