♣️21 ~ Siedzą, piją, lulki palą ♣️

654 44 59
                                    

Na początku widziałam tylko dym, ale po chwili byliśmy już w korytarzu bazy Avengers. Po chwili zobaczyliśmy biegnącego ku nam Bruce'a, który nie był nawet zdziwiony na widok trzech gości.

- Pietro, zabierz ją do naszego miniszpitalu, jak najszybciej, zaraz tam będę. Ty Y/n, spróbuj uspokoić emocje i poczekaj na pozostałych, niedługo powinni tu być - rzekł Bruce, pędząc korytarzem w drugą stronę.

Maximoff chwycił zielonooką z moich objęć i pobiegł co sił w stronę, w którą udał się naukowiec.

Zostałam sama. I czułam się strasznie.

Miałam ogromne poczucie winy.

***

Czułam się źle, okropnie, fatalnie. To, co teraz dzieje się z Belovą, jest w 100% procentach moją winą.

Potrzebowałam czegoś, do zajęcia mojego umysłu, który wprost kipiał od okropnych myśli.

Postanowiłam pójść na spacer. Gdziekolwiek, najlepiej w plener.

Przeszłam powoli korytarzem.

- Hej, Jarvis  - powiedziałam drżącym głosem - Proszę powiadom Avengers, jak wrócą, że się poszłam odświeżyć i jestem na spacerze.

- Tak jest, panno Pavlova.

Świetnie. Nawet sztuczna inteligencja przypomina mi o niej.

***

Wyszłam przez główne drzwi wejściowe i skierowałam się w bliżej nieokreślone mi miejsce, czyli prosto przed siebie.

Przechodziłam przez najróżniejsze uliczki, przysłuchując się odgłosom miasta i przyglądając się ludziom.

W większości byli to ludzie szczęśliwi, wracający wieczorem z pracy, albo młodzież, która spotykała się w zaułkach, chichocząc i śmiejąc się z swoich pierwszych przygód miłosnych.

Chciałam poczuć chociaż trochę ich radości. Ich beztroskiej, prostej radości.

***

Po chwili uświadomiłam sobie, że doszłam aż do Parku Głównego. Park ten był jednym z większych parków w całym mieście.

Przechadzając się po parku, zobaczyłam zaledwie dwie osoby, a dokładniej parę, która zajęta sobą, również przechadzała się po pięknym parku.

Ten tutejszy spokój i cisza, dał mi powód do zanurzenia się z powrotem w swoich myślach.

***

Dlaczego musiałam się z nią założyć? Przecież równie dobrze mogłam ją zignorować.

Gdybym zignorowała wtedy Yelenę, to nie byłaby w stanie zagrożenia życia.

"Kto wie czy już nie żyje."

Odpędziłam od siebie tę myśl. Bruce to profesjonalista, na pewno będzie walczył do końca. Do końca...

Zapaliłam papierosa i usiadłam na ławce, aby jakoś odreagować stres.

Ta cała sytuacja z blondynką, przypomniała mi jednym z moich najboleśniejszych wspomnień.

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz