Wbiegłam do szpitala, a zaraz za mną był Rafe. Zapytałam recepcjonistki o swoją babcie, a ta pokierowała mnie na drugie piętro do sali numer dwieście pięć. Pobiegłam schodami, bo winda była zajęta. Wskakiwałam po kilka schodków w górę.
Zostałam upomniana, że nie wolno biegać, więc najszybszym krokiem, jakim udało mi się iść, szłam w poszukiwaniu sali. Po chwili weszłam do białego pomieszczenia. Lekarz stał nad łóżkiem i coś zapisywał. Wydawało się, że moja babcia cichutko spała. Popatrzyłam na mężczyznę. Zwinął usta w krótką linijkę.
-Bardzo mi przykro. Babcia zmarła o pierwszej pięć.- powiedział, łapiąc mnie za ramie.
Poczułam ogromny ból w sercu. Tak okropnie bolało.
Mężczyzna wyszedł z sali, zostawiając mnie z nią samą. Nie mogłam powstrzymać łez. Parzyłam na nią chwilę, a później mocno przytuliłam.
*
Kilka dni później musiał odbyć się najgorszy dzień mojego życia. Chciałam poinformować jedynie najbliższych, lecz wieści bardzo szybko się rozeszły. Babcia była zawsze uprzejma i bardzo kochająca, więc wszyscy w mieście ją znali.
Po spotkaniu w kościele i na cmentarzu wszyscy przenieśli się na stypę do domu babci. W między czasie miałam spotkanie z mężczyzną od spadków. Babcia przepisała mi swój majątek i dom. Nie miała nikogo innego, lecz dla mnie to o wiele za dużo. Jej jedyne dziecko, moja mama, zginęła, więc nie miała komu tego oddać. Wybrała mnie.
Gdy wszyscy się zebrali, niektórzy stawali na środku, aby powiedzieć kilka słów o babci. Byłam tak wypruta z emocji, że brakowało mi już łez do płakania. W końcu zebrałam się, aby cokolwiek powiedzieć.
Stanęłam na środku, poprawiając fioletową sukienkę, którą mi uszyła.
-Bardzo dziękuję wszystkim za przyjście.- powiedziałam, a każdy zwrócił na mnie uwagę.- Babcia byłaby zachwycona, że tu jesteście. Pewnie zaraz każdemu by zrobiła herbaty i kazała zjeść ciasteczka.- zaśmiałam się.- Była naprawdę wspaniałą osobą. Po śmierci rodziców przygarnęła mnie do siebie i wychowała, jak własne dziecko.- próbowałam powstrzymać łzy.- Bardzo mi jej brakuje...
Ludzie byli ubrani na czarno, słuchali mnie i oglądali obrazy na ścianach, które moja babcia malowała. W rogu zobaczyłam całą paczkę znajomych z Malibu. Drzwi od domu były otwarte, by każdy mógł wejść, lecz akurat w nich stał Rafe. Ubrany cały na czarno, patrzył na mnie.
-Pewnie gdyby nie ona już dawno bym skończyła w jakiś krzakach. Była jedyną rodziną, którą miałam i teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kochałam ją i będę kochać. Dziękuję.- powiedziałam.
Szłam w stronę znajomych. Po drodze kilka osób mnie zatrzymało, aby złożyć kondolencje. Po chwili udało mi się do nich dotrzeć. Wszyscy na raz mnie przytulili, a moje serce powoli się ocieplało.
-Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną.- uśmiechnęłam się, lekko.
Skinęli głowami.
-A tak wracając do tematu...- popatrzyłam na Kiarę i JJ-a.- nie jestem zła. Mam nadzieję, że będziecie cudowną parą.
Zaśmiali się jeszcze raz mnie przytulając.
*
Pożegnałam znajomych i wróciłam do domu. Oni musieli wrócić do siebie, Zoe do projektu. Ja musiałam jednak zrezygnować z dalszej obecności. Teraz musiałam zająć się domem, znów się tu wprowadzić.
Składałam wszystkie talerzyki i filiżanki po kawie do zmywarki, lecz ogromną ciszę w domu przerwało pukanie do drzwi. Odłożyłam ostatni talerzyk do zmywarki i zamknęłam ją. Szłam w stronę drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Rafe. Myślałam, że już dawno go nie ma.
-Cześć.- powiedział.
Wpuściłam go do środka. Stanął w przedpokoju, wkładając ręce do kieszeni spodni.
-Rafe...- spojrzałam na niego.- bardzo ci dziękuję, że mi pomogłeś. Bez ciebie pewnie bym tutaj tak szybko nie dotarła.
Skinął głową, lekko się uśmiechając. Nie widziałam jego takiej delikatniejszej strony, ale nie była najgorsza.
-Wracasz dziś do Malibu?- zapytałam, na co pokręcił przecząco głową.- Masz gdzie zostać?
-Nie, ale poradzę sobie.- powiedział.
-Możesz przenocować tutaj.- zaproponowałam.- Na górze są dwie wolne sypialnie, a ja pewnie nie będę spać, więc mogę cię popilnować.- zironizowałam na co prychnął śmiechem.
-Serio?- zapytał.
-Serio, serio.- potwierdziłam.- Powinnam jeszcze mieć jakieś męskie koszulki na przebranie.- powiedziałam, idąc schodami na górę.
-Po swoim byłym?- zapytał.
-Po tacie.- odwróciłam się.
Skinął głową, idąc za mną. Skręciliśmy w prawo do pierwszej sypialni.
-Babcia każde pościele prała co tydzień mimo, że nikogo nie było. Starała się zachować taki porządek, więc na pewno są czyste.- powiedziałam, zaglądając do brązowej szafy.
Wyciągnęłam z niej biały podkoszulek i czarne spodenki. Podałam chłopakowi.
-Powinny pasować. Jak będziesz czegoś potrzebować to jestem na dole albo w dolnej sypialni. Będę powoli pakować babci ubrania.
Skinął głową. Wyszłam, zamykając drzwi. Zeszłam na dół dokończyć sprzątanie. Włączyłam zmywarkę. Wzięłam ściereczkę i przetarłam duży stół i krzesła. Później udałam się do pokoju babci. Wszystko było idealnie czyste i poukładane. Miała do tego talent.
Wcześniej przygotowałam sobie pudła. O to poprosiła babcia, aby po jej śmierci spakować jej ubrania, rzeczy i akcesoria i zostawić na strychu lub oddać do domu starców. Stwierdziłam, że ubrania mogę oddać tam, gdzie prosiła, a resztę zostawić na strychu.
CZYTASZ
VACATION IN MALIBU
FanfictionOlivia i Zoe przyjaźnią się od zawsze. Ich celem było wybrać się na wymarzone i idealne wakacje we dwójkę. Dziewczyny uwielbiają spędzać czas razem. Ich marzenie się spełniło dopiero kilkanaście lat później i w wieku 20 lat, w końcu wybrały się na...