Zasuwałam suwak walizki, gdy do dormitorium weszła Lily. Była schludnie ubrana, ale włosy przedstawiały artystyczny nieład.
-Gdzieś się wybierasz?- Zapytała.
-Do domu. -Odpowiedziałam cicho.
Ciągle dręczyła mnie myśl, że moja mama zastała zabita przez śmierciożerców. Ta wiadomość zupełnie do mnie nie docierała, stała się oddaloną o miliony kilometrów myślą. Czyli taki był właśnie nasz los od początku kiedy tu przyjechaliśmy? Śmierć z ręki popleczników najgroźniejszego czarodzieja od czasów Grindelwalda.
W pokoju nastała głucha cisza, właśnie weszła Dorcas. Nie odzywa się do mnie. Spojrzałam na nią. Wyglądała olśniewająco, jak zwykle. Bystrym wzrokiem spojrzała na mnie i od razu wiedziała. Coś w jej wyrazie twarzy przypominało mi moją mamę, może to właśnie dlatego lubiłam się jej zwierzać. Zawsze była obiektywna, potrafiła wysłuchać i nigdy nie stawiała pochopnych wniosków.-Dziś rano Sama-Wiesz-Kto zaatakował Londyn. Moi rodzice są w ciężkim stanie. -Mama to już w ogóle.
-Maryjo! Ale nic im nie będzie? -Mruknęłam coś w odpowiedzi.- Boże... Pomóc ci w czymś?
Nic nie odpowiedziałam. W czym mogłabyś pomóc? Jeżeli masz kamień wskrzeszenia to jak najbardziej. Położyłam się na łóżku i przed oczami pojawiły mi się mroczki, więc pomrugałam chwilę.
Dumbledore stał obok mnie, znajdowaliśmy się w wieży astronomicznej. Powiedział, że deportujemy się z niej do mojego domu. Super.
Poczułam uścisk w brzuchu i już po chwili byliśmy w salonie w moim domu.
Na jednej ścianie był kominek, a nad nim lustro. Przy nim była szara kanapa z mnóstwem poduszek, a po bokach znajdowały się fotele w tym samym kolorze.
Atmosfera była gorsza niż zazwyczaj. Do oczu znów napłynęły mi łzy, zapiekło mnie w gardle. Siostry mnie przytuliły, ale ja na moment skamieniałam.Syriusz
Gdy wróciliśmy z lekcji, Mer nie było w PW. Wszedłem do naszego dormitorium, ale okazało się, że tam też jej nie ma. Była 15:30, chyba nie siedziałaby u Dumba przez tyle czasu?
Zostawiłem torbę z książkami na łóżku Remusa i zbiegłem do PW. Było dość tłoczonie, bo wszystkie klasy skończyły o tej samej godzinie. Było już dość chłodno, więc wyjście na błonia definitywnie odpadało. Po pierwsze, nie chcieliśmy narażać młodszych na siedzenie w Skrzydle przez tydzień. A po drugie- "Jeden wybryk, jeden, a zamienisz się miejscami z naszym domowym skrzatem" i jeszcze "Rozumiem, że dojrzewacie, panowie, ale, bez względu na okoliczności, powinno się zachowywać odpowiedzialnie. Nie narażajcie waszego zdrowia, przynajmniej w tym roku."
Pierwsze było od mojej przeokropnie złej matki, a drugie wypowiedział Dumbledore. W obu czułem obietnicę kary.-Cześć, Dor, Lil. -Powiedziałem i usiadłem na dywanie. Sofa i fotele były okupowanie przez dziewczyny. -Widzieliście Meredith?
-Pytasz czy "widzieliśmy"? Nie, ale "widziałyśmy" -Odpowiedziała Wiem-Czego-Ty-Nie-Wiesz-I-Jeszcze-Więcej-Lily.
-Dobra, jeden kij! -Machnąłem na to ręką. -To WIDZIAŁYŚCIE?-No. Ale nie wiem, czy możemy powiedzieć.
Pałeczkę przejęła Dorcas.-Aha. Zapytam kogoś innego. -Szybko wstałem i zauważyłem, że dziewczynka po lewej patrzy się na mnie zdecydowanie za długo. Serio, to przerażające. Puściłem jej perskie oczko, jej policzki pokrył rumień i spuściła głowę, patrząc na swoje buty. Uśmiechnąłem się do siebie z zadowoleniem i odeszłem.
Na korytarzu przy wejściu do pokoju wspólnego gryffindoru nie było żywej duszy. No może była ta biała kotka Filcha, ale to demon i nie ma duszy.
Ludzie na obrazach patrzyli się na mnie jak na jedyną atrakcję tego wieczoru. Możliwe, że tak było. Sir Cordian walczył z jakimś innym rycerzem i chyba przegrywał. Właśnie wywalił szachy na jednym z obrazów.-Panie Black, powinien pan teraz odrabiać pracę na transmutację, a nie szlajać się po korytarzach. -W odległości piętnastu metrów ode mnie stał Dumbledore.
-Tak, ale to nie jest na tyle ważne, profesorze. -Odpowiedziałem i podeszłem bliżej. Miał na sobie mugolską szatę wyjściową, bardzo elegancką. -Szukam Meredith. Widział pan ją?
-Och, tak, tak. Niestety nie znajduje się teraz w Hogwarcie. -Oznajmił, przyglądając mi się. -Jak widzisz, załatwiałem kilka ważnych spraw w Ministerstwie z mugolskim ministrem. Panna Carter nie pojawi się w szkole przez kilka dni.
-Co? Czemu?
-Nie mogę ci tego wyjawić. Przykro mi.
Odezwał się z pewnym smutkiem w głosie, ale nie wiedziałem o co chodzi. Czy przykro mu, że nie może mi nic powiedzieć czy dlatego, bo coś się stało mojej dziewczynie?
_________
Te kilka dni przed sql wyssało ze mnie duszę.Kto też jest w III gimnazjum? (Czuję, jakbym pisała jak no-hot dwunastka)
Oglądam Death Note na rozgrzewkę xd Cały czas zapominam jak nazywa się Light, bo ma imię na R (chyba) (tak mam jak oglądam z napisami, a jak nie ma napisów to lektor mówi Light), a L też się przedstawił jakoś na R i jest jeszcze Ryūk.
Chyba zacznę wpierd*lać jabłka.
Kto to Raiko? A db, to light xdd
Dziś idę na pierwszy piątek miecha i cykam się spowiadać. Zapewne zapomnę początku. Ostatnim razem jak byłam to księdzu waliło z japy...
Edit 01.03.22
BRUUUH Spowiadam to się w tych fanfikach...
CZYTASZ
Gryfonka|Syriusz Black
FanfictionOd zawsze wiedziałam, że Beauxbatons to nie miejsce dla mnie. Wszędzie lalunie, które tylko czekają aż się potkniesz (w większości, nie mówię, że wszystkie), aby później obrzucić cię łajnobombami. Na całe szczęście przeniesienie taty do Ministerstwa...