43

63 10 0
                                    

Gotowy udał się w wyznaczone miejsce. Czuł ogarniającą go ekscytację. Postanowił, że to właśnie dzisiaj mu o tym powie. Oczywiście obawiał się jego reakcji. Zdawał sobie bowiem sprawę, że może to zrujnować to co było między nimi. Może i nie powiedzieli wprost o swoich uczuciach. Ale Wooyoung był prawie, że pewny iż coś wisiało w powietrzu. A do tego typu rzeczy miał nosa.

Postanowił przejść się w wyznaczone miejsce. Nie było to mocno daleko. Szczególnie, że znalazł on krótszą drogę, prowadzącą przez głąb lasu. Plaża sama w sobie była opuszczona, ale dzięki nim, wyglądała na bardzo zadbaną. Dostać się do niej można było tylko dzięki przejściu przez ,,Kamieniste wzgórze", które miało swoją nazwę dzięki drodze z kamieni. Była ona na tyle zapuszczona przez rośliny, że ludzie o niej zapomnieli.

W taki sposób stało się to ich takim wspólnym miejscem. Każdy z grupy uwielbiał tam przychodzić. Dużym ułatwieniem było, zrobienie przez nich innej trasy, którą znaleźli przez przypadek. Oczywiście była ona ukryta i tylko terenowym samochodem, albo motorem można było się tam dostać.

Wooyoung cicho dyszał, gdy schodził z wzgórza. Trochę męczące było to dla organizmu. Już przez sam fakt, że wejście było bardzo strome, a zejście jeszcze bardziej niebezpieczne. Ale czego się nie robi dla miłości?

Poprawił swoje włosy, biorąc głęboki wdech i wydech, napajając sie morskim zapachem jeziora. Przez chwilę stał tak przy brzegu. Uwielbiał ten cudowny powiew wiatru. Było to bardzo kojące. Postanowił poczekać na Sana, na zewnątrz. Oczywiście mieli tutaj małą chatkę. Ale wolał zostać tutaj, tak na wszelki wypadek. Usiadł na piasku, zdejmując swoje buty i skarpetki. Położył się, zakładając dłonie za tył głowy. Przymknął oczy.

Mijały mu sekundy, minuty, godziny. W końcu nastał późny wieczór, a Wooyoung dalej tam siedział. Na jego odkrytych ramionach była gęsia skórka, a on lekko się trząsł. Czuł się wystawiony, porzucony. Cała jego dotychczasowa pewność siebie wyparowała. Została zastąpiona smutkiem. Nie przypuszczał, że San może mieć w niego aż tak wywalone. To bolało bardziej, niż ukrywanie swoich uczuć.

Jednak ten mały promyk nadziei, który czuł powodował, że mimo wszystko nadal tam był. Wiedział, że rano będzie leżał z gorączką. Na chwilę obecną nie miało to najmniejszego znaczenia. Liczył się tylko pewien chłopak, który wystawił go.

*

San co chwilę spoglądał na zegarek. Wiedział, że spieprzył. Zapomniał całkowicie o ich spotkaniu. A dobrze wiedział jak było to ważne dla brata Honga. No właśnie.. Obawiał się też, że jak boss dowie się o tym, to go gołymi rękami zabiję. Wolał się aż tak nie narażać. Wjechał z impetem na plaże. Musiał aż hamować z piskiem, by jakoś się wyrobić. Niezdarnie zaparkował i wybiegł z pojazdu. Rozejrzał się dookoła, szukając jakiekolwiek żywej duszy. Dopiero po paru minutach dostrzegł skuloną postać. Przełknął głośno ślinę, chcąc się zakopać w ziemi.

Podszedł ostrożnie do niego. Nie wiedział jak ma zacząć. Poczucie winny zżerało go coraz bardziej, szczególnie, gdy zorientował się, że chłopak cały drży. Usiał obok niego. Zdjął z siebie kurtkę skórzaną i narzucił ją na ramiona chłopaka. Po czym niepewnie go objął, przyciągając do siebie.

- Przepraszam Wooyoung... - wyszeptał w jego włosy. - Wiem, że powinnem być wcześniej. Kurde zachowałem się jak skończony dupek. Naprawdę mi jest z tego powodu głupio. - przygryzł wargę.

Nie usłyszał, żadnej odpowiedzi, ze strony młodszego. Przygryzł nerwowo wargę, zastanawiając się co powinnien zrobić, by jakoś udobruchać chłopaka. 

- Kupię ci co tylko będziesz chciał. Będę mógł z tobą cały dzień oglądać te tandetne... znaczy bardzo ciekawe dramy. Tylko już się nie złość - wyszeptał mu do ucha, które delikatnie ucałował. I to też był idealny strzał w dziesiątkę.

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz