ROZDZIAŁ XXXXIX

247 18 6
                                    

────── ✦ ──────

ROZDZIAŁ XXXXIX: Mały raj

────── ✦ ──────


Czuła jak się coraz bardziej dusi.

Jak jego ręce zacisnęły się na jej gardle, odbierając jej resztki powietrza i nie pozwalając jej na krzyknięcie.

Była jak ptak złapany w pięść, zmiażdżony w jej uścisku, gdy jego złote pierścienie chłodno wbiły się w skórę jej szyi. Desperacko próbowała wyrwać się z zasięgu jego rąk, ale na marne. Łzy płynęły jej po policzkach, a jego ciepły oddech na jej policzku sprawił, że zacisnęła mocniej powieki, czując mdłości.

Jego druga ciężka ręka odgarnęła jej włosy z czoła, powodując, że zadrżała i poczuła mdłości. Próbowała dalej wyszarpać swoje ciało z uścisku jego rąk, lecz nie potrafiła.

Twój król jest z ciebie taki dumny, Danielle... Tak dobrze się spisałaś... — zaśmiał się ochryple znajomy głos do jej ucha, który zmroził krew w jej żyłach.

Krzyknęła, dalej jeszcze będąc jakąś częścią siebie w koszmarze. Walczyła, wijąc się na łóżku, gdy czyjeś ręce chwyciły jej nadgarstki i unieruchomiły ją.

— Puszczaj mnie! — wrzasnęła podczas walki o wolność, ale jej oprawca nie posłuchał.

— Danielle, to ja — powiedział do niej uspokajająco Hector, trzymając jej ręce, dopóki się nie zorientowała, że nie była w jadalni króla, a w jego kajucie. Oddychała ciężko, patrząc na niego jakby była przestraszonym zwierzęciem, które próbowało się bronić z całych sił przed najgroźniejszym drapieżnikiem. — Wszystko w porządku. Jesteś bezpieczna — dodał lekko zmartwionym tonem, gdy obserwował jej czerwoną od płaczu twarz. — Nikt cię nie skrzywdzi.

W nocy obudziły go ruchy kobiety w łóżku. Mamrotała do siebie, wierciła się i przewracała, jakby nie spała zbyt dobrze. Jej oddech był szybki, a powieki zaciśnięte. Nie był to pierwszy raz, więc od razu rozpoznał problem. Miała koszmar.

Danielle usiadła na łóżku i objęła się ramionami, a on zmarszczył brwi, przyglądając się jej zgarbionej postaci przez chwilę, dając jej czas na przystosowanie się do otoczenia po przebudzeniu.

— Przepraszam... Nie chciałam cię obudzić — wymamrotała cicho, w końcu odnajdując swój głos i starając się, aby nie zdradzić jego drżenia.

— Przestań gadać głupstwa — odpowiedział, skrzywiony, machając lekceważąco ręką i przechylił głowę na bok. Jego zmarszczona i jeszcze senna twarz nieco złagodniała, gdy spojrzała mu w oczy. — Co ci się śniło? Zabiłaś kogoś? — zażartował cicho, próbując nieco rozładować nastrój, ale z jej miny wynikało, że prawdopodobnie był niezwykle bliski prawdy. — Danielle...

— Nie zabiłam nikogo — zaprzeczyła od razu szybko. Jej wzrok padł na wpół wypaloną na stole świecę, by nie patrzeć mu w jego chabrowe i pełne skupienia oczy. Nie chciała by widział ją taka słabą.

 Tym razem nie był to koszmar tego typu, ale to nie znaczyło, że nie miała takich snów. Przecież zbyt wiele nocy śniła o sobie, gdy wbrew sobie przykładała pistolet do jego skroni i naciskała spust. Ale teraz, kiedy spał obok niej przez kilka dni i mogli cieszyć się tymi chwilami spokoju, te koszmary zniknęły. Jednak na ich miejscu pojawiły się nowe.

— Co ci się śniło w takim razie? — Położył rękę na jej nagim ramieniu, a kiedy ona wzdrygnęła się na jego dotyk, poczuł jeszcze większe zmartwienie jej stanem. — Danielle, powiedz mi — dodał bardziej stanowczym tonem.

English Countess • Pirates Of The Caribbean [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz