♦️32 ~ Będzie się działo ♦️

695 55 99
                                    

- Ciekawych masz współlokatorów - zachichotał pod nosem - Wybacz, ale muszę już wracać do pracy, jeśli chcę zarobić te 30 dolarów, to muszę pracować najszybciej jak mogę - rzekł.

- Rozumiem, a która jest właściwie godzina?

- Nie wiem, zostawiłem telefon, gdzieś w pracowni - wzruszył bezradnie ramionami Klimenko.

Na te słowa, sama wyjęłam telefon, aby sprawdzić godzinę

- O, już po szesnastej - powiedziałam.

Po chwili jednak zauważyłam coś jeszcze.

Czterdzieści osiem nieodebranych połączeń od Kate.

I jedno od Yeleny.

- Kurczę, wiesz co, ja chyba też już będę się zbierać - powiedziałam zmieszana - Ale poczekaj! - krzyknęłam w stronę Vasyla.

- O co chodzi? - spytał

- Mówiłeś, że brakuje ci 30 dolarów na bilet dla twojej narzeczonej, prawda?

- No, tak - podrapał się w głowę brunet.

Wyjęłam z kieszeni 35 dolarów i podałam chłopakowi.

- Masz, czytaczu w ludziach, kup bilet dla Viktoriyi, a 5 dolarów masz w gratisie - wyszczerzyłam zęby - Bywaj przyjacielu i odwiedź mnie kiedyś z swoją narzeczoną - odkrzyknęłam, zostawiając oniemiałego Ukraińca.

- Ja.. DZIĘKUJĘ! NA PEWNO CIĘ ODWIEDZIMY, NA PEWNO! - krzyknął po chwili.

Uśmiechnęłam się tylko do siebie i wsiadłam do samochodu, zastanawiając się do kogo najpierw oddzwonić.

Niby Kate zadzwoniła aż czterdzieści osiem razy, ale Yelena to Yelena..

Nagle, problem postanowił się sam rozwiązać, ponieważ na wyświetlacz ujrzałam, że Yelena znowu do mnie dzwoni. Tym razem, postanowiłam odebrać.

- Cześć Yelena.

- O, cześć Pavlova, miło, że odebrałaś.

- Wiem, wiem, ja jestem super miłą osobą. O co chodzi Kate? I czy ty z nią współpracujesz?

- Hm, tak w skrócie, to Kate Bishop, chciała na początku zrobić ci pranka, polegającym na tym, że Stark niby  zorganizował ważne zebranie. Chodziło jej prawdopodobnie o to, abyś pojawiła się z powrotem w domu.

- Prawdopodobnie tak.

- Kate chciała nawet mnie zmusić, żebym zadzwoniła do ciebie w tej sprawie, ale dała sobie spokój, jak oberwała trochę mocno bidonem Petera.

- Tym z Psim Patrolem?

- Tak.

- Mam nadzieję, że są wszyscy są cali?

- Bidon tak, Kate nie za bardzo.

- Świetnie, a jaki jest prawdziwy powód naszej rozmowy?

- Może to nie zabrzmi prawdomównie, ale jak na ironię, Stark, naprawdę zrobił teraz zebranie. No i wypadałoby jakbyś się na nim pojawiła.

- No dobra, już lecę.

- To do zobaczenia, Pavlova.

- Do zobaczenia asasynie - rzekłam, rozłączając się i mówiąc do Jarvisa - Jarvis, prowadź do bazy.

- Tak jest, panno Paul.

**

Gdy nareszcie byłam już w bazie, to pognałam, najszybciej jak potrafiłam do sali konferencyjnej.

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz