Siedziałam z Lily, Ann i Remusem na ławce, czekając na wyjście zawodników Quidditcha. Ostatni mecz w tym roku odbywa się pomiędzy Gryfonami a Ślizgonami, ponieważ na poprzednim zremisowaliśmy z Puchonami, co James przeklinał prawie tydzień.
Rozległy się gromkie brawa, a profesor McGonagall zaczęła komentować wyjście dwóch drużyn.-Meadowes przejmuje kafla, omija Trottera, pałkarza Slytherinu. Rzuca do Blacka.
Patrzyłam na grę uważnie. Do Syriusza zbliżał się jego brat Regulus. Z impetem wpadł na niego, ale Syriusz nie wypuścił kafla z rąk, tylko zwinnie wykonał obrót wokół własnej osi.
-To był faul! - Krzyczy zdenerwowany Remus.
-Remi, to nie był faul. W Quidditchu chyba tak można. - Mówi przejęta Ann, podchodząc bliżej barierki. Patrzę na dalszą grę i Syriusz strzela gola! - Tak!
-Brawo! - Krzyczę razem z Remusem. Jestem zestresowana odkąd tylko wstałam i zobaczyłam jaki dziś dzień. Mam nadzieję, że wygramy i nikt nie trafi do Skrzydła Szpitalnego albo gorzej... Do Munga.
Syriusz trafia jeszcze pięć razy do pętli, za każdym razem udaje mu się uniknąć tłuczka, którego posyłają w jego stronę pałkarze Slytherin. Nasi próbują coś z tym zrobić, ale tłuczek jest naprawdę szybki, ledwo dają radę.
-Potter zaczął lecieć koło pętli, czy zobaczył znicza? - Komentuje McGonagall, w tym samym czasie szukający przeciwnej drużyny udaje się za nim w pościg. - Och, Meadowes spada z miotły!
Przerażona szukałam jej spojrzeniem, zauważyłam ją przy pętli, a pod nią nasza dwójkę pałkarzy, którzy złapali ją i pomogli wejść spowrotem na miotłę. Na całe szczęście nic jej nie jest. Wracając na swoje pozycie zaczęli odbijać tłuczka z jeszcze większą siłą na ścigających.
-Jest 100:100, niech James już łapie tego znicza! - Denerwuję się porządnie. Od dziesięciu minut nikt nie trafił do pętli, a obaj szukający zniknęli mi z oczu. - Gdzie oni są?
-Patrz tam, Mery. Są w górze. - Patrzę w miejsce wskazane przez Marlenę i dostrzegam Jamesa szybującego powoli, rozglądającego się po trybunach.
-Kolejne dziecięć punktów dla Gryffindoru. Meadowes myli obrońcę i rzuca do bocznej pętli.
Pół godziny później jeden ze ścigających Slytherinu zostaje skontuzjowany przez własnego pałkarza, ale gra się toczy i wygląda na to, że powoli dobiega końca.
Młodszy Black trafił kolejny raz, wyrównując wynik. Starszy złapał kafla i już wymijał innych, gdy dogonił go jego brat i próbował wyrwać mu piłkę. Chyba zaczęli się sprzeczać, ale nie widziałam dokładnie, ponieważ nie miałam omniokularów. (idk czy wtedy były omniokulary, załóżmy, że tak dop.aut)
-Potter złapał znicza! - Spojrzałam w stronę McGonagall. Obok niej zawisł w powietrzu James i wysoko trzymał rękę ze zniczem. Zaczęłam klaskać i krzyczeć razem z innymi, którzy cieszyli się z naszej wygranej. Drużyny zleciały na dół, a także my zaczęliśmy schodzić z wysokich trybun, żeby im gratulować.
*
W pokoju wspólnym było gwarno. Zaprosiliśmy puchonów i krukonów na imprezę z okazji wygrania Puchanu Quidditcha. Kanapy przesunęliśmy zaklęciem na boki, żeby nie przeszkadzały. Ktoś poprosił skrzaty domowe o coś do picia i jedzenia, więc teraz stoliki, które zazwyczaj służą do odrabiania lekcji były teraz pokryte jedzeniem. Stałam pod czerwoną ścianą, obserwując spokojnie tańczących ludzi. Czasem uśmiechałam się pod nosem, gdy widziałam jakąś szczęśliwą parę, patrzącą sobie w oczy. Kołysałam się w rytm spokojnej muzyki, która aktualnie leciała z zaczarowanego gramofonu.-Mogę prosić do tańca? - Spojrzałam w bok na Syriusza. Już nie był ubrany w strój do gry, tylko w dżinsy i białą dopasowaną koszulę. Rozpuścił włosy, które wcześniej związał w ciasną kitkę. Wyciągał do mnie rękę, którą po chwili ujęłam. Na prowizorycznym parkiecie tańczyło kilkanaście par, ale nie było tłoczno.
-Gratuluję wygranej. - Uśmiechnęłam się do chłopaka. Ostatnio zachowywał się trochę dziwnie, ale miałam nadzieję, że to tymczasowe.
-Daj spokój, już myślałem, że ten głupek, Potter, dalej będzie się bawić w ganianego z tamtym. - Powiedział to i spojrzeliśmy na chłopaka, który pokazywał nam język, stojąc koło grupki osób. - Nie uważasz, że przez tą koszulę widać mi sutki?
Mimowolnie spojrzałam na jego tors, ale nic się nie odznaczało.
-Gapisz się na moje piersi! - Bardziej szepnął niż wykrzyczał, a ja zawstydziłam się. Gdyby tego nie wspominał, wcale bym nie patrzyła! - Ładnie ci w czerwonym.
-Och, przestań. - Kopnęłam go lekko w nogę i czułam, że jeszcze bardziej pokrywam się rumieńcem. - Przez chwilę myślałam, że zapomniałeś.
Postanowiłam poruszyć ten temat. Pewnie kiedyś zerwiemy, ale nie chcę teraz o tym myśleć. Chciałabym, żeby to trwało jak najdłużej, ale on chyba nie bierze tego na poważnie. Z resztą, jak większość rzeczy w życiu.
-Nigdy o tobie nie zapomnę. Wiesz, że bardzo cię lubię. - Powiedział, a ja przyległą do jego torsu, kryjąc przed nim łzy. Bardzo mnie lubi. - Zapomniałem ci powiedzieć przez te wydarzenia, ale dokończyliśmy już mapę. Mapa Huncwotów, Dorcas zaproponowała tą nazwę i chyba to jest to. A i jeszcze...
-Tak? - Spytałam będąc ciągle przytulona do klatki piersiowej chłopaka. On przytulał mnie delikatnie, ruszając się na boki, kołysaliśmy się do muzyki.
-Chciałabyś pójść ze mną w sierpniu na bankiet z okazji oficjalnych zaręczyn Lucjusza Malfoya i Narcyzy? Bardzo bym chciał zobaczyć tam kogoś przyjaznego.
-Ja... Z chęcią z tobą pójdę. - Trudno mi było zatrzymać łzy z emocji. Słowa Syriusza były jednoznaczne, prawda? Miałam takie wrażenie. - Czy... Czy my zerwaliśmy?
Zapytałam się wprost, ale to było jedyne rozwiązanie. Nie mogłam już dłużej żyć w niepewności, domyślać się. Oderwałam się od chłopaka, prawie nie widziałam przez zaszklone łzami oczy.
-Ch-chyba. Chyba tak, Mer. - Szepnął, widząc mnie. Znudziłam mu się, a on nawet nie powiedział, że ze mną zrywa? Najlepszy przyjaciel, który ranił mnie każdego dnia przez ostatni rok, chodząc z każdą dziewczyną w Hogwarcie. Cholerna, głupia dziewczyna.
-Okej, jasne, w porządku. - Przełknęłam ślinę i puściłam już nie mojego chłopaka. - Pójdę do siebie, okej?
Powiedziałam i przeszłam przez tłum wlewający się na parkiet, zaczęła się kolejna piosenka. Szybko przedostałam się do szóstego dormitorium i położyłam się na łóżku. Muszę odpocząć...
:)
CZYTASZ
Gryfonka|Syriusz Black
FanfictionOd zawsze wiedziałam, że Beauxbatons to nie miejsce dla mnie. Wszędzie lalunie, które tylko czekają aż się potkniesz (w większości, nie mówię, że wszystkie), aby później obrzucić cię łajnobombami. Na całe szczęście przeniesienie taty do Ministerstwa...