35

84 12 0
                                    

- W takim razie porozmawiamy chwilę? - spytał się go z nadzieją...

Przez chwilę nastała cisza. Yunho nie naciskał chłopca. Nie chciał się zbytnio niecierpliwić, ale potrzebował tych informacji. Czuł w środku, że ciężko będzie mu cokolwiek znaleźć w Internecie. Skoro przez ostatni czas mu się to nie udało, to wiedział, że teraz też tak będzie. Jedyną opcją więc było wyciągnięcie czegokolwiek ze strony drugiego z chłopaków. 

- No dobrze... - powiedział w końcu Jongho, oddając mu pusty talerz. - Bardzo dziękuję za jedzenie... było bardzo dobre...

- Masz bardzo delikatny i przyjemny głos - powiedział Yunho z uśmiechem.

Niby nic nie znaczący komplement, spowodował na twarzy młodszego spory rumieniec, o którym nie zdawał sobie sprawy. Nigdy wcześniej nic nie wywoływało w nim takich odruchów. To było coś nowego dla chłopca. Chociaż czy przypadkiem przez jego odizolowanie się od społeczeństwa, wszystko dla niego było czymś nieznajomym? 

- Dziękuję? - uniósł jedną brew, niezbyt będąc pewnym, czy powinnien na to w taki sposób spytać - A... więc o co chcesz... spytać się? - przerywał, jąkając się

- Może zacznijmy od czegoś łatwego. Znasz swoje nazwisko? - uśmiechnął się, wyciągając kartkę i długopis. 

- Niestety nie... Yeosang zawsze mówił mi, że to nie jest ważne, gdyż mam tylko jego... - przyznał smutnym głosem - A bardziej chyba miałem... 

- Kim jest Yeosang? Dlaczego uważasz, że ,,miałeś"? - spytał się go zaniepokojony, oraz zmartwiony.

- Yeosang to jedyny mój przyjaciel.. Oboje zostaliśmy wyrzuceni z domu dziecka... A on się mną zajmował.... Ale.. - przerwał czując jak do oczu zbierają mu się łzy.

Nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Jego ciało zaczęło się trzęść, a wspomnienia, z tym jak często jego przyjaciel go chronił, zaczęły go uderzać jak strzały z procy. Czuł jak go zawiódł i zostawił na pastwę losu. Przygryzł swoją wargę, zaczynając ciągnąc swoje włosy. Zawsze tak robił, gdy miał atak paniki. Był słaby psychicznie i za wszystko obwiniał siebie. 

Yunho nie mógł tak siedzieć i patrzeć się na tak przykry widok. Jego serce topniało w obecności tego uroczego chłopca. Jednak nie miał zamiaru z tym walczyć. Nie był może specem w takich sprawach. Ale póki nie czuł, że jest to coś złego, to szedł głębiej  tym kierunku. 

Usiadł obok chłopca. Przełknął głośno ślinę — bojąc się, że przez jeden ruch, może zwiększyć u niego atak paniki. Dlatego jak najbardziej ostrożnie i wolno, oplótł swoje dłonie wokół talii chłopca. Od razu pod koniuszkami palców wyczuł, każdą najmniejszą kość u niego. Przeraziło go to, w jakim stanie jest chłopiec. A zarazem cieszył się, że teraz może to zmienić. 

Przez chwilę nie wykonywał żadnych ruchów. Jongho, zacisnął niespodziewanie swoje dłonie na tych Yunho, który myślał, że zaraz drugi ucieknie. Ale nic takiego się nie stało. W zamian, Jongho przysunął się, zaczynając niespokojnie, zaciskać swoje dłonie i rozluźniać je. Jego ramiona były spięte, a on zgięty. 

- Spokojnie, odnajdziemy go i mu pomożemy - powiedział w końcu przyciszonym głosem, chcąc w ten sposób jakoś uspokoić go. 

Jongho spojrzał się nagle na jego twarz. Nic nie mówił, nie mrugał, a jedynie nie spuszczał swoich oczy z tych wyższego. Ani jeden ani drugi, nie wiedział jak — ale spowodowało to, że po parunastu minutach, ciało Jongho przestało się trzęść, a jego dłonie luźno leżały na tych większych. Co dziwniejsze, nikomu z nich nie przeszkadzała ta bliskość. Nawet można powiedzieć, że nie czuli potrzeby zmieniania tego. 

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz