5. ten pomocny

424 40 39
                                    

Kolejny dzień Louisa był po prostu dobry. O poranku, kiedy o piątej trzydzieści wstał z łóżka i sprawnie przygotował się do pierwszej zbiórki, już wiedział, że będzie miał naprawdę dobry humor. Prawdopodobnie dlatego, że śnił mu się Harry, który poprzedniego dnia mijał go jeszcze kilka razy i zawsze posyłał mu wesołe uśmiechy albo dyskretnie machał dłonią, jakby byli bliskimi przyjaciółmi. I cóż, jeszcze nimi nie byli, jednak Tomlinson nie miałby żadnych uwag, jeśli mogliby się ze sobą zaprzyjaźnić – to, w przeciwieństwie do szeroko rozumianych związków, było nawet wskazane w wojsku.

Wyszedł na zewnątrz, gdzie mżył lekki deszcz i wiał zimny wiatr, przez co jego nieułożone włosy przylegały do czoła. Był późny kwiecień, właściwie do końca tygodnia nadejdzie już maj, jednak rano powietrze było rześkie i zimne, gdy wystawiał swoją dopiero co obudzoną twarz zza materiału ciepłej kołdry. I może był dziwny – nawet bardzo – ale ucieszył się, widząc czarne chmury na całym, ciemnym niebie. Oczywiście to nie oznaczało, że odwoła jakiś trening albo zbiórkę, jednak zawsze uważał, że ćwiczyć trzeba w różnych warunkach, bo dzięki temu najlepiej można się przygotować. Doskonale przecież pamiętał, jak kilka lat temu biegał podczas wielkiej ulewy, mając widoczność na nie więcej, jak dwa metry. W wojsku żadna pogoda nie była przeszkodą, nic z tych rzeczy.

Jednak jego grupa miała nieco odmienne zdanie, krzywiąc się na uczucie zimnych kropel spływających im po zmęczonych i nieprzytomnych twarzach. Louis wtedy zmotywował ich serią stu pompek ''tak na dobry humor, mięczaki!'', po czym pobiegli w stronę wzgórza, zatrzymując się na klaśnięcie swojego dowódcy, robiąc wtedy przysiady na przemian z wyskokami. Tomlinson był z siebie dumny, gdy cali mokrzy wrócili do jednostki, żeby za kilka minut zebrać się na stołówce, gdzie większość żołnierzy mruczała coś na temat deszczu i tego, jak nienawidzą tego sposobu pobudki.

Szatyn też rozmawiał, śmiejąc się ze Stanem, który mówił coś o ćwiczeniach taktycznych i tym, że dziś jedzie na strzelnicę dopilnować wszystkich terminów i zajęć. Louis od zawsze wyśmiewał się z niego, że zamiast wziąć się do roboty, to on bawi się w organizację i pilnuje, żeby wszystko było tak, jak należy. To miało jednak wiele zalet dla samego Tomlinsona, ponieważ wiedział z wyprzedzeniem, co planuje dla nich generał Corden, i mógł przygotować się do każdych zajęć, jakie miał w planach prowadzić. W szczególności, gdy chodziło o strzelnicę i nauczenie swoich ludzi celnego i skutecznego trafiania we wroga – nie powinien się chwalić, ale kiedy przyjdzie ten dzień, na pewno pokaże żołnierzom, co to znaczy zadrzeć z Tomlinsonem z bronią w ręku.

Wtedy też, pierwszy raz tego dnia, dostrzegł Harrego. Promiennie uśmiechniętego, mimo że jego całkiem mokre włosy wpadały mu do oczu, a jego głęboko rozpięta koszula przyklejała się do rozgrzanego ciała. Siedział u boku swojego przyjaciela i słuchał go, kiwając głową i przeżuwając dokładnie każdy widelec swojego śniadania, wysuwając swój język przed każdym kęsem. Nadmiernie gestykulował, gdy miał pełne usta, a chciał zwrócić na siebie uwagę, przez co sam Tomlinson zaśmiał się, nie potrafiąc oderwać spojrzenia od tego chłopaka. Może Harry był wróżkiem i jakoś go od siebie uzależnił?

Później była chwila przerwy, żeby nikt nie popisał się, wymiotując na środku placu do ćwiczeń. W tym czasie Louis zaszył się w swojej kwaterze i przebrał w suchy mundur, zauważając przez okno swojego tak bardzo znienawidzonego kolegę po fachu. Szczerze współczuł każdemu, kto miał do czynienia z oficerem Philipsem, ale nie on jeden. Większość nie przepadała za zachowaniem starszego - ponieważ Trevor miał trzydzieści dwa lata – zadufanego w sobie i upierdliwego oficera. Treningi z nim były męczące i monotonne, jednak Louis wiedział, że jeśli ktoś z grupy Philipsa go o to poprosi, to on może poprosić o wspólne prowadzenie niektórych dni zajęć, dzięki czemu młodzi żołnierze skorzystaliby z jego łaski i kreatywności. Ale póki minął dopiero jeden dzień, Tomlinson nie zamierzał sobie go psuć.

Fight for me || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz