***
Wakacje niestety dobiegły końca, szkoła się rozpoczęła a co za tym idzie, stres, smutek, strach, poczucie zmęczenia i beznadziejności, codzienne widywanie się ze znajomymi i brak czasu na cokolwiek. Właśnie do tego prowadzi nas szkoła, przynajmniej w większości przypadków...
Drista wróciła w ostatnim tygodniu wakacji, wypoczęta i pełna energii. Nie wysiliła się by zadzwonić do nas chociaż raz, z resztą podobno nie miała jak ponieważ nie było tam zasięgu. Annie również wróciła do ojczystego kraju, na szczęście. Po tamtym incydencie dość się od nas zdystansowała - i dobrze.
Między mną a Dristą nadal jest inaczej ale lepiej niż było dwa miesiące temu, przynajmniej tak mi się wydaje. Spędzamy więcej czasu razem i więcej rozmawiamy. Tyczy się to głównie domu bo w szkole dziewczyna rozmawia z wielu ludźmi, to nie tak, że nie zapraszała mnie bym chociaż usiadł z nimi na stołówce, bo zapraszała. Ja po prostu nie chcę wchodzić w tamto towarzystwo, nie czuję potrzeby poznawania innych ludzi. Dlatego większość przerw przesiaduję w bibliotece, właściwie to się tam chowam razem z muzyką, przed wszystkimi ludźmi.
Jeśli chodzi o moją chorobę to jest dużo lepiej. W pewnym momencie było tak dobrze, że chciałem odstawić terapię i leki. Jedak zostałem przekonany przez wszystkich na około, że to słaby pomysł ponieważ mogę spodziewać się nawrotu. Dlatego też wciąż się leczę i widzę postępy. Nie jest idealnie ale jest o niebo lepiej.
Jeśli chodzi o Claya, to jest inaczej... Nadal się przyjaźnimy. Między nami jest już "normalnie" żadnych głupich podtekstów, spania razem czy całowania się. Teraz faktycznie zachowujemy się jak przyjaciele, co mnie trochę boli ale nie będę narzekać. Jeśli chodzi o moje i blondyna zachowanie w szkole to jest dość normalnie. Co jakiś czas rozmawiamy na przerwach, albo razem siedzimy w bibliotece czy na stołówce z jego paczką znajomych.
Kierowałem się właśnie ku wyjściu ze szkoły, był piątek co oznaczało upragniony weekend. Nie wiem dlaczego ale rodzice kazali mi po szkole przyjechać do domu, nigdy nie robili czegoś takiego więc trochę się obawiałem. Może mama jest w ciąży albo powiedzą, że się przeprowadzamy. Na tą myśl poczułem lekki strach. Nie chciałem się przeprowadzać, nie w tym momencie.
Stanąłem przed drzwiami i nacisnąłem dzwonek, chwilkę czekałem aż ktoś mi otworzy. W końcu ujrzałem moją niezbyt promiennie uśmiechniętą mamę. Wpuściła mnie do środka a ja zdjąłem buty, chciałem pójść do kuchni ale ta kazała mi iść do salonu gdzie jest tata. Tak też zrobiłem, mężczyzna z grobowym wyrazem twarzy siedział na kanapie. Próbowałem wyciągnąć od niego informację dlaczego tu przyszedłem ale powiedział, że poczekamy na mamę. Dlatego też zaczęliśmy rozmawiać na luźniejsze tematy. W końcu w salonie zjawiła się kobieta z herbatą dla mnie, czułem się bardzo dziwnie, jakbym był na jakimś spotkaniu a nie we własnym domu z rodzicami.
- Więc o co chodzi? - zapytałem a rodzice popatrzyli na siebie porozumiewawczo
- George, jak dobrze wiesz uczucia są trudne i przemijają, nie zawsze ale czasami. Ostatnimi czasy nie układa nam się z tatą to ciągnie się już od prawie roku. Wiem, że mogło ci się wydawać, że między nami jest wszystko dobrze ale nie było - kobieta wzięła głęboki wdech - dlatego postanowiliśmy się rozwieść - zamarłem.
- To są jakieś żarty, tak? - prychnąłem jednak ich twarze były poważne - dlaczego nie pójdziecie na terapię?! A no tak bo przecież łatwiej się rozstać niż o siebie walczyć! - wrzasnąłem, byłem wściekły
- Próbowaliśmy George i to nie jeden raz - odparł spokojnie ojciec - nadal będziemy w kontakcie. To tylko moja wyprowadzka
- Nienawidzę was, jesteście egoistami i myślicie tylko o swoim szczęściu! - znowu podniosłem głos a następnie pokierowałem się w kierunku wyjścia, miałem dość jak mogli, dlaczego chcą rozwalić naszą rodzinę
Zdenerwowany opuściłem dom a następnie pokierowałem się na przystanek, nie było opcji bym wrócił teraz do mojego aktualnego miejsca zamieszkania, chciałem pobyć trochę sam i dać upust swoim emocjom.
Sprawdziłem w telefonie rozkład autobusów, miałem zamiar pójść "na górkę" jak to kiedyś Clay określił. Tylko tam będę mógł w spokoju pomyśleć nad tym wszystkim. Jest to miejsce w którym nikt mi nie będzie przeszkadzał i pytał "czy wszystko w porządku?"
Wchodziłem na wybrane miejsce zalany łzami, w końcu doszło do mnie co będzie się działo w najbliższym czasie. Co będzie z Sam? Jak ona to wszystko zniesie, to pewnie będzie dla niej trudniejsze niż dla mnie.
Spojrzałem na wibrujący telefon, mama i tata cały czas do mnie wydzwaniają a ja ich zrzucam, nie mam ochoty z nimi rozmawiać, nie mam ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Kiedy dotarłem już w wybrane miejsce, usadowiłem się na trawie a następnie podkuliłem nogi do klatki piersiowej. Musiałem się wypłakać, to był jedyny sposób bym mógł wyrzucić z siebie te negatywne emocje.
Płakałem, płakałem i płakałem, myśląc przy tym gorączkowo o wszystkim co dzisiaj usłyszałem. Rozwód? ale dlaczego nie mogli zostać ze sobą chociażby dla mnie czy Sam. Tak było by lepiej dla ich dzieci, które podobno są dla nich najważniejsze - załkałem.
Słysząc za sobą jakieś odgłosy odwróciłem się. Jeszcze brakowało tutaj tego idioty, bez jakiegokolwiek słowa podszedł i po prostu mnie przytulił. Nic nie mówił, nie pytał co się stało ani nie próbował zapewniać, że wszystko się ułoży. Wystarczył tylko uścisk i poczucie bezpieczeństwa, które dawała druga osoba. W końcu pękłem i wtuliłem się w niego, nie potrafiłem wytrzymać tych natrętnych myśli. Chłopak położył swoją rękę na moich plecach i zaczął je kojąco i delikatnie głaskać. Nie pospieszał mnie ani nie był poddenerwowany, pozwolił mi się wypłakać mu w ramię.
- Twoi rodzice się o ciebie martwią, powinieneś im oddzwonić albo chociaż coś napisać - wyszeptał prosto do mojego ucha a ja pokiwałem potwierdzająco głową i wyciągnąłem telefon. Napisałem mamie krótkiego sms-a, że nic mi nie jest.
- Możemy spać dzisiaj spać w domku nad jeziorem? - zapytałem cicho, nie miałem ochoty wracać do domu.
- Oczywiście, że możemy - westchnął przyjaźnie
- Dzięki, że przyszedłeś - wydukałem nieśmiało, nie miałem pojęcia czy te słowa są odpowiednie w tym momencie
- Zawsze przy tobie będę, w największych trudnościach - obdarzyłem go jeszcze mocniejszym uściskiem
Siedzieliśmy wtuleni w siebie całe popołudnie i jeszcze dłużej. Zwierzyłem się blondynowi z tego co zaszło . Ten próbował mi pomóc jakoś to sobie poukładać za co byłem mu bardzo wdzięczny, nie wiem co by było gdyby nie on.
W końcu udaliśmy się do domku nad jeziorem, chłopak rozłożył mi kanapę ponieważ nie było opcji byśmy się zmieścili w jego łóżku, niby mogłem iść spać do Nicka ale mimo wszystko wybrałem kanapę. Wziąłem szybki prysznic a następnie przebrałem się w ubrania, które dał mi Clay. Dużo za duża bluza, która sięgała mi prawie do kolan i krótkie spodenki. Wyglądałem jak menel, co tu więcej mówić.
Blondyn zaproponował pooglądanie jakiegoś filmu, nie mieli tutaj telewizora dlatego stwierdziliśmy, że włączymy coś na laptopie. Usiedliśmy na kanapie a następnie włączyliśmy film na urządzeniu, które leżało na małym szklanym stoliczku. Razem z chłopakiem byliśmy do siebie wręcz przyklejeni. Siedzieliśmy ramię w ramię, między nami nie było żadnego wolnego miejsca. Z każdą minutą trwającego filmu robiłem się bardziej senny a moja głowa zaczęła opadać na ramię blondyna.
- Idziemy spać? - zapytał widząc, że już ledwo kontaktuję
- Nie, oglądajmy dalej - westchnąłem po czym zasnąłem. Zarejestrowałem jeszcze tylko jak Clay kładzie mnie na kanapie i przykrywa kocem.
_________________________________
1197 słów
Jak się czujecie? Mam nadzieję, że całkiem dobrze a jeśli nie to trzymajcie się jakoś, wysyłam wam wirtualnego przytulasa <3333
CZYTASZ
Let Me Go... Dreamnotfound Zakończone
Fanfiction16 letni George przeprowadza się ze swoją przyjaciółką Dristą do domu jej brata - Claya. Chłopaków kiedyś coś łączyło, może małego i niezauważalnego przez innych ale zauważalnego przez nich samych. Teraz się nie znoszą a w szczególności blondyn brun...