ROZDZIAŁ XXXX

239 23 29
                                    

────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XXXX: Admirał i Hrabina

────── ✦ ──────


Czuła, jak spada w wielką ciemną otchłań. Znała to uczucie, co noc powtarzało się, bardziej lub mniej. Uczucia uwięzione w najciemniejszych zakamarkach jej umysłu, w nocy, kiedy była najbardziej bezbronna i słaba, uwalniały się, rozdzierając ją na strzępy. Nie potrafiła się przed tym bronić. Poddała się temu, przyjmując to jako chłostę za czyny, które popełniła w przeszłości. Miała to być swego rodzaju kara.

Sceneria się zmieniła. Stała na górze złota, przy znajomej skrzyni wypełnionej po brzegi przeklętym azteckim złotem. Wokół niej panowała ciemność, tylko światło księżyca oświetlało skrzynię. Przecięła sobie rękę ofiarnym nożem i wrzuciła do środka złote monety splamione jej krwią. Tępy dźwięk ich uderzania o siebie, a potem najgorszy moment, który towarzyszył jej za każdym razem.

To twoja wina — powiedział cicho znajomy głos, niemal brzmiąc, jak szept przy jej uchu. Obróciła się, rozglądając panicznie wokół siebie, ale nigdzie go nie było. Łzy zebrały się w jej oczach, kiedy poczuła znowu ten sam palący ból w piersi. — Zabijasz nas jednego po drugim. Mówisz, że nie chcesz niczyjej śmierci, że troszczysz się o niewinnych ludzi, że jedyne, co robisz, to ochrona tych, których kochasz... Ale spójrz prawdzie w oczy, nie jesteś lepsza od nich. Jest w tobie to samo zło, które oni mają w sobie.

Zacisnęła pięści, patrząc przed siebie, czując jego obecność za sobą. Nie odwróciła się, wiedząc, że to tylko złudzenie i że go tam nie będzie. Nigdy się nie pojawił, kiedy go potrzebowała, więc dlaczego miałby się pojawić tym razem?

Proszę przestań... Ja... Ja próbowałam was wszystkich chronić! — wymamrotała łamiącym się głosem. Poczuła, jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach. Jedyne, czego w tej chwili pragnęła, to wydostać się z tego okropnego koszmaru. Uciec od tego całego cierpienia.

Może... Może kiedyś tak było. Teraz, kiedy już posmakowałaś władzy, spodobała ci się — wyszeptał jej głos do ucha, śmiejąc się lekko i sprawiając, że całe jej ciało zadrżało od nieprzyjemnych dreszczy.

 — Nie, kłamiesz — wyszeptała oszołomiona. Poczuła, jak gładzi ją czule po włosach. Nienawidziła tego zdradzieckiego dotyku, ale kiedy próbowała się odsunąć, jej nogi jakby utknęły w miejscu. — Nigdy bym... Ja nie... 

— Pragniesz jej — przerwał jej. Przez jej ciało przebiegł chłód na jego słowa. — Po tym wszystkim, co przeszłaś, sądzisz, że ci się należy. Usprawiedliwiaj to sobie jak chcesz, ale dobrze wiesz, jaka jest prawda — odparł spokojnie, a ona poczuła, jak coś zaciska się wokół jej gardła, powoli ją dusząc.

 — Ty nie rozumiesz, bez niej nie zapewnię im bezpieczeństwa — wydyszała rozpaczliwie przez łzy, przyciskając ręce do szyi, próbując złapać oddech.

Czyżby? — Uścisk wzmocnił się, sprawiając, że pociemniało jej przed oczami. — Powinnaś to rozważyć, zanim zgodziłaś się na układ z Beckettem. Jeśli poniesiesz klęskę i ci się nie uda, on będzie wiedział, gdzie jest twój czuły punkt. — Jęknęła z bólu, próbując resztkami sił wyrwać się z jego uścisku, ale na próżno. — Powiedz mi, czy na pewno to jest coś do czego tak warto dążyć? Czy warto jest płacić taką cenę?

Po tych słowach przestał ją dusić, a ona mogła znowu normalnie oddychać. Jego obecność za nią zniknęła, ale to nie znaczyło, że będzie lepiej.

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz