Wszyscy w robiliśmy do Hogwartu w niezbyt dobrych nastrojach. Wydarzenia z ostatnich dni wakacji mocno wstrząsnęły czarodziejskim światem. Tak mocno, że mój ojciec rozważał niepuszczenie mnie do szkoły w tym roku. Na szczęście siostra mnie poparła, w końcu nie mogę od tak zawiesić edukacji, muszę skończyć szkołę.
Hogwart jest bezpieczny, nie powiedziałabym, że to najbezpieczniejsze miejsce na świecie, ale napewno jedno z bezpieczniejszych. Dlatego mój tata odpuścił.
*
Zaczynał się listopad, gdy pierwszy raz przemieniłem się w swoją animagiczną formę. James patrzył na mnie zaskoczony, gdy pierwszy raz mnie tak zobaczył.-No nieźle! To dlatego tak was do siebie ciągnie, że tak powiem. Ciebie i Syriusza. - Siedział na kanapie w Pokoju Wspólnym, który był praktycznie pusty. Było wcześnie rano, a ja siłą wyciągnęłam go z dormitorium. Był na mnie zły, póki nie dowiedział się, czemu MUSIAŁAM mu teraz powiedzieć.- I czemu ćwiczysz rano?
-Nie mam czasu po lekcjach, przecież wiesz.
-Rano się śpi! Chyba słyszałaś o czym takim jak see enn? - Zapytał z sarkazmem, ziewając na końcu. - Piąta! Wiesz, że się cieszę, ale będę jeszcze bardziej, jeśli się wyśpię. Porozmawiamy przy śniadaniu. Teraz: dobranoc.
Nie protestowałam i też w robiłam do swojego dormitorium. Zasnęłam szybko, ale po jakimś czasie obudziła mnie Dorcas, która zawsze wstaje wcześniej. Szybko ogarnęłam się i byłam gotowa, żeby iść na śniadanie. Spakowałam jeszcze książki na dzisiaj.
-Więc, powiesz im, czy ja mam mówić? - James spojrzał na mnie znacząco podczas śniadania przez co zakrztusiłam się sokiem dyniowym. - No dobra, Meredih umie w animagię.
-To wspaniale! - Odpowiedziała Lily, która przysłuchiwała się naszej wcześniejszej rozmowie. Wróciła do szkoły jeszcze piękniejsza niż zawsze, choć nie wiem jak to możliwe.
-Czy ja wiem... - Spojrzałam na Remusa, któremu twarz nagle pobladła.
-Nie przejmuj się. Wiem co robię.
-Wcale tak nie wygląda. Słuchaj, jestem niebezpieczny. James i Syriusz są głupi, ale miałem nadzieję, że masz trochę oleju w głowie. - Zgarbił się, ale po chwili znów spojrzał na mnie z oczami pełnymi łez. - Zawsze przed pełnią boję się, że coś wam się stanie. Nie wiem co bym zrobił, jeśli...
-Luniek, my chcemy ci pomóc. Zawsze będziemy przy tobie.
Po twarzy chłopaka spadła jedna łza, którą szybko wytarł rękawem. Ostatnio coraz bardziej martwił się o nas i o wszystkich dookoła. Obawiał się, że ktoś odkryje jego sekret i będzie musiał opuścić Hogwart. Częściej rozmawiam o tym z Lily, która czasem coś mi mówiła.
-Co to za zwierzę? - Głos ponownie zabrał Syriusz, który definitywnie chciał odwócić naszą uwagę od niezbyt szczęśliwego tematu. James od razu zaczął cieszyć się jak dziecko. On coś do nas ma...
-Nie zgadniesz. - Odparł zdawkowo James, przerywając moją zaczynającą się wypowiedź.
-No, dlatego się pytam. - Odrzekł i wyglądało no to, że znowu zaczną sobie dogryzać. Zadziwiło mnie, gdy Jamie nie odpowiedział, lecz kontynuował uśmiechanie się.
-To kot. Tylko nie mam pojęcia jakiej rasy...
-Kot? - Odparli obaj Łapa i Lunatyk. Zielonooki spojrzał na Jamesa z uniesioną brwią. O co im chodzi???
-Hehe. - Potter zaczął rechotać, gdy tylko zobaczył reakcję pozostałych. - Jeleń, pies, kot. Niezła z nas drużyna. Szczególnie z was.
-Mówiłeś, że już ci przeszło, ale ty dalej o tym samym... - Syriusz pokręcił głową, wyglądał jakby chciał obrzucić Jamesa jedzeniem ze stołu. Jestem pewna, że przez chwilę to rozważał, gdy jego spojrzenie padło na pudding.
-Co? Co miało mu przejść? - Zapytałam skołowana.
-Potter uważa, że byłabo z was świetne małżeństwo. - Zachłysnęłam się na słowa Lily. James wspominał, że chce być ojcem chrzestnym naszych dzieci, ale nie wiedziałam, że mówił to na serio.
-Jesteś szalony. Nie ma takiej opcji.
-Otóż nie tym razem, przyjacielu.
************
Do końca zostało już niewiele ;)))(Peter: panie Stark, kiedy zostanę zamordowany, proszę dopilnować, żeby nierozwiązali tej sprawy
Tony: co?
Peter: chcę skończyć na buzzfeed:nierozwiązane
Steve: czy możemy wrócić do części, w której powiedział "kiedy zostanę zamordowany")
####[Edit 20.02.22 śmieszny ten mem był, jak tak patrzę xd
Na tym się kończy "Gryfonka", z tego co widzę, to nie napisałam więcej części
KONIEC FIN NIE MA]
CZYTASZ
Gryfonka|Syriusz Black
FanfictionOd zawsze wiedziałam, że Beauxbatons to nie miejsce dla mnie. Wszędzie lalunie, które tylko czekają aż się potkniesz (w większości, nie mówię, że wszystkie), aby później obrzucić cię łajnobombami. Na całe szczęście przeniesienie taty do Ministerstwa...