7 Jakieś Głupoty

223 8 2
                                    

Wracając z Syriuszem z Hogsmeade spotkaliśmy Lily z Severusem. Widziałam jak w chłopakach wzbiera się złość. Wiedziałam, że się nienawidzili, ale żeby aż tak? Odciągnęłam Syriusza z dala od ślizgona, a Lily z Severusem ruszyli do zamku.

-Co to było, Syriuszu? Wyglądaliście jakbyście mieli rzucić na siebie Avadę. -Powiedziałam i patrzyłam jak chłopak patrzy na buty jakby bał się przyznać do winy.

Jestem w Hogwarcie już trzy i pół miesięcy i prawie zdążyłam się przyzwyczaić do ich nienawiści do ślizgonów (najbardziej do Snape'a i rodziny Syri'ego), ale na dłuższą metę nie wiem czy dam radę powstrzymać ich od zamordowania siebie nawzajem. To naprawdę trudne utrzymać ich z daleka od siebie. Ostatnio rzucili oszałamiacza na Snape'a, przenieśli go do jakiejś klasy. Przeszli samych siebie! Upletli mu warkoczyki i zrobili zdjęcia. Jestem załamana nie tylko ich postawą, ale i swoją. Zamiast ich ochrzanić to śmiałam się i w dodatku nie powiedziałam, żeby tego więcej nie robili. Cóż poradzę- to było śmieszne...

-Przesadzasz, Meredih. Poza tym to on zaczął. Co ja poradzę na to, że mnie prowokuje!?

-Czym cię niby tak prowokuje? -Zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.

-Samym spojrzeniem! Wiesz, że jak się gapi to mam dreszcze? -Mówi zupełnie poważnie jakby to była najgorsza trauma jego życia.

-No, to naprawdę straszne. Szczególnie gdy przechodzi obok ciebie... -Także udaję przestraszoną, aby zobaczyć jak to się dalej potoczy.

-NO. Chociaż ty jedna mnie rozumiesz. Kocham Cię. Nawet James, JAMES, tego nie rozumie. Zawsze mówi, że jestem jakiś podziurkowany psychicznie lub ktoś rzucił na mnie klątwę. -Syriusz idzie dalej rozglądając się za czymś. Następnie zatrzymuje się i pyta- Zrobimy sobie zdjęcie?

-Eee, no czemu nie, Siri. -Podchodzę, ale on zaczyna machać rękoma jakby koło niego latał komar. -Co?

-Stój. Najperw zrobię tobie zdjęcie. -Wykonuję jego prośbę, a właściwie polecenie. Chłopak wyciąga z torby aparat i przy nim majstruje, a następnie oddala się parę kroków. -Jak myślisz, kiedy James będzie z Lily? Nigdy, nigdy czy nigdy?

Parskam śmiechem, w tym momencie to co powiedział wydaje się absurdalne, ponieważ Lily mi powiedziała, że gdyby nie był takim łosiem to może by coś z tego wynikło. Ale jak narazie jest nim i chyba tak pozostanie. Nie żebym im nie kibicowała, jest zupełnie na odwrót.

-Wiesz, że może coś z tego będzie? -Mówię, podpierając dłoń na talii.

-Z naciskiem na "MOŻE". Bo ten łosio-jeleń mówi, że pokocha go przed świętami Bożego Narodzenia. Problem w tym, że mówi tak co roku. -Odpowiada z taką miną jakby przed chwilą wypił szklankę soku z cytryny. Przez chwilę nic nie mówi istoi patrząc się na aparat. -Dobra, zrobione. Wyszłaś ślicznie. Hej, musimy zrobić sobie kiedyś zdjęcie całą ósemką. Będzie się czym chwalić gdy dorośniemy.

-Racja, bo w końcu nie ma to jak powspominać "stare, dobre czasy". Nawet nie wiesz czy dożyjemy takich lat i czy prędzej nie zabiją nas śmierciojady. -Oznajmiam jak zwykle, z nutą goryczy i sceptycyzmu. -W tych czasach nigdy nic nie wiadomo.

-Mówisz jakbyś była jakąś znawczynią lub naukowcem. Albo jeszcze gorzej.. Jak ta baba od wróżbiarstwa...

-McConnor.

-No. Szkoda, że nie dodałaś czegoś w stylu: "Za miesiąc i dwa dni wydarzy się coś, co odbije piętno na przyszłości". Nie ma nic lepszego niż stara McConnor plecąca głupoty.

-Ha, ha, ha. Chodźmy lepiej, zanim się sciemni. -Podbiegłam do chłopaka i ruszyliśmy razem w stronę zamku. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później w ciszy dotarliśmy do dormitorium.

Gryfonka|Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz