Rozdział*19

26 5 7
                                    

Seweryn chciał szybko pójść do bramy, ale, kiedy szedł korytarzem, wpadł na Królową Matkę. Chciał ją tylko minąć, lecz ta go zatrzymała.

– Poczekaj. Musimy porozmawiać – zażądała.

Seweryn zdziwił się. Wiedział, ze nie powinien odmawiać tej kobiecie.

– Skoro musimy, to znajdźmy spokojne miejsce na rozmowę, Królowo Matko – zaproponował.

– Mam swój osobisty salon, jest niedaleko.

Seweryn zgodził się na to. Nie wiedział, o czym staruszka chce z nim rozmawiać. Miał nadzieję, że będzie to rozmowa związana bardziej z ostrzeżeniem, by nie skrzywdził jej wnuczki, bo właśnie takiej konwersacji się spodziewał. Był na nią przygotowany.

– O czym chcesz ze mną porozmawiać, Królowo Matko? – zapytał.

– Młodzi zawsze są tacy niecierpliwi – stwierdziła, zamiast odpowiedzieć na jego pytanie. Stanęła nagle. Kluczem otworzyła dębowe drzwi. Weszła jako pierwsza do skromnie urządzonego wnętrza. Na niewielkiej powierzchni stała kanapa obita w tkaninę w kwiaty. Tuż przy meblu znajdował się stolik trójnożny, a także dwa fotele z szerokimi oparciami, które stylistycznie komponowały się z kanapą. Kroki wchodzących wygłuszył dywan. Kobieta usiadła na kanapie.

Seweryn spoczął na fotelu po jej prawej stronie.

– Ja nie gryzę, usiądź obok mnie – poprosiła.

Młodzieniec zawahał się, ale wykonał prośbę starszej kobiety. Zapanowała cisza. Nie odważył się ponownie zadać pytania o powód rozmowy, domyślił się, że Królowa Matka testuje jego cierpliwość.

– Czyli jednak znajduje się w tobie odrobina cierpliwości. Doceniam to, książę. – Złożyła ręce. – Jednak inne twoje cechy mnie niepokoją. Dochodzą mnie różne słuchy, książę. Żyję od wielu, wielu lat na tym świecie, ale nie są mi obce młodzieńcze... doświadczenia, że tak się wyrażę.

– Niewiele rozumiem, Królowo Matko.

Seweryn wyprostował się lekko. Domyślał się, o czym mówi kobieta, ale nie zamierzał do niczego się przyznawać.

– Och, z pewnością rozumiesz wiele, jednak tego nie przyznasz. Pozwól, ze cię oświecę. Wiem doskonale, że za plecami Luminy spotykałeś się z Damoną. Całe szczęście, że wyjechała, ale domyślam się, że wróci.

– Nie zdradziłbym Luminy, jeśli o to Królowej Matce chodzi. Szanuję Luminę i nigdy nie dopuściłbym, żeby spotkała ją hańba – zapewnił.

– Miłość potrafi zawrócić w głowie. – Zamilkła na chwilę. – Oboje wiemy, że nie kochasz Luminy, ani ona ciebie, książę.

– Powiesz, czego chcesz, Królowo Matko?

– Na razie niczego nie chcę. Chciałam sprawdzić, jak cenisz moją wnuczkę. Liczę, że będziesz idealnym narzeczonym dla niej.

– Nie dam ci powodów do niepokoju – zapewnił. Wstał ze swojego miejsca. Ukłonił się lekko przed kobietą, nim opuścił pomieszczenie. Nie spodobała mu się ta rozmowa, szczególnie że podejrzewał, że nie będzie ostatnia. Oczywiście potrafił zrozumieć, dlaczego kobieta martwiła się o swoją wnuczkę. Nie mógł pozwolić sobie na żaden błąd. Zaczynał się bać, czy wyjście z Luminą i Kasprem to był taki dobry pomysł. Nie zamierzał jednak ich wystawić. Szybkim krokiem skierował się do bramy. Zauważył Kaspra, który do niego pomachał. Podszedł do niego.

– Wieki cię nie było!

– Wybacz, zatrzymała mnie jedna sprawa – wyjaśnił szybko, nie chciał wdawać się w szczegóły przy Luminie. Wiedział, ze Kasper nie będzie dopytywał, dopóki nie będą sami. – Mam nadzieję, że nie nudziliście się beze mnie.

Siostry blasku i cienia [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz