Obudziłem się z lekkim bólem brzucha, wczoraj zjadłem zdecydowanie za dużo. Poszedłem do łazienki by wykonać poranną rutynę i ogólnie się ogarnąć. Jutro przyjeżdża Drista dlatego posprzątam trochę i może coś upiekę, ewentualnie pojadę do mamy. Te czynności mam zamiar zrobić dzisiaj. I nie przewiduję w nich Claya, czy myślenia o nim.
Zacząłem od lekkiego śniadania, czyli wypicia szklanki wody. Stwierdziłem, że dzisiaj pominę kilka posiłków ponieważ wczoraj zjadłem dużo. Potem zabrałem się za sprzątanie, chciałem by było idealnie.
Na początek zacząłem od dołu umyłem tu wszystkie okna, które swoją drogą są bardzo duże zajęło mi to prawie trzy godziny. Później zabrałem się za ścieranie kurzu z mebli. Dokładnie umyłem blaty w jadalni i stoły w kuchni i salonie. Tak jak już mówiłem, chciałem by było idealnie. Ostatnie co mi zostało żeby dół był gotowy to odkurzenie i umycie podług.
Nim się obejrzałem zrobiła się już 16. Prawie cały dzień mi na tym zszedł a jeszcze góra. Stwierdziłem, że zacznę od mojego pokoju który zamienił się w jeden wielki przysłowiowy burdel. Ubrania które wisiały przewieszone przez krzesło, teraz walały się na podłodze z śmieciami. Książki i zeszyty zamiast być w szafce leżały rozwalone w rogu pokoju. Nie mam pojęcia kiedy zapuścił mi się tu taki syf ale wiem jedno, muszę tu jak najszybciej posprzątać.
Pozbierałem ubrania i wrzuciłem je do pralki, później zacząłem zbierać śmieci leżące na podłodze. Na koniec książki i zeszyty wsadziłem do szafki. Kiedy podłoga była już czysta zacząłem zmieniać pościel. Teraz mój pokój prezentował się dużo lepiej. Umyłem jeszcze okna i starłem kurze. Później oczywiście odkurzyłem i umyłem podłogi, to samo zrobiłem na korytarzu i w pokoju Dristy. A Clay... sam sobie może posprzątać.
W końcu zrobiła się 18. Cały dom był posprzątany, byłem z siebie dumny. Co z Clayem, nie mam pojęcia, zniknął. Ubrałem buty i bluzę a następnie opuściłem dom, oczywiście wcześniej zakluczyłem drzwi. Poszedłem na przystanek stwierdziłem, że odwiedzę rodziców i siostrę. Poproszę jeszcze mamę by upiekła coś dobrego na przyjazd Dristy. Mama nie jest kucharką z zawodu ale świetnie piecze i gotuje, w dodatku ma bardzo dobre serce więc jestem prawie pewien, że się zgodzi.
*
- Ooo George - powiedziała kobieta stojąca w drzwiach
- Cześć mamo - rzuciłem jej się w ramiona, a ona po kilku sekundach oddała uścisk.
- Jak tam, co cię tu sprowadza?
- Jak wiesz, jutro wraca Drista, i mam prośbę - patrzyła na mnie z zaciekawieniem - upieczesz jej te ciasto truskawkowe które tak lubi? - popatrzyłem na nią z nadzieją, ta tylko stała i się zastanawiała.
- Mogę upiec ale pójdziesz do twojej siostry i poćwiczysz z nią matematykę bo ja już nie mam siły - popatrzyłem na nią lekko zszokowany, sam nie umiem tego przedmiotu a co dopiero ćwiczyć go z kimś - wiesz dodawanie odejmowanie i tak dalej, jestem pewna, że sobie poradzisz - uśmiechnęła się tym matczynym uśmiechem któremu nie mogłem odmówić
- No dobra - westchnąłem ciężko
- Ale najpierw chodź do kuchni i poopowiadaj mi jak ci się tam mieszka.
*
- Jak to nie wiesz ile to jest 47 odjąć 23 - westchnęła dziewczyna
- Wiem ale sprawdzam czy ty wiesz ile to jest - właśnie próbuję uniknąć ośmieszenia się przed młodszą siostrą. Nie moja wina, że mam wolny mózg i nie umiem policzyć tego w pamięci - wiesz co, muszę się chyba zbierać - powiedziałem do siostry i ruszyłem w kierunku drzwi.
CZYTASZ
Let Me Go... Dreamnotfound Zakończone
Fanfiction16 letni George przeprowadza się ze swoją przyjaciółką Dristą do domu jej brata - Claya. Chłopaków kiedyś coś łączyło, może małego i niezauważalnego przez innych ale zauważalnego przez nich samych. Teraz się nie znoszą a w szczególności blondyn brun...