Siedział na ławce obok grobu swojego ukochanego. Płakał, sam nie zdawał sobie z tego sprawy, przywykł. A może to myśli zaprzątały jego głowę.
Cholernie tęsknił. Jego jedyna najprawdziwsza miłość umarła. Czuł, że nie miał nikogo, nikogo kto mógłby się nim zaopiekować. I mimo tego, że jego zmarły chłopak pragnął by ten znalazł sobie kogoś ważnego. George nie potrafił.
Nie mógłby pogodzić się z tym, że ktoś miałby zająć miejsce już nieobecnego mężczyzny.
Chciał cofnąć czas i jeszcze raz przeżyć te piękne chwile, których razem doświadczyli. Chciał przeżyć nawet te gorsze, byle tylko mógł jeszcze raz go zobaczyć, porozmawiać, poczuć jego dotyk.
Nie wiedział co będzie dalej. Nie chciał wiedzieć. Gdyż jego świat właśnie się kończył.
I mimo tego, że był świadom, że tak się stanie. Nie potrafił się przygotować, nie wiedział nawet jak. Dlatego po prostu czekał aż śmierć zaatakuje jego ukochanego znienacka. No bo przecież nie miał innego wyboru.
Taka jest właśnie kolej rzeczy. Rodzimy się, dorastamy i umieramy. Czeka to każdego z nas, bez wyjątku.
Wstał z ławki i wyszeptał pod nosem ciche "kocham cię" a następnie ruszył w kierunku ich domu. Teraz już tylko jego pustego, cichego domu.
Opuścił cmentarz, kolejny raz w tym tygodniu, w takim samym stanie. Nie potrafił pozbierać myśli. W jego głowie stale przez kilka dni panował chaos.
Wszedł na jezdnię nawet się nie rozglądając. Nie myślał w tym momencie o takim czymś. Rozpędzone auto uderzyło w niego. Bezwładnie odleciał na bok. Nie było szans by przeżył.
Jego mózg pracował przez jeszcze kilka minut, przypominał mu o tych wszystkich dobrych chwilach spędzonych z ukochanym.
Zmarł z uśmiechem na twarzy, tak jak jego chłopak.
Wszechświat pozwolił mu odejść, tak jak chciał...
CZYTASZ
Let Me Go... Dreamnotfound Zakończone
Fanfic16 letni George przeprowadza się ze swoją przyjaciółką Dristą do domu jej brata - Claya. Chłopaków kiedyś coś łączyło, może małego i niezauważalnego przez innych ale zauważalnego przez nich samych. Teraz się nie znoszą a w szczególności blondyn brun...