────── ✦ ──────
ROZDZIAŁ XXXXV: Nasycenie się────── ✦ ──────
Dalekie głosy załogi, szum morza i piski mew były dla nich niesłyszalne, gdy podczas kolejnych pocałunków byli zbyt skupieni na swoich oddechach. Ich ręce wędrowały swobodnie po ciałach, nie ograniczając się już do udawania, że nic dla siebie nie znaczą. To była całkiem przyjemna odmiana, do której byli bardzo chętni przyzwyczaić się.
— Spróbuj tylko ją rozerwać, a cię zabiję — ostrzegła go, gdy Hector miał zamiar złapać jej koszulę i dość szybko się jej pozbyć. Przewrócił oczami rozbawiony na jej słowa, ale posłuchał jej, porzucając pomysł wcześniejszego dosłownego zerwania koszuli z kobiety, pomimo jego wielkich chęci i niecierpliwości.
— Masz ich pewnie tysiące, co ci po jednej? — odparł, na co skinęła głową.
— Może, ale lubię ją i muszę wrócić w jednym kawałku na mój statek. Co by sobie pomyśleli moi ludzie? — rzekła, unosząc brew i kładąc swoje ręce na jego ramionach.
— Że pieprzyłaś się z piratem? — powiedział żartobliwie, pozwalając, by ściągnęła z jego głowy kapelusz i płaszcz. W przeciwieństwie do niego robiła to ostrożnie, szanując jego rzeczy, co trochę go niecierpliwiło. Danielle chciała jednak przez to pokazać, że nie jest to byle jaki mężczyzna, z którym chce tylko szybko zaspokoić swoje potrzeby. Chciała pokazać, że jest dla niej kimś więcej.
— Tak, zapewne będziesz się tym obnosić na prawo i lewo — odpowiedziała, przewracając oczami i uśmiechając się lekko, ale z drugiej strony było to całkiem urocze. Wiedziała, że ostatnio był o nią zazdrosny, kiedy rozmawiała z Jackiem, chociaż starał się tego nie pokazywać, a teraz pewnie będzie się puszył dumnie jak paw, że spędził z nią noc. — Czy możemy jednak zająć się czymś przyjemniejszym niż rozmową?
— Mądre słowa — wymamrotał, przyciskając swoje usta do jej. Tak bardzo, jak chciał zedrzeć z niej ubrania, tak chciał też zapewnić jej wygodę. Może następnym razem nie będzie już taki delikatny.
Hector nie zamierzał się spieszyć, lecz zbyt wiele nocy dręczyły go sny o tym, jak trzyma ją w ramionach, jak się z nią kocha, przez co ciężko mu było powoli rozkoszować się jej powabami. Chciał już wziąć to, co należało do niego.
Ale to nie była pierwsza lepsza kobieta z tawerny, ani żadna prostytutka, żadna z nich nie mogła się z nią równać. Była kobietą z której zdaniem liczył się bardziej niż chciał przyznać i którą szanował w sposób w jaki chyba nigdy nie szanował nikogo. Była kobietą dla której zginął i mógłby to zrobić jeszcze raz, gdyby musiał. Była kobietą, którą kochał całym swym podłym sercem.
— Za dużo myślisz — zbeształa go, widząc jego chwilowe oderwanie od rzeczywistości, kiedy jej palce zręcznie rozpinały guziki jego koszuli. — Przestań i zrób coś, w czym jesteś lepszy — rozkazała żartobliwie, a on w odpowiedzi uśmiechnął się i złapał rąbek jej koszuli, powoli podnosząc ją, a gdy tylko podniosła ręce, ściągnął ją przez jej głowę. Sama nie marnując czasu, rozpięła ostatni guzik i pozwoliła, by jego koszula zsunęła się na ziemię.
Wpatrywała się w jego pokrytą bliznami klatkę piersiową, a on w milczeniu obserwował jej twarz. Jedne kobiety były zwykle zdziwione, inne zniesmaczone, a jeszcze inne nawet się nimi interesowały. Lata żeglowania, walki ze śmiercią odcisnęły na nim swoje piętno.
— Nie jestem idealnym i wytwornym dżentelmenem, moja droga — powiedział kpiąco.
— Nie, masz za sobą prawdziwą historię — odpowiedziała cicho, przesuwając powoli dłonią po jego bliznach do policzka, by przyciągnąć go jeszcze bliżej do siebie. — I to właśnie w tobie kocham — wyszeptała kuszącym głosem, po czym pocałowała go namiętnie, jak wygłodniałe zwierzę.
CZYTASZ
English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]
FanficJack Sparrow i jego pierwszy oficer, Hector Barbossa, rozpoczynają wspólnie wyprawę Czarną Perłą po skarby morskiego świata, jakich jeszcze nikt nie widział. Dziwnym trafem podczas jednej z ich wypraw napotykają na swym kursie piękny, angielski sta...