W takie sam sposób minęły kolejne trzy dni, poza piątkiem ani razu nie widziałem mojego ukochanego, który po prostu się rozpłynął. Gdzieś w głębi duszy miałem nadzieję, że przypomni sobie naszą wieczorną czwartkową rozmowę, kiedy był pijany. Ale jak widać nadzieja matką głupich.
W piątek jak i dzisiaj - w poniedziałek, chodził z miną zbitego psa, dosłownie. Często obdarzał mnie spojrzeniem, jednak starał się unikać mojej twarzy a w szczególności oczu. Wiedziałem, że muszę jak najszybciej z nim porozmawiać ponieważ długo tak nie pociągnę, nie chcę już dłużej być z nim w konflikcie. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce i wszystko wyjaśnić, bo jak nie teraz to kiedy, nie mam nic do stracenia prawda? Może być jedynie lepiej...
Lekcja matematyki trwała a ja bezmyślnie przepisywałem wszystko z tablicy i zastanawiałem się kiedy mógłbym złapać Claya by z nim porozmawiać albo raczej w jaki sposób to zrobić, co powiedzieć, jak się zachować.
W końcu w uszach uczniów rozbrzmiał dzwonek oznaczający koniec lekcji i rozpoczynający długą przerwę. Razem z Dristą pokierowaliśmy się na stołówkę, podczas naszej drogi minęliśmy Claya z Nickiem i kilkoma chłopakami. Moje i blondyna oczy się spotkały jednak chwilę później wyższy szybko odwrócił wzrok, na jego twarzy gościł tylko i wyłącznie smutek najprawdopodobniej spowodowany naszą kłótnią. Chłopak chyba nie miał zamiaru się odezwać, ja też nie, dlatego minęliśmy się bez wymienienia jakiegokolwiek słowa.
W końcu dotarliśmy do stolika, po moim ostatnim wybuchu nie kontaktowałem się z osobami, które siedziały wtedy przy stoliku, nie licząc Dristy oczywiście. Przegadałem z nią to a ona stwierdziła, że powinienem przeprosić no bo jednak nie powinienem był się tak zachować.
Kiedy w końcu dotarliśmy do naszych znajomych niepewnie się przywitałem, oni za to nie wydawali się być obrażeni czy źli, zachowywali się normalnie.
- Przepraszam was za ten czwartek - wszystkie oczy pokierowały się na mnie
- Nie ma problemu, każdemu zdarza się czasem zdenerwować - usłyszałem w odpowiedzi a po chwili otrzymałem od niej pokrzepiający uśmiech, dziewczyna miała na imię Sara i była śliczną szatynką o zielonkawych oczach. Tak właściwie to była jedną z moich ulubionych osób z tego grona. Była po prostu fajna i na szczęście nie leciała na mojego chłopaka tak jak większość lasek z tej paczki.
- Ta nie ma problemu - nieco niechętnie odpowiedział chłopak, za którym szczerze nie przepadałem
- Kurcze, przypomniało mi się, że muszę pomóc w bibliotece - powiedziała szatynka - George, możesz pójść mi pomóc, to tylko jedna przerwa - poprosiła dziewczyna a ja przytaknąłem i zacząłem zbierać swoje rzeczy.
Pożegnaliśmy się z resztą grupy a następnie ruszyliśmy do biblioteki. I faktycznie było tam trochę pracy jednak nie na tyle by nie mogła zrobić tego jedna osoba no ale nie będę narzekał. Zgodziłem się pomóc to pomogę.
- George - niższa przerwała swoją pracę i podeszła do mnie - nie wiem dlaczego zareagowałeś tak w czwartek ale myślę, że jeśli mi powiesz będzie ci lżej na sercu. Chcę ci pomóc bo jesteś dla mnie bardzo ważny i myślę, że ja dla ciebie też jestem
- Wiesz, raczej nie chcę zajmować ci głowy moimi problemami - rzekłem by jakoś się wymigać, kumplowaliśmy się i tyle, nie miałem zamiaru jej się z czegokolwiek zwierzać
- Nie wiem co cię łączy z Clayem ale wiedz, że powinieneś trzymać go na dystans - coraz bardziej mnie irytowała - myślę, że zasługujesz na kogoś lepszego - popatrzyłem na nią zmieszany - na przykład... - chwyciła mój podbródek i lekko się do mnie przybliżyła, czułem narastający niepokój - na mnie... - chciała zbliżyć woje usta do moich ale jak najszybciej się odsunąłem. Dziewczyna popatrzyła na mnie zszokowana
CZYTASZ
Let Me Go... Dreamnotfound Zakończone
Fanfiction16 letni George przeprowadza się ze swoją przyjaciółką Dristą do domu jej brata - Claya. Chłopaków kiedyś coś łączyło, może małego i niezauważalnego przez innych ale zauważalnego przez nich samych. Teraz się nie znoszą a w szczególności blondyn brun...