41

69 11 0
                                    

Wooyoung od samego rana chodził aż nad to uśmiechnięty. Wszędzie było go pełno, a jego radość zaczynała udzielać się wszystkim po kolei. Nawet jak niektórymi, dość natarczywymi zachowaniami zaczynał irytować. Ale miało to swoje plusy. Jongho nie miał póki co żadnego ataku paniki. Podekscytowanie Woo powodowało, że chłopiec nie miał kiedy zastanawiać się nad tym wszystkim.

- Jongho słonce powiedź mi - zaczął, już któryś raz z rzędu, wchodzący do pokoju Woo - Czy jak pójdę w garniturze to czy nie będzie zbyt oficjalnie?

- Hyung - jęknął trochę zmęczony tymi pytaniami chłopiec - Gdzie ty się tak stroisz? I w ogóle gdzie idziesz? - zaczął.

- Umm - podrapał się po karku - W sumie to nie wiem - zaśmiał się, siadając obok Yeosanga, który próbował czytać książkę, którą pożyczył od Mingiego. Była ona naprawdę ciekawa, ale przez dwójkę chłopaków nie umiał się skupić na fabule.  - Ale ważne, że idę z Sanem. Czy ma więc znaczenie to, gdzie pójdziemy? - spojrzał na nich rozmarzonym wzrokiem.

- Mówisz jak zakochana nastolatka - wtrącił się Yeo, który i tak nie mógł skupić się na czytaniu, przez głośny głos ich ,,gościa" w jego pokoju.

- Nie uważasz hyung, że za bardzo to przeżywasz? - zabrał ponownie głos Jongho, który pierwszy raz od długiego czasu był czymś tak zainteresowany.

- Oj mój malutki Ho - powiedział, cmokając w powietrzu - Tutaj chodzi o coś więcej. Może i mam skomplikowaną relację z Sanem, ale czuję coś do niego o wiele głębszego. Tylko skubany dupek zachowuje się jakby tego nie widział - prychnął, wielce obrażony.

- Może jego też tak wkurzasz? - burknął pod nosem Yeosang, za co został skarcony wzrokiem Woo. Postanowił więc się już nie odzywać i ukryć za książką.

- I hyung chce go rozkochać w sobie? - dalej dopytywał.

Jongho był tym zaciekawiony. Nigdy nie miał okazji być zakochanym, nawet jak bardzo chciał. Dlatego też cieszył się, że Wooyoung może mieć szanse na poczucie tego — podobno pięknego uczucia. Miał cichą nadzieję, że i on będzie mógł kiedyś poczuć to. Nadal miał duszę dziecka, które marzyło o tym czego nie mogło mieć w dzieciństwie. Po kryjomu szukał swojego przysłowiowego ,,księcia z bajki".

- Ahhh ale ty szybko łapiesz niedźwiadku - zaklaskał w dłonie.

Wooyoung zawsze lubił wymyślać innym ksywki, szczególnie związane z zwierzętami. Nawet jak sam nie wiedział skąd mu się to wzięło. Ale nie przeszkadzało mu to. Tak jak zmienianie ,,pseudonimów" co godzinę. To już był jego nawyk. Nawet jak sam nie zawsze łapał się o kim w danym momencie mówił. Był taką trochę plotkarą.

- Ah właśnie Yeosang. - zwrócił się do chłopaka - Już nie jesteś wiewióreczką. Stwierdziłem, że przez małe rączki Hongjoonga to on przejmie bycie wiewióreczką. Ty od dzisiaj jesteś Fenkiem. One są tak urocze, tak jak ty!

- Aż boje się zapytać do czego resztę porównałeś.... - westchnął, odkładając na mały stolik nocny książkę. I tak już zgubił się w wątku, więc postanowił chociaż posłuchać o czym mówią.

- Dajmy takiego Yunho. Jest on mądry i sprytny. Więc jest wężem. Mingi mi pasuje na lisa, one są przebiegłe i zawsze znajdują jakieś rozwiązanie. Seonghwa to lew, nieustraszony. Nic go nie zatrzyma. I trochę za bardzo się rządzi.. Więc może bardziej powinnien być lwicą? Bo walczy o nas i o siostrzyczkę jak lwica - zamyślił się na chwile - Ahh nie ważne..

- A San? - spytał się widocznie rozbawiony Jongho.

- No tak. U niego mam dylemat pomiędzy kotkiem, przez jego oczy, a gepardem, przez szybkie chłopaka działania i myślenie. - odpowiedział.

Pozostała dwójka pokręciła głowami. Mimo wszystko dzięki takiej luźnej rozmowie, poczuli się rozluźnieni. Nie byli pewni, czy specjalnie to Wooyoung robił, ale w duchu byli mu bardzo wdzięczni. Dodatkowo zawsze był to jakiś rodzaj łamania pewnych barier. Co w ich przypadku nie było czymś łatwym. Więc taka pomoc bardzo była wskazana.

- To co pomożecie mi coś wybrać? Tak, żeby było stonowane i pasowało do większości możliwości. I uprzedzam San nie jest za bardzo romantyczny. - mruknął, trochę błagalnie Woo.

Nic im nie pozostało innego jak zgodzić się i mu pomóc. Przynajmniej będą mieli czym zając swoje myśli. Szczególnie, że dzisiaj Yunho nie mógł czuwać nad nimi. A niestety póki co tylko jemu ufali. No i trochę Wooyoungowi. Głównie przez jego pozytywną aurę i zarażający uśmiech. 


*

Znajdowali się w pokoju najstarszego z nich, który stał przy szafie wyrzucając gdzie się tylko dało wszystkie swoje ubrania. Nie umiał się zdecydować co będzie najbardziej odpowiednie. Natomiast Jongho z Yeosangiem siedzieli jak dwa kołki na łóżku, spoglądając na siebie. Zaczynali żałować zgodzenia się na to.

- Hyung - mruknął, cicho ziewając Jongho - My nigdy nie byliśmy na randze, więc czemu nas wybrałeś do pomocy?

- Wybrałem was bo jesteście słodcy - zaśmiał się cicho, przykładając kolejną bluzkę do siebie, by zobaczyć w lustrze czy pasuje do spodni - Po zatem innych nie ma 

- Jak to? - spytał się tym razem zaciekawiony Yeosang. Szczególnie informacją o jednej osobie.

- San ma jakieś zlece--- znaczy zadanie od Hongjoonga. Lider z Seonghwą i wyparowali. A Mingi i Yunho siedzą w sali informatycznej. Ale nie wiem o co chodzi - odparł, nie patrząc się na nich.

- Seonghwa i Hongjoong są bardzo blisko ze sobą? - spytał się cicho Yeosang.

- Nie rozumiem czemu chcesz pomocy od osób, które nie były zakochane, ani nie znają się nad tym... - powiedział Jongho, który nawet nie usłyszał pytania Yeo. 

- Co? Jak to nie byliście? - spytał się ich zaskoczony Wooyoung, pomijając odpowiedź na pytanie drugiego. Sam nie do końca wiedział jak miałby mu na to odpowiedzieć. Smutek, który usłyszał w jego głosie był dziwny. Nie chciał go zbytnio ranić. Obawiał się też, że Yeoś może to źle zinterpretować. 


- No tak - wzruszył ramionami Yeo - Nie byliśmy w żadnym związku, ani na randce. Wychowywanie się w bidulu robi swoje. Dodatkowo mieliśmy inne rzeczy na głowie. Nie mieliśmy czasu na tego typu rzeczy.

- To w takim razie trzeba to zmienić. - powiedział. Wooyoung jakby zapominając o swoim dotychczasowym zajęciu, usiadł obok nich. - Podoba wam się ktoś? Może z naszej grupy? Byliście kiedyś zakochani?

- Ummm.. - oboje nie wiedzieli zbytnio co powiedzieć. Czuli zakłopotanie, przez tak prywatne, może trochę intymne pytania.

Nie byli przyzwyczajeni, że ktoś tak interesował się ich życiem, które i tak było bardzo nudne. Trochę wstydzili się, że tak naprawdę nigdy niczego takiego nie doświadczyli. Nawet nie mieli na to szansy. Po prostu mieli ważniejsze rzeczy. Po zatem ich wygląd też był odstraszający.

- Ejj Jongho, Yeo nie smućcie się - powiedział, przytulając ich do siebie - Zawsze mogę pomóc wam kogoś znaleźć. Jeszcze zrobię was na bóstwo. Tak, że nikt nie będzie mógł oderwać od was wzroku.

- Wiesz nie trzeba... - zaczął niepewnie Jongho.

Ich rozmowę przerwało pukanie w drzwi. Trójka spojrzała się na siebie zaskoczona. Woo otworzył drzwi, wpuszczając gościa. Do środka wszedł Yunho, który wyglądał jakby kogoś szukał. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na Jongho, do którego delikatnie się uśmiechnął.

- Dobrze, że Wooyoung ma na was oko - powiedział.

- Coś się stało? Wydajesz się być zaniepokojony, hyung... - mruknął cicho Jongho.

- Spokojnie maluchu. Wszystko jest dobrze. Tylko muszę wyjść i na czas mojej nieobecności dobrze będzie by ktoś był z wami. Wiecie nie chce byście czuli się źle - podrapał się po karku.

Yunho troszczył się o nich, tak jakby był odpowiedzialny za chłopaków. W tak krótkim czasie przywiązał się do nich. Było to naprawdę niesamowite, patrząc na to, że dotychczas był dość ostrożny w tych kwestiach. Ale Jongho i Yeosang wydali się mu na tyle bezbronni, że czuł iż ktoś powinnien nad nimi czuwać.

- Dziękuje hyung - uniósł delikatnie kąciki ust, Jongho.

Wooyoung od razu zauważył pomiędzy tymi dwoma pewną iskierkę. Nie był jeszcze pewny, czy dobrze sądził. Ale jego czuje oko miłosne, podpowiadało mu, że coś było na rzeczy. Cóż najwyższej jak mu nie wyjdzie to będzie robić za swatkę. Jego myśli skupiły się na Jongho i Yunho, i na tym jak ich połączyć.

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz