Na transmutacji nie działo się nic ciekawego, całą godzinę uczyliśmy się teorii, co było dziwne. Atmosfera była napięta.
Uczniowie myśleli, że wszystko co robią Huncwoci może im ujść płazem. Chyba już każdy wie, że tak nie jest.
Syriusza i Jamesa jeszcze nie ma, a zaraz zaczyna się trzecia lekcja, czyli zaklęcia. Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie u lewej ręki. Czy Dumbledore może być aż tak syraszny, gdy chce? Zawsze ma te swoje ogniki wesołości w oczach i w ogóle.
Siedzieliśmy przy ścianie i czekaliśmy. Na rozpoczęcie lekcji, ale także na chłopaków. Remus przygryzł wargę tak mocno, że strużka krwi popłynęła mu na brodę.-Spokojnie, Luniek. Masz. -Podałam mu husteczkę, której opakowanie zawsze noszę w szacie. Chłopak przyłożył papier do rany, a ja oparłam głowę o poobdzieraną ścianę.
-Wiesz, mam wrażenie, że szlaban ze Slughornem to za mało. Mogłem ich uspokoić, a jak zwykłe gówno zrobiłem!
-Ejejej, bez przesady. To nie twoja wina. Może by cię posłuchali, ale później zaczęłoby się od nowa i tak w kółko.
Odwróciłam głowę w kewo i dokładnie wtedy zza ściany wyszli Łapa i Rogacz. Nie wyglądali na skruszonych, szli, dumnie stawiając kroki.Rogacz odchrząknął.
-Nie było tak źle. Znaczy, nie aż tak jak myśleliśmy. Nasi rodzice dostali sowy. No, to teraz czekamy na wyjce.
-A szlaban?- zdziwiłam się.
-Noo, będziemy pomagać skrzatom w umyciu talerzy po kolacji. -Syriusz zaśmiał się gardłowo co brzmiało bardziej jak szczeknięcie psa. Co poradzę, po prostu mam takie porównanie.
*
Lekcje się skonczyły i siedziałam już w pokoju Huncwotów na łózku Syriusza. Muszę przyznać, że ostatnio ładnie tu posprzątali i już nie walają mi się pod nogami bokserki i papierki po cukierkach.
Remus poszedł po biblioteki, James do Lily. Tak sobotę myślę, że specjalnie się ulotnili. Gdy wychodzili tylko popatrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami na ryjcach.-To co wam mówił Dumb jak my poszliśmy?- Krzyknęłam w stronę łazienki, gdzie chłopak poszedł, żeby związać włosy. Wspominałam wcześniej, że ma dlugie? Tak jakoś za ramiona, ale mówił, że obetnie je w wakacje.
Syriusz wyszedł z wilgotnymi i związanymi w koka na czubku głowy włosami. Nie powiem wyglądał śmiesznie.
-Nie podobam ci się? Pacz na moją seksi kite! Teraz jeszcze zostało nauczyć się robić warkoczyki!
Przyjaciel położył się obok mnie i objął ramieniem, zrobiło mi się trochę duszno. Zaśmiałam się z Syriusza i poczułam w ustach jego włosy.
-Fu, zabieraj kłaki. -Próbowałam je odgarnąć, ale w miarę gdy to robiłam, chłopak coraz bardziej się przysuwał. -Hej, zaraz spadnę!
-To nie ja się odsuwam, ha? -Wróciliśmy do wyjściowych pozycji. Teraz, gdy wiem, że Bellatrix ma szpiegów zaczęłam spędzać, o ironio, więcej czasu z Syriuszem. Ale tylko w dormitorium, więc przesiedywałam tam możliwie jak najczęściej. -O czym myślisz? (Normalnie jak Ed ze Zmierzchu dop.aut)
-Hmm, jaki kit by mu tu wcisnąć?-Zapytałam siebie głośno, udając, że nie mówię tego na głos. -Myślę o ślizgonach, tak w sumie.
-W sumie?
-O twojej szalonej kuzynce. -Przyznałam się.
-Ech. -Oparł się na łokciu i ja zrobiłam to samo.
Zauważyłam, że jesteśmy jakoś bliżej siebie niż zwykle. Nie tylko pod względem fizycznym, bo nasze nosy dzieliło jakieś pięć centymetrów, ale też psychicznym zaczął być bardziej... ym, delikatny? Chodzi o to, że przez dwie godziny dowiedziałam się o nim więcej niż przez tamten rok.
-Nie myśl o tej wariatce. -Kontynuował. -Jeżeli coś ci zrobiła...
-Mm... -Napotkałam natarczywe spojrzenie chłopaka i na myśl przyszło mi pochmurne niebio. Nie mogę dalej być cicho, krzywdzę nie tylko jego, ale i wszystkich dookoła. Szczególnie te wszystkie laski. -Cóż, kazała mi trzymać się od ciebie z daleka.
-Co?! Hahaha, musisz przyznać, że nie wyszło.
Spojrzałam w jego tęczówki i zdecydowanie to była prawda. Nie wyszło mi to całe omijanie. Na swoją obronę mogę dodać, że naprawdę się starałam! Tkwiliśmy w ciszy, która zbliżała nas do siebie. Dosłownie.-Hehehej, jak tam życie mija?- Ale ja już nie słuchałam. Skupiłam słuch na oddechu Syriusza, wiedziałam co zaraz nastąpi. A właściwie już się zaczęło. Jego wargi dotknęły moich, rękę położył mi na rozgrzanej szyji. Całował delikatnie, z namysłem. Jezu, czy to jest właśnie mój pierwszy pocałunek? Merlinie przenajświętszy. Bardziej ośmielona położyłam swoj rękę na jego barku i przesuwałam ją powoli w stronę szyji. W końcu włożyłam rękę w jego włosy. Były miekkie, jeszcze mokre. Otworzyłam swoje przymknięte oczy. Czas się zatrzymał, Syriusz oderwał swoje wargi od moich. Wpatrywałam się w jego oczy, gdy nasze czoła się styknęły.
Spojrzałam w stronę z której dochodziły gwizdy i oto moim oczom ukazali się: James, Remus a także Lily. Merlinie, zaraz spalę buraka. Nie, będę silna. Podniosłam się do siadu i spojrzałam na Łapę. Uśmiechał się. Um, kiedy złączyliśmy ręce?
-No ja myślałem, że się nie doczekam!- James oparł się o ramię Remusa.
-Hm? Wiedziałeś? -Syriusz spojrzał zaciekawiony na przyjaciół, a później na mnie. Teraz było mi bardzo duszno.
-No ba! Trzeba by być ślepym, żeby nie widzieć, że coś tam do ciebie czujecie! I to wcale nie czosnek. -Dodał poważnie.
-Dobra, może i tak. -Mruknął z uśmiechem. Nie żeby coś, ale mruczenie to niego nie pasuje. Chociaż brzmiało to co najmniej pociągająco.
______________________
________
Piosenka tak sobie, jedna z tych, których słuchałam pisząc ten rozdział.Lol, myślałam, że opis pocałunku był dłuższy jak go wymyślałam xd
08.08.2018
22:32
CZYTASZ
Gryfonka|Syriusz Black
FanfictionOd zawsze wiedziałam, że Beauxbatons to nie miejsce dla mnie. Wszędzie lalunie, które tylko czekają aż się potkniesz (w większości, nie mówię, że wszystkie), aby później obrzucić cię łajnobombami. Na całe szczęście przeniesienie taty do Ministerstwa...