ROZDZIAŁ XXXIX

302 28 41
                                    

────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XXXIX: Godny przeciwnik

────── ✦ ────── 

— Colin, myślałam, że ćwiczyłeś od ostatniego razu — rzuciła ze złośliwym uśmieszkiem, kiedy po raz kolejny łatwo uniknęła ataku mężczyzny. Ten już nieco zmęczony, nie pozwolił by ta uwaga go rozproszyła i wciąż próbował ją zaatakować swoim mieczem, co mu jednak nie wychodziło.

Kobieta sprawnie blokowała jego ataki, co jakiś czas je oddając, ale powstrzymywała się przed swoimi najlepszymi ruchami, tym samym usypiając jego czujność. Dźwięk zderzania się stali był jedyną rzeczą, która zagłuszała ciszę w ogrodach Hrabiny. Było to ciepłe popołudnie, idealne na kolejny pojedynek szermierki, by nieco rozładować emocje po tych ciężkich tygodniach.

— Zaś pani zapewne musiała ćwiczyć, skoro tak łatwo pani idzie — odparł ze śmiechem, wcale nie przejmując się tym, że z nią przegrywa. Już i tak dawno przestał być dla niej godnym przeciwnikiem. 

— Może. — Mrugnęła do niego, a potem niespodziewanie zaatakowała i następnie podcięła mu nogi. Mężczyzna z jękiem upadł na ziemię i zanim zdążył chwycić za swój miecz, poczuł ostrze na gardle. — Znowu przegrałeś, a to ja jestem tutaj starsza. Powinieneś mieć więcej siły — zażartowała, a on pokręcił głową, przewracając oczami, rozbawiony na ten komentarz.

— Z tego co pamiętam, to mówiła pani, że starszy wiek to doświadczenie, a młodość to siła — przypomniał jej, na co westchnęła teatralnie i odsunęła od niego miecz, wyciągając drugą rękę by pomóc mu wstać. — Co mi po sile, skoro nie potrafię jej wykorzystać? — zauważył mądrze. 

— Prawda, ale nie jestem aż tak od ciebie starsza — odparła, chowając swój miecz do pochwy przywiązanej do biodra skórzanym paskiem. — Wciąż mam małe doświadczenie w porównaniu do innych.

— Aż trudno uwierzyć mi, że pani była kiedyś w moim wieku. Walczy pani, jak najlepszy szermierz, a do tego potrzeba dużo czasu — wymamrotał, ocierając pot z czoła i poprawiając swoje włosy.

— Nie pozwalaj sobie aż tak, Colin — upomniała go, żartobliwie grożąc mu mieczem. — Twoje komplementy nie pomogą ci w walce.  

Mężczyzna otworzył usta, by jej odpowiedzieć, ale w tej samej chwili do ogrodów wpadł jej starszy syn. Podbiegł do nich, trzymając w ręku drewnianą imitacje miecza. Zarzucił swoimi długimi brązowymi włosami, które powinny być spięte, ale zapewne, jak zwykle wolał mieć je na wolności. 

— Mamo! Vincent znowu przegrał ze mną! Chcę walczyć z Colinem — powiedział zły i tupnął nogą, wpatrując się w kobietę spojrzeniem pełnym dziecięcego, a właściwie to już nastoletniego niezadowolenia. 

— Czyżbyś zatrzymywał swoje siły na godnego ciebie przeciwnika? — wymamrotała złośliwie Hrabina, patrząc na Colina, który przewrócił oczami.

— Bardzo zabawne — burknął, lekko zarumieniony na tę kąśliwą uwagę. 

— Charles, myślę, że Colin potrzebuje trochę odpocząć, a później na pewno będzie chciał z tobą walczyć — odpowiedziała, zwracając się do syna. — Z tego co pamiętam, to miałeś też uczyć swojego brata, a nie pokazywać mu, że jesteś od niego lepszy. To mi obiecywałeś — przypomniała mu, to na co się umawiali. Vincent nie radził sobie z walką, a wręcz stronił od niej, w przeciwieństwie do swojego brata, ale Danielle wiedziała, że w obecnym świecie musiał wiedzieć, jak posługiwać się mieczem.

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz