Rozdział 14

454 14 4
                                    

Rozpakowałam rzeczy do szafy. Każdy wybrał sobie pokój z kim chce być, a była jedna dwójka, więc wybrałyśmy właśnie ten pokój. Sukienkę odwiesiłam, aby się nie pogniotła. Pokój był utrzymany w jasnych i nowoczesnych kolorach. Mieszkaliśmy w hotelu blisko szkoły i podobno firmy, lecz jeszcze w niej nie byliśmy.

Dziewczyna rozmawiała z Pope'm przez telefon. On jako jedyny się dowiedział, że tu będziemy. Przed wyjściem spotkamy się z nim.

Poszłam się szybko wykąpać. Wysuszyłam włosy i czekałam aż przyjaciółka mi pomoże. Miała mnie pomalować. Włosami sama się zajmę. Usiadłam na fotelu, a blondynka zaczęła mnie malować. Ciężko było mi wysiedzieć, bo łaskotała mnie pędzlami, a ja prawie płakałam. Zdecydowałam się, aby nie przyklejać sztucznych rzęs, ponieważ mam swoje naturalne naprawdę długie.

Popatrzyłam w lustro. Naprawdę wyglądam, jak bogata  i niezależna bizneswoman. Poprawiłam delikatnie usta. Postanowiłam ubrać kreację zanim zrobię włosy. Po drodze podłączyłam lokówkę, a Zoe zajęła się swoim makijażem. Wzięłam suknie i powoli ją zakładałam. Nie chciałam jej uszkodzić, bo  była za piękna... i bardzo droga. Po chwili mi się udało, więc usiadłam na krześle przy lustrze i kręciłam loki. Kilka razy oparzyłam się w palce, ale przeżyłam. Po kilku minutach były już gotowe. Spryskałam je lakierem i poprawiłam.

Czerwone oparzenia zostały na dłoni i chyba za szybko ich się nie pozbędę. Wczoraj przyjaciółka malowała mi paznokcie na czerwono. Starałam się ich nie zniszczyć, ale o dziwo jeszcze się trzymają.

Było już chwilę przed osiemnastą, więc obie zeszłyśmy na dół, gdzie już wszyscy czekali razem z profesorami. Całą grupą udaliśmy się pod ogromną, przeszkloną firmę z wielkim logo przy wejściu. Gdy weszliśmy do środka wszystko było piękne. Śliczne dekoracje utrzymane w neutralnych kolorach, wiele jedzenia, alkoholu, przystojnych barmanów i pięknych kobiet. 

-Pope jest już przed bramą.- powiedziała Zoe, odrywając mnie od podziwiania. 

Skinęłam głową i wyszłyśmy na zewnątrz. Dziewczyna biegła w stronę chłopaka, na co się uśmiechnęłam. W końcu znalazła się w jego ramionach i pocałowali się. 

-Słodziaki.- powiedziałam, stając obok nich.

Chłopak także mnie przytulił.

-Pięknie wyglądacie, ale wybacz Olivia, moja dziewczyna jest śliczniejsza.- powiedział z szerokim uśmiechem.

-Auć.- powiedziałam, wyciągając wbity, lecz niewidzialny, sztylet w serce.

Chwilę porozmawiałyśmy i wróciłyśmy do środka. Jutro spotkamy się ze wszystkimi. Nie mogę się doczekać aż ich zobaczę.

-Zapraszamy wszystkich na szampana!- usłyszeliśmy przez głośniki.

Odwróciłam się i na scenie zauważyłam bardzo dobrze znaną mi parę. To byli państwo Cameron. Oboje wyglądali niesamowicie. Kelner podszedł z kieliszkami. Chwyciłyśmy po jednym, uśmiechając się.

-Podejdźcie bliżej. Pięknie wyglądacie.- powiedziała pani profesor, pchając nas delikatnie do przodu.

Wepchała nas w tłum studentów, a wtedy pani Cameron popatrzyła na mnie. Lekko zmarszczyła brwi, lecz się uśmiechnęła, co odwzajemniłam. Powiedziała coś na ucho do męża, a on wyszukał mnie wzrokiem. Także się uśmiechnął, unosząc kieliszek.

-Znasz ich?- zapytała Zoe.

-Trochę.- powiedziałam.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest ich firma i to ja właśnie byłam u boku Rafe przy jej otwarciu. Modliłam się w duchu, aby go nie spotkać.

VACATION IN MALIBUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz