ROZDZIAŁ XXXIV

330 34 32
                                    


────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XXXIV: Potwór z sercem

────── ✦ ────── 



Danielle cały czas uważnie obserwowała Jacka, ciągle mając z tyłu głowy myśl o jego podstępie. To całe dogadanie się z Barbossą, po tym wszystkim co mu zrobił... Jack na pewno mu tego nie wybaczył, więc czemu miałby zawrzeć z nim taką umowę?

— Hectorze, on coś knuje. Bądź ostrożny — wyszeptała do siedzącego obok niej mężczyzny, który podniósł brew, spoglądając na nią kątem oka. Widział, że nerwy powoli przejmowały nad nią kontrolę, jednak tym razem było to o wiele mocniejsze niż wcześniej na statku.

— Co powiedziałem ci o niepokoju? Mam wszystko pod kontrolą — zapewnił ją cicho, na co westchnęła, wciąż nie będąc przekonana, co do jego słów, ale nie odezwała się już. Wiedziała, że najpewniej nic w tej sprawie nie zdziała. Pozostawało jej czekać, by przekonać się ile rzeczywiście prawdy było w słowach Sparrow'a. — Muszę przyznać, Jack — odezwał się po chwili, spoglądając w kierunku swojego byłego kapitana. — Sądziłem, że cię rozgryzłem. Ale jesteś nieprzewidywalny.

Jack wyrzucił trzymaną w rękach złotą figurkę i zaczął iść w ich kierunku luźnym krokiem. 

— Jestem nieuczciwy, a więc uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość, bo tylko uczciwi są nieprzewidywalni — odpowiedział dziwnie, trochę ich myląc tymi słowami. Podszedł do jednego z piratów pozostających w jaskini, zajętego puszczaniem kaczek na wodzie, podczas gdy oni uważnie mu się przyglądali, nie do końca wiedząc, jakie będą jego następne działania. — Zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie... głupiego.

Mówiąc te słowa niespodziewanie, zabrał miecz od zdezorientowanego pirata i szybko popchnął go do wody. Rzucił broń w kierunku Willa, który sprawnie złapał ją i rozciął sobie węzły, uwalniając się i walcząc z resztą członków załogi.

— Uważaj! — krzyknęła Danielle, kiedy Jack wyciągnął swój miecz i właśnie miał się nim zamachnąć w kierunku Barbossy. Ten jednak szybko się podniósł oraz zablokował jego atak swoim własnym, odpychając go nieco do tyłu.

Hector wdał się w walkę z Jackiem, która pomimo tego, że nigdy nie powinna się wydarzyć i była niebezpieczna dla nich obu, to oczarowała Danielle. Nigdy wcześniej nie miała szansy widzieć takiego widowiska. Ruchy obu mężczyzn były doskonale wyćwiczone, zaplanowane i zapewne dla nieprofesjonalnych osób niezwykle zabójcze. Obaj mieli swoje własne, wypracowane style walki, które im odpowiadały. Było w tym coś, co ją pociągało.

— Znajdujesz się poza mapą, gdzie są potwory — oznajmił dramatycznie Barbossa, kiedy skrzyżował swoją szablę z szablą Jacka. 

Sądząc, że ta dwójka sobie poradzi, Danielle pobiegła w stronę walczącego Willa, wyciągając kordelas, który ukradła Barbossie. Nie była jeszcze zaznajomiona aż tak bardzo ze sztuką szermierki, ale uznała, że i tak powinna coś zrobić, a nie tylko stać i patrzeć.

— Jesteś z nim? – zapytał zdezorientowany Turner, odpierając jej atak. Dopiero wtedy zrozumiała, że chłopak, choć był najmłodszy z nich, był bardzo dobrze wyszkolony w walce i nie miała nad nim przewagi. Cóż za ironia losu.

— Wybacz, Will, ale miałam umowę z Barbossą — odpowiedziała, starając się go ponownie zaatakować, co spotkało się z jego kolejną obroną, która ją zirytowała i tylko napędziła do kolejnych ataków. 

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz