Rozdział*16

26 3 7
                                    

Kasper zaraz po kolacji został niemal porwany przed Seweryna, który złapał go za rękę i poprowadził do swojej komnaty, gdzie mogli w spokoju porozmawiać. Kiedy drzwi się zamknęły za nimi, Seweryn od razu przeszedł do rzeczy:

– Myliłem się – stwierdził – Lumina nie jest takim potworem, za jakiego ją brałem.

Kasper otworzył szerzej oczy zszokowany wyznaniem Seweryna. Tego się zupełnie nie spodziewał.

– Szybko zmieniasz zdanie. Co zmieniło twój pogląd? – zapytał, chcąc wybadać sytuację.

– Powiedzmy, że jedna scena zazdrości. Przyznaję, że zachowałem się nieodpowiedzialnie i gdyby ludzie się o tym dowiedzieli, to moja reputacja ległaby w gruzach. Gorzej, że nie tylko moja.

– Przejdziesz w reszcie do rzeczy? – ponaglił go.

– Tak, tak... Damona do mnie przyszła z prośbą. Martwiła się o ojca i jakoś tak zeszliśmy na temat tańca. Więc zacząłem z nią tańczyć, no i oczywiście ten moment musiała wybrać Lumina, żeby wejść do mojej komnaty. Jak zwykle nie zapukała, a że akurat byliśmy przewróceni to, wyglądało to dwuznacznie.

– Jak rozumiem nie zareagowała najlepiej?

– Była wściekła i po raz pierwszy wydawało mi się, że ujrzałem prawdziwą Luminę.

– Nie grała, po raz pierwszy jej zachowanie nie było z góry zaplanowane. Wcześniej zachowywała się tak, jak tego oczekiwano. W zależności od osoby zachowywała się inaczej, ale w tamtej chwili nie siliła się na miłe słówka czy udawany gniew. Była sobą.

Seweryn miał nadzieję, że przyjaciel zrozumie, o co mu chodzi.

– Jedno wydarzenie nie sprawia, że ją poznałeś, co najwyżej ujrzałeś jej część, której innym nie pokazuje. Doprawdy, Sewerynie, za duże wysnuwasz wnioski po jednym wybuchu gniewu.

– Masz rację, wiem, że masz – mruknął – ale wierzę, że stopniowo uda mi się poznać Luminę, tę prawdziwą, a nie kolejną maskę.

– W takim razie czeka cię wyzwanie. Myślę, że ona już tak długo kryje się za grą, że nie wie, kim tak naprawdę jest.

– Całkiem możliwe, bracie, ale ona gdzieś tam jest. Jeśli mam z nią spędzić życie, to chcę jej pomóc i poznać ją.

Seweryn spojrzał na Kaspra, który wyjątkowo długo milczał, jakby się nad czymś zastanawiał. Rzadko widział przyjaciela z taką miną. To go trochę zmartwiło. Nie wiedział, skąd wzięło się wrażenie, że Kasper ma przed nim sekret.

– To dobry pomysł – stwierdził w końcu. – Co się działo dalej? Bo jak rozumiem, po jej wybuchu musiało się jeszcze coś stać. Nie wierzę, że nie.

– Chwilę rozmawialiśmy.

– Z Damoną także? Była tam przecież.

– Na początku tak, a potem wyszła, a ja zostałem sam z Luminą – wyjaśnił pokrótce.

– Coś dzisiaj mało szczegółowy jesteś – stwierdził Kasper. – Jak cię znam, to złożyłeś obietnicę. Jak zawsze honorowy.

– Masz rację, złożyłem i zamierzam jej dotrzymać. Ty też coś ukrywasz, widzę to po tobie.

– Ty masz swoje tajemnice, a ja swoje. Zapewniam cię, że nie musisz ich znać.

– Nie muszę, czy nie powinienem?

Seweryn patrzył z zaciekawieniem na Kaspra, który z trudem panował nad sobą. Dostrzegał w nim zawahanie. Znał go od lat i potrafił czytać emocje przyjaciela jak z otwartej księgi. Był mu jak brat. Martwił się o niego, oczywiście nie raz miewali między sobą sekrety, ale tym razem Seweryn czuł, że tajemnica ciąży Kasperowi na sercu jak kamień. Czyżby miał wyrzuty sumienia?

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz