23. ten z koszmarem

307 35 43
                                    

Tę noc Harry spędził siedząc na krześle, opierając ciężką głowę o ścianę. Buffey przyniósł mu koc, który drapał jego delikatną, bladą skórę, co chwila zsuwając się z ramion. Nie, żeby Harry mógł usnąć na dłużej, niż kilkuminutowe drzemki. Wciąż był czujny i sprawdzał, czy Louisowi czegoś nie potrzeba. I choć bolało go to, że chłopak się od niego dystansował, to postanowił się nie poddawać. Nigdy mu tego nie powiedział, jednak bardzo go kocha i zrobi wszystko, żeby pomóc mu z tego wyjść. Bał się jedynie tego, że może mu się nie udać...

Tuż po czwartej nad ranem, kiedy kamienica pogrążona była we śnie i jedynym dźwiękiem były odgłosy ledwo słyszalnych samochodów, Tomlinson z ciężko bijącym sercem poderwał się do pionu i próbował zrzucić prześcieradło, którym był przykryty. Harry w tym czasie drzemał, jednak tak nagły ruch momentalnie go otrzeźwił, więc wstał prędko z krzesła i uklęknął koło chłopaka, próbując chwycić jego nadgarstki.

- Louis, spójrz na mnie - powiedział twardo. Nie wiedział, co się działo z Tomlinsonem, jednak zdawał sobie sprawę, że jeśli sam podda się emocjom, to będzie tylko gorzej. Musiał zrobić wszystko, żeby uspokoić ukochanego, który szamotał się i kręcił nerwowo głową. - Louis! - podniósł głos, kiedy chłopak chciał wstać i zrzucił nogi na ziemię. Jego bandaż natychmiastowo zaczął przeciekać i krew plamiła wszystko wokół.

- Zabiją mnie - wymamrotał, dysząc ciężko i rzucając się na łóżku. Spanikowany Harry chwycił go w swoje ramiona i przycisnął do piersi, żeby Louis zwyczajnie przestał się ruszać i nie próbował wstać, bo to mogłoby zakończyć się tragicznie, gdy jego rana zaczęłaby krwawić jeszcze mocniej.

- Kochanie, spokojnie - mówił mu do ucha, pozwalając sobie na zdrobnienie tylko dlatego, że Louis i tak nie będzie tego pamiętał. - To ja, Harry. Jestem obok, tak? To tylko zły sen, kochanie. Zły sen... - wymruczał mu do ucha, czując, jak oddech chłopaka się normuje, a jego ruchy nie są tak agresywne. Styles był przerażony, że jego ukochany dostał kolejnego ataku paniki, jednak nie mógł się temu dziwić. Gdyby on sam tyle przeżył, o ile by przeżył, na pewno szybciej by się poddał. Louis był silny, a przynajmniej Harry miał taką nadzieję.

- Co się dzieje? - zapytał Buffey, który przetarł dłonią zaspaną twarz. - O, to wy Styles. Co tu się wydarzyło? - dopytał, widząc, jak brunet delikatnie kołysze nimi na boki, a oczy kaprala są szeroko otwarte i przerażone.

- Nie wiem - westchnął Harry, całując delikatnie czoło Louisa, który był całkiem sztywny w jego ramionach. Tak, jakby był w innym świecie, a jedynie jego ciało i wystraszone spojrzenie pozostawało w rzeczywistości. - To coś, jakby atak paniki? Ale spał, więc... tak bardzo nie rozumiem - szepnął, pozwalając łzie spłynąć po jego policzku, który za chwilę docisnął do czubka głowy nieobecnego szatyna.

- Obawiam się, że możecie mieć rację - odparł zrezygnowany Buffey, zachowując niewielki dystans. Jedynie obserwował, jak Louis powoli się uspokaja, przestaje drżeć i płakać, a jego ramiona delikatnie się rozluźniają. Dopiero, gdy szatyn opadł bezwładnie w uścisku Harrego, pielęgniarz podszedł i pomógł młodszemu chłopakowi ułożyć pacjenta na pryczy. - Jest prawie sto procent szans, że dotknie go zespół stresu pourazowego, zwany PTSD. Nie ma na to leku, a jedynym sposobem jest psychoterapia lub... możecie mi nie wierzyć, Styles, ale pacjenci zwykle nie uspakajają się tak łatwo bez czegoś na uspokojenie lub wykształconego psychologa. Jestem w szoku, że potrafiliście pomóc kapralowi. On was nie bardzo pamięta, Styles, jak to możliwe, że czuje w was oparcie? Że wie, że dzięki wam sobie poradzi?

- Ja... - zawahał się Harry, wciąż głaszcząc policzek Louisa, który momentalnie zasnął i teraz oddychał powoli, a jego twarz wydawała się spokojna. Jedynie kropelki potu na czole i ślady zaschniętych łez świadczyły o tym, że coś się wydarzyło. - Byliśmy dość... blisko przed wypadkiem. Nie powinien pamiętać mojego imienia, a jednak pamięta. Nie rozumiem, czemu. Cieszę się, to oczywiste, ale on zna tylko moje imię i...

Fight for me || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz