Gdy wrócili z treningu nad jeziorem, generał obwieścił, że dzisiejsze treningi wciąż nie będą się odbywać zgodnie z planem, więc ''zorganizowałem wam integrację, chłopcy! Musicie się poznać, bo morale w wojsku są ważne!''. Harry słysząc co, parsknął głośnym śmiechem i trącił bok Louisa, który jedynie wzruszył niewinnie ramionami. W duchu obaj byli przeszczęśliwi, bo to oznaczało, że będą mieli dla siebie prawie cały dzień, a jedynie wieczorem wybiorą się na wspólne bieganie, więc w gruncie rzeczy będą obok cały czas.
Jednak musieli też spędzić czas z innymi żołnierzami, dlatego gdy tylko wszyscy zebrali się w lesie – który był jedynym miejscem, gdzie dało się skryć przed palącym słońcem – Louis i Harry z bólem serca się rozdzielili, postanawiając, że za godzinę będzie czas dla nich i oleją całą resztę. Dlatego też Tomlinson poszedł porozmawiać z dowódcami i częścią swojej grupy, a młodszy chłopak podreptał do Bruna, który otoczony był kółkiem ośmiu żołnierzy, których imion nawet nie pamiętał.
- O, Harry! – zawołał jego przyjaciel, od razu obejmując chłopaka ramieniem i przyciągając koło siebie. Bruno, z tego, co zdążył zauważyć Styles, był duszą towarzystwa i miał pełno przyjaciół. Nawet Niall, który rzadko kiedy opuszczał kuchnię, siedział teraz po jego drugiej stronie i głośno się z czegoś śmiał.
- Oh, to ten od kaprala Tomlinsona – zagwizdał jakiś rudy chłopak, szczerząc się do Harrego. Nie wydawał się być wredny czy uszczypliwy, czego Styles właściwie oczekiwał po takim komentarzu. – Zazdroszczę znajomości, stary. Ten gość wydaje się w świetny!
- Tommo jest zajebisty – parsknął Niall. – Znamy się kopę lat, jeśli mam być szczery. Ale odbijasz mi kumpla, Harry. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek podwędzę dla ciebie muffinkę! – skrzyżował ramiona na piersi, a Styles wydał z siebie odgłos przerażenia i złapał się w miejscu serca. Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, co przełamało pierwsze lody i brunet mógł się trochę zrelaksować. Bał się, że będą go oceniać za przyjaźń czy cokolwiek jest między nim a Louisem. Nie chciał rujnować sobie wizerunku, dlatego, że Tomlinson jest tak przystojnym i dobrym rozmówcą. Nie, żeby narzekał, jeśli jedynie kapral był jego przyjacielem, jednak byłoby mu przykro, gdyby bez powodu go nie lubili.
W tym samym czasie, śmiejący się Louis plotkował ze Stanem i Jamesem, wymieniając się z nimi swoimi spostrzeżeniami o nowych żołnierzach. Trochę sobie podokuczali, droczyli się ze sobą, jednak głównie miło im się rozmawiało. No, dopóki Stan nie powiedział, że ''Harry to twój nowy ulubieniec, Tommo? Wiesz, że Trevor będzie próbował cię wypatroszyć, prawda?'', co w pierwszej chwili wywołało stan przedzawałowy u Louisa. Odruchowo spojrzał w kierunku bruneta i poczuł uścisk zazdrości, gdy widział chłopaka śmiejącego się z Niallem, który aktualnie psuł jego fryzurę, czochrając dłonią jego włosy. Nie powinien się tak czuć, a jednak.
- Harry jest bardzo miły – powiedział Corden, zanim szatyn zdążył zorientować się, że milczy zbyt długo, wpatrując się w zdecydowanie ulubionego żołnierza. – Bardzo bystry chłopak. Nie dziwię się, że Louis go lubi – wzruszył ramionami, a zadziorny uśmieszek pojawił się na jego ustach. Cóż, nie powinien, jednak w odległych myślach uważał, że Louis i Harry cholernie do siebie pasowali.
- Przypadkiem się zaprzyjaźniliśmy – Tomlinson uśmiechnął się półgębkiem, starając się brzmieć na całkiem obojętnego w tej sprawie. Już dawno chciał powiedzieć Stanowi, że chyba coś czuje względem Stylesa - nie wiedział co, ale coś na pewno – jednak bał się reakcji przyjaciela. Oczywiście, ten najprawdopodobniej by go w tym wsparł i podpowiedział tak samo, jak wtedy, gdy rozmawiali kilka tygodni temu. Jednak zawsze istniała opcja, że był zbyt wierny zasadom i będzie chciał rozwalić im tę relację, żeby zachować Louisa na jego pozycji. Najgorsze było to, że miałby wtedy rację.
CZYTASZ
Fight for me || Larry Stylinson
FanficWojsko od zawsze było próbą charakteru. Codzienne pobudki o świcie. Treningi sprawdzające wytrzymałość. Stracony oddech gdzieś przy setnej pompce. Oczy załzawione przez zbyt wielki wysiłek. Płonące pod skórą mięśnie, napięte do granic możliwości. Po...