57

64 10 5
                                    

Jak tylko Yeosang się obudził wszyscy zostali wyproszeni z sali. Doktor musiał zrobić wywiad z pacjentem i sprawdzić czy w pełni kontaktuje. Nikt nie krył swojego zdziwienia takim zbiegiem wydarzeń. Czy to było za dużo? Zdecydowanie tak.

- Seonghwa jak ty to zrobiłeś? - spytał się go osłupiały Yunho.

- Ja... - podrapał się po karku. Odwrócił w drugą stronę wzrok. Chrząknął pod nosem, prostując się - Nie mam bladego pojęcia. Czy on... on naprawdę się obudził czy mi się tylko tak wydawało?

- Nie wydawało ci się - zaśmiał się San, klepiąc go po ramieniu - Wszyscy też to widzieliśmy. Więc nie możliwe jest byśmy mieli ten sam sen.

- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale chyba w tym momencie stałeś się magikiem hyung - powiedział z wdzięcznością, wzruszony Jongho. On przeżywał to wszystko najmocniej ze wszystkich. Nikt mu się jednak nie dziwił. 

Pozostali przytaknęli, czując jak pewien ciężar schodzi z ich ramion. Zaśmiali się, a na ich buziak pojawił się uśmiech.  Było to potrzebne im. Od razu dało się wyczuć lżejszą atmosferę. Nie dało się opisać słowami to jaką ulgę czuli. Pewne poczucie winny schodziło z nich, jakby ktoś zabrał z ich ramiona ciężar. To były najcięższe godziny. Byli strasznie zmęczeni, może nie koniecznie fizycznie ale psychicznie owszem. 

Lekarz po parunastu minutach oświadczył, że mogą oni wejść. Uprzedził tylko ich, że pacjent potrzebuje dużo odpoczynku i mają go nie stresować, bo ich od razu wyprosi. Dodatkowo poprosił, żeby go wzywać jeśli coś będzie się dziać. Po czym udał się do pielęgniarek, które miały dbać o chłopca. A z samego rana miał mieć on kolejne badania. 

- Jak się czujesz? Strasznie nas nastraszyłeś stary - zaczął San, który usiadł na kanapie przy oknie.

- Potrzebujesz czegoś? - dodał Mingi, który stanął po drugiej stronie, siadając na krześle. 

- Wszystko jest dobrze. Jestem tylko trochę obolały. Przepraszam, że was zmartwiłem - powiedział słabym głosem.

- To bardziej my powinniśmy cię przeprosić. Gdybyśmy bardziej poważnie cię potraktowali to moglibyśmy uniknąć tego. A w zamian naraziliśmy cię na straszne niebezpieczeństwo. Wybaczysz nam to kiedyś?  - powiedział ze skruchą Hongjoong.

Jako lider czuł się odpowiedzialny za to. Powinnien bardziej przypilnować i zająć się tym. W zamian potraktował to bardzo lekkomyślnie. Miał też przeczucie, że Mingi miał podobne wyrzuty sumienia. Nie ukrywając to właśnie najwyższy był osobą, która wiedziała o tym najszybciej. Coś czuł, że będzie musiał o tym porozmawiać z ukochanym. Oni wszyscy będą musieli to przepracować

- Nie traktujcie tego w taki sposób. Nie jestem na was zły, więc oczywiste jest to, że wam wybaczam  - odezwał się, uśmiechając się ciepło do nich - Czy możemy po prostu o tym zapomnieć? Nie chce byście się obwiniali. Ja też nie zachowałem się właściwie. Gdy zobaczyłem ich mogłem przecież cos innego zrobić... - westchnął. Jednak po chwili ponownie się uśmiechnął.

- To prawda - odpowiedział już bardziej radośnie Jongho - Najważniejsze, że żyjesz i jesteś bezpieczny. Teraz będziemy czuwać by nic ci nie groziło. - obiecał mu, biorąc jego dłoń w swoje. 

Wszyscy zasypywali Yeosanga tysiącami pytaniami, przez co chłopak czasem nie nadążał za nimi. Jednak wręcz od razu zauważył jak Seonghwa wyszedł z pomieszczenia. Oczywiście zrobiło mu się przykro. Cóż dalej sądził, że starszy go nienawidzi. Nie wiedział, że gdy był nieprzytomny, to Seo rozmawiał z nim. Miał jedynie przebłyski głosów pozostałych, które za bardzo się zmieszały w jeden bełkot by mógł sobie coś szczególnego przypomnieć.

Seonghwa natomiast postanowił  przysłuchiwać się ich rozmowie, ale przed salą. Usiadł na krześle pilnując by ktoś niewłaściwy się nie kręcił wokół pomieszczenia. Po zatem czuł się przytłoczony tą dobrą aurą chłopaka. Nie umiał być tam. Ten dzieciak zdecydowanie nie pasował do tego brutalnego świata, był on zbyt delikatny, dobry. To było wszystko dziwne. Miał mieszane uczucia. Sam chyba nie do końca był pewny dlaczego miał takie przemyślenia i dlaczego nie chciał go w tym wszystkim. Jedynie czego był pewny to, tego, że nie było to przesiąknięte nienawiścią. Jednak tym razem wolał się nie skupiać na swoich przemyśleniach i natłoku myśli.

Kolejne dni przebiegały w sumie tak samo. Za dnia przy chłopaku czuwał każdy po trochu. Nie wliczając w to Seonghwy, który postanowił skłamać im, że Jihye bardziej go potrzebuje. Mimo iż tak naprawdę w ciągu dnia owszem był z siostrzyczką w sali babci, ale w nocy odsyłał ludzi Si Daewona, z powrotem do siebie. Na razie chciał ukryć to, że martwił się o Yeosanga. Sam chciał mieć pewność, że jest on bezpieczny. A stracił trochę mocno zaufanie do ludzi Si. Dlatego wolał sam to zrobić. Po zatem chciał uniknąć konfrontacji z chłopakiem czy pytań reszty. Póki co sam siebie nie rozumiał.

Co dzień ktoś inny siedział przy Yeosangu. Na początku był Jongho, ze względu na jego długoletnią przyjaźń z pokrzywdzonym. Później był Wooyoung, San, Yunho, Mingi i Hongjoong. I tak cały czas się wymieniali "dyżurami". W między czasie wyniki badać chłopca poprawiały się. Jak też się okazało, po prześwietleniu głowy, neurolog stwierdził, że wstrząs mózgu, który doświadczył Yeosang może spowodować pojedyncze zaniki pamięci. Jednak z biegiem czasu wszystko będzie powoli wracać. Na szczęście nic nie zostało uszkodzone w mózgu chłopaka, czego najbardziej główny lekarz się obawiał. Dodatkowo samo w sobie samopoczucie Sangiego polepszało się dnia na dzień. To był bardzo dobry sygnał.

Minęły dwa tygodnie od tego koszmarnego wydarzenia. Yeosang z dnia na dzień czuł się lepiej. Jeszcze nie odzyskał w pełni pamięć, szczególnie z tego feralnego dnia. Ale nie zawracał sobie tym głowy. Bardziej zastanawiało go jak się czuje Jihye. Niestety, ale nie miał możliwości spytania o to Seonghwy, gdyż w ogóle go nie widział. A reszta niezbyt wiedziała, a co gorsza nikt mu nie pozwalał wstać z łóżka i jedynie co mógł to iść do łazienki.

- Nad czym tak myślisz? - usłyszał jakiś głos, który brzmiał na rozbawiony. 

- Huh? - pomrugał oczami, skupiając się na tym kto tutaj jest  - Oh, Hongjoong hyung.. Jak długo tutaj jesteś?

- Od samego rana. Dzisiaj moja zmiana. A ty tak od dobrych paru godzin siedzisz w jednej pozycji i patrzysz się na ścianę, jakbyś zaraz miał wywiercić w niej dziurę - zaśmiał się cicho.

- Oh.. - podrapał się po karku, czując zawstydzenie - A wiesz, gdzie jest Seonghwa? Czy mógłbyś go poprosić o przyjście? 

- Yeosang od paru dni chłopak nie pojawia się u nas. Po zatem wiesz, że wasza relacja jest jaka jest, a Jihye jest dla niego oczkiem w głowie. Daj mu czas i poczekaj aż sam przyjdzie - uśmiechnął się pokrzepiająco. 
- Ehh może i masz rację - westchnął, przymykając na chwilę oczy - Czy konieczne jest to byście cały czas siedzieli ze mną? Nie macie nic lepszego do roboty? 

- Tak musimy być przy tobie i nie dyskutuj. Już nie raz rozmawialiśmy o tym i zdania dalej nie zmieniłem . - odpowiedział twardo - Ale nie masz się czego obawiać. Do póki jesteśmy, to nic ci nie grozi. W nocy też jesteś pilnowany. - dodał już z uśmiechem

- Ale po co to? Hyung proszę powiedź mi. Mam prawo wiedzieć, gdy to ja jestem poszkodowany - wydął wargę, robiąc słodkie oczka. Zawsze to działało.

- Eh jesteś strasznie ciekawski - westchnął, poprawiając się na krześle - Mamy u siebie ludzi, którzy cię zaatakowali. Na razie powoli nam idzie wyciąganie z nich informacji. Ale gorszym problemem jest ich szef.. Cały czas go szukamy. On tak łatwo nie odpuszcza, a to, że się rozpłynął jest bardzo niepokojące. W każdym momencie może się pojawić. Dlatego nie chcemy ponownie popełnić tego samego błędu - wytłumaczył mu

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że w każdym momencie grozi mi niebezpieczeństwo i mogę zostać znów zaatakowany? - spytał się go przerażony.

- Spokojnie - chwycił go za rękę - Nie dopuścimy do tego.

Yeosang już nic nie odpowiedział. Jedynie wymusił uśmiech. Czy to źle, że czuł iż coś się znów szykuje? Czy jego przeczucia ponownie sprawdzą się? Czuł jak niepokój w nim narasta. Zdecydowanie tym razem nie powinien chcieć wszystko wiedzieć.

Fiery phoenix - ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz