ROZDZIAŁ XXXXIII

239 26 29
                                    

────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XXXXIII: Coś więcej niż na pierwszy rzut oka

────── ✦ ──────


Obozowisko nie było duże. Ot z jeden namiot, który zapewne należał do kapitana (nie była pewna tylko do którego), ognisko na środku i kilka mniejszych stanowisk. Wśród ludzi rozpoznała z zaskoczeniem piratów z Singapuru. To znaczyło, że oprócz Willa, Sao Feng miał i tutaj swoje wtyki. Musiała być od nich szybsza, zanim to oni wezmą kompas Sparrow'a, albo nawet i całego Sparrow'a. 

— Znaleźliście już jakieś źródło wody? — zapytała zaciekawiona, wciąż rozglądając się po obozowisku.

Chciała dobrze zorientować się w terenie, w którym miała pracować. Nie mogła sobie pozwolić na żaden błąd. Nie po tym, jak prawie się zdradziła przez tę walkę z Barbossą, a teraz on obserwował ją ciągle swoim palącym spojrzeniem. Był tak irytujący, że w pewnym momencie nawet chciała się do niego odwrócić i rzucić jakimś niemiłym komentarzem, by ją zostawił w spokoju, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie chciała kolejnej słownej przepychanki.

— Pracowaliśmy nad tym, zanim się pojawiłaś, kwiatuszku. Swoją drogą, fajny masz stateczek — powiedział z podziwem w głosie. Jack nie mógł nie zauważyć tego całkiem ładnego statku zakotwiczonego obok jego Perły. Był pod wrażeniem, że coś tak pięknego było w posiadaniu jeszcze piękniejszej Hrabiny.

Carmilla — odpowiedziała z dumnym uśmieszkiem na ustach. Ten statek był jej dumą i uwielbiała widzieć, jak mężczyźni są pod wrażeniem jej własności. To jej schlebiało.

— Przypomina mi inną łódź. — Jack zastanowił się na chwilę, przesuwając palcami po swoich wąsach. Potem do niego dotarło, czemu ten statek mu wydawał się taki znajomy. — Czyżby...

— Tak. Został zbudowany na szkielecie statku mojego męża — uprzedziła go od razu, nie chcąc maskować prawdy, jaka kryła się za tym statkiem. Po co właściwie miałaby to robić? Sam fakt powstania tej fregaty dodawał jedynie lepiej słuchającej się historii, którą mogli ludzie opowiadać.

— To trochę brutalne, nie sądzisz? — stwierdził cicho Sparrow, nieco się krzywiąc. To było bardzo brutalne dla niego. Z drugiej strony, jakby nie patrzeć, to miała rację. Po co pozbywać się statku, gdy można było go ulepszyć? — Prawie tak jakbyś wykorzystała go.

Danielle uśmiechnęła się kpiąco pod nosem, gdy wzruszyła ramionami, jakby to nie było coś szczególnego i ważnego.

— Powiedzmy... że był szkicem o wiele większego i lepszego projektu — odparła spokojnie.

Barbossa prychnął pod nosem, gdy szedł za nimi, ale Danielle go zignorowała.

— Och, rozumiem. Skąd właściwie masz to wszystko? — Jack z konsternacją wpatrywał się w jej elegancki granatowy płaszcz i lśniący miecz. Wyglądała dobrze, aż za dobrze, gdyby ktoś go spytał o zdanie. Skąd taka nagła zmiana? — Myślałem, że kobiety, bez obrazy, ale nie mogą sprawować takich funkcji.

— Odpowiednia siła perswazji potrafi zdziałać wiele rzeczy — odpowiedziała z uśmiechem na twarzy i zarzuciła warkocz na plecy. 

Jack nie mógł powstrzymać się od prychnięcia z rozbawienia, widząc jej arogancję. Zauważył, jak się zmieniła. Stała się bardziej pewna siebie i najwyraźniej śmierć męża dobrze jej zrobiła. Ale wiedział, że było w tym wszystkim coś jeszcze. Coś, co go trochę niepokoiło i powoli zaczynał rozumieć obiekcje Hectora na temat wpuszczania jej do obozu. Ale z drugiej strony był też ciekawy, jakie zamiary miała wobec nich Danielle. Mógł jeszcze trochę jej pozwolić na swobodę, żeby dowiedzieć się więcej o jej planach.

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz