ROZDZIAŁ XI

459 36 3
                                    

────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XI: Które gwiazdy wskazują drogę do domu.

────── ✦ ──────

— To jest Pintel i Ragetti, należeli do mojej dawnej załogi przez co mogę im ufać, a teraz będą cię pilnować przed zrobieniem jakiegoś głupstwa — oznajmił jej Barbossa, po południu, gdy siedziała w kajucie kapitana, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. — Zważając na zagrożenie prawdopodobnego uprowadzenia ciebie, jakie wzrasta, wypływamy wcześniej. 

— Rozumiem — odpowiedziała cicho, przyglądając się dwójce piratów, którzy stali za nim. 

Jeden z nich, ten chudszy i wyższy, nieśmiało pomachał do niej, ale szybko schował rękę, gdy jego niższy i grubszy towarzysz go szturchnął, jakby robił coś złego. Co ciekawe ten wyższy, wydawał się nie mieć jednego oka, które zastępowało coś co miało wyglądać jak oko, ale wydawało się to słabo odzwierciedlać. Nie wyglądało to przyjemnie.

To co zastanawiało Danielle, to fakt, że Barbossa nie powierzyłby ochrony nikomu komu nie ufa. Po incydencie z jej ucieczką przed Jackiem wydawało jej się, że był tak zły, iż nie zamierzałby kazać komuś innemu pilnować jej niż samemu sobie. Zapewne wyznawał zasadę: Jeśli masz coś zrobić dobrze, zrób to sam. Ale jeśli wypływali, to znaczyło, że nie będzie miał na to czasu, a ona i tak nie będzie miała jak uciec na otwartym oceanie. Więc by zachować pozory, dał jej dwójkę nie do końca mądrych piratów, którym "ufał". 

Przemyślał wszystko jak zwykle, a jego sprytne ruchy coraz bardziej ją irytowały i zadziwiały. Dawno nie spotkała takiej osoby. Jedynym, który zachowywał się w ten sposób, był Abernathy.

Na myśl o swoim narzeczonym, poczuła ucisk w gardle. Nie miała pojęcia, do czego był zdolny, ale mogła jedynie przypuszczać, że jeśli dostał list z żądaniem okupu, to się wściekł. Nienawidził piratów i wszystkiego co było z nimi powiązane. Ta nienawiść przeszła z niego na Danielle, która jednak zdawała się rozpatrywać rzeczy inaczej.

Wciąż była młoda, a doświadczenia z nimi nie miała, jak większość panien w jej wieku. Zawsze miała nadzieję, że nigdy żadnego z nich nie spotka, co jedyne to na stryczku, ale los był niezwykle złośliwy i musiał zesłać ją w sam środek najgorszych piratów, jacy prawdopodobnie pływali po tych morzach. To, że żyła było cudem.

— Nie będziemy dobijać do żadnego portu po drodze, więc zapomnij o przyjemnym jedzeniu, jakie rano cię spotkało — dopowiedział złośliwym tonem, przy cichych śmiechach dwójki piratów, a ona jakby w amoku skinęła głową, bez słowa. Nie spodobała mu się ta odpowiedź, ale nie skomentował tego. Poprowadziłby tę rozmowę głębiej, gdyby nie Pintel i Ragetti. — Nie spuszczajcie z niej oczu, to mądra dziewczyna, która potrafi owinąć cię sobie wokół palca – powiedział cicho w kierunku mężczyzn.

Nie mogąc powstrzymać delikatnego uśmiechu na jego słowa, Danielle potrząsnęła głową, patrząc na niego i dwóch piratów, którzy wydawali się traktować te słowa poważnie.

Pierwszy oficer, widząc jej uśmiech, przewrócił oczami, po czym odszedł, zostawiając ją z nimi. Gdy tylko drzwi się za nim zatrzasnęły, zapadła cisza, przerywana jedynie dźwiękami rozkazów Barbossy i pomrukami załogi.

Danielle udała, że nie zwróciła uwagi na stojących przy drzwiach piratów i wstała z łóżka, po czym podeszła do półki z książkami. Przesuwając palcami po ich grzbietach, czuła palące spojrzenie na swoich plecach, które nie dawało jej spokoju i po pewnym czasie stało się uciążliwe.

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz