4

122 9 0
                                    

Tego samego wieczora postanowili nie przestawać swoje zabijanie. Czuli się jakby wzięli dobre narkotyki, które prowadziły ich ciała do działania, dając im siłę do takich czynów.  Nigdy nie przypuszczali, że ukatrupienie drugiego człowieka będzie sprawiać im taką przyjemność i zabawę. Czuli się jakby byli w ogóle innymi osobami. Jakby ich alter ego przejęło nad nimi kontrolę.

- Jesteś gotowy Seo? - spytał się przyjaciela młodszy, czując w środku wolność 

Szli właśnie jedną z wąskich ścieżek w lesie, która prowadziła do domu rodzinnego starszego z nastolatków.

- Nie mam na co. - wzruszył ramionami, jakby nie robiło mu to większej różnicy, co było poniekąd prawdą. 

Obojętne było mu to co się stanie. Wiedział bowiem, że jego rodzice będą w trakcie picia za to co zarobili z dorywczych prac. Czasem nawet zastanawiał się, czy jego matka była prostytutką, że zawsze mieli czym zapłacić za trunki. Jednak teraz głównie w głowie miał to by zobaczyć w oczach przez niego znienawidzonych osób strach 

- Czasem sie zastanawiam jak ty to robisz, że potrafisz tak dobrze wszystko maskować - zaśmiał się cicho niższy z nich, który wytarł z policzka stróżkę krwi. 

- Trzeba umieć grać - puścił mu oczko, na co oboje wybuchli śmiechem 


*


Dotarli do małego domku, parę minut później. Seonghwa założył rękawiczki, będąc bardziej przygotowanym niż jego towarzysz. Spojrzał się na okno, gdzie świeciło się światło. Wziął głęboki wdech, chowając za sobą swoje uzbrojenie. Chciał na samym początku porozmawiać z nimi. Był ciekawy co usłyszy.

Otworzył więc drzwi, wchodząc do środka. Niższy z chłopaków, wszedł za nim i zatrzymał się w przedsionku, wszystko obserwując. Hwa wszedł do salonu, czując mocne uderzenie w twarz okropnym odorem alkoholu, oraz potu. Skrzywił się na to, przypominając sobie wszystko co tutaj tak naprawdę zaszło. Zacisnął dłonie 

- Widzę, że nigdy nie zmieni się wasza rutyna. - powiedział spokojnym, a zarazem chłodnym głosem. 

Jego rodzice od razu odwrócili się w jego stronę spoglądając na niego przymglonym wzrokiem, niedowierzając, że ich syn nie bał sie tutaj wrócić. Ojciec chwiejnym krokiem wstał, uderzając dłonią w stół 

- Ty niewdzięczna ofermo jak śmiesz tutaj wracać!! - krzyknął na niego

- Ja? Przyszedłem by zobaczyć moich cudownych rodziców - odparł z jadem - Co nie cieszycie się? - zaśmiał się pod nosem. 

Rodzic podszedł do niego i zamachnął się, chcąc uderzyć swoje dziecko. Nie spodziewał się, że Seonghwa przewidzi to i chwyci go za nadgarstek, który ścisnął w swojej silnej dłoni 

- Ups widocznie jednak nie cieszycie się jak sądziłem. A miałem nadzieję na przyjemną rozmowę, ale chyba wy wolicie bardziej na ostro - zwyrodniały sposób uśmiechając się 

Popchnął go jednym ruchem na stół, który pod wpływem ciężaru jego rodzica rozpadł się. Nastolatek, strzyknął szyją podchodząc do nich. Jego matka wręcz od razu zaczęła biec do niego z patelnią w dłoni. Jednak on jednym zwinnym ruchem chwycił kobietę za włosy, rzucając nią o parapet. Upadła obok swojego męża kaszląc 

- I co teraz wy na to powiecie? - kucnął kawałek przed nimi - Tym razem rolę się zmieniają. Jednak chciałbym wiedzieć jedno. Czemu tak bardzo nas nie kochacie?

- Co?? - spojrzała się na niego kobieta- Słońce przecież my zawsze was kochaliśmy tylko... tylko nie umieliśmy tego pokazać - dodała udając zatroskaną matkę 

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz