Rozdział 23

399 9 0
                                    

Pope podrzucił nas na miejsce kolacji. Obie wyglądałyśmy szałowo, co nie zmienia faktu, że wydałyśmy bardzo dużo na te sukienki. Raz na rok można... chociaż takie okazje zdarzają się częściej. 

Wysiadłyśmy z auta pod bogato wystrojoną restauracją. Powoli udałyśmy się do środka. Na wejściu buchnęło w nas chłodnym, klimatyzowanym powietrzem. W środku nie było za dużo ludzi. Oprócz mnie i Zoe dostrzegłam pięć innych osób z uczelni. Wszyscy siedzieli przy długim stole z wyznaczonymi miejscami.  Państwa Cameron jeszcze nie było, ale za to był ktoś inny. Ktoś, kto automatycznie podniósł mi ciśnienie. 

Rafe stał pod ścianą, a wokół siebie miał dwie inne, lekko pijane, dziewczyny. Obie kleiły się do niego, a on śmiał się w niebogłosy, lecz zagłuszała go muzyka. Miał na sobie lekko opinającą, czarną koszulę i czarne spodnie. Po chwili jednak wyszukał mnie wzrokiem. Podniósł brew i zmrużył oczy, patrząc na mnie od dołu do góry, a mnie przeszły ciarki na plecach. 

Miałam na sobie czarną, błyszczącą i przylegającą sukienkę przed kolano z długim dekoltem przez co moje piersi były wyeksponowane, a plecy lekko odkryte. Nie wiem czemu wybrałam akurat te, ale bardzo mi się podobała i wyglądała na mój wiek.

Oderwałam od niego wzrok i poszłam za Zoe. Nasze imiona na stoliku były obok siebie, więc usiadłyśmy i czekałyśmy. Po  chwili światła lekko się rozbłysły, a  na początku stołu  stanęła pani Cameron. Przywitała się z nami i zaczęła opowiadać po co tu jesteśmy. 

-Jesteście moim wyborem, więc mam nadzieję, że się spiszecie. Mam dla was ogromny projekt do przeprowadzenia w mojej firmie.- powiedziała dumnie.- Chcę, aby każde z was pracowało w firmie na różnych stanowiskach jako prezesi waszego kierunku.

Wszyscy się ucieszyli, lecz mnie wzięła niepewność.

-Wiem, że nikt z was nie mieszka tu w Malibu, więc możecie wynająć mieszkania, w czym na początek wam pomożemy, dojeżdżać lub pracować zdalnie, lecz w ważnych wypadkach musicie się pojawić w firmie. Szczegóły będą w dalszej części kolacji, a teraz chce, abyście się wyluzowali, zjedli i napili. Smacznego.- uśmiechnęła się szeroko, a wszyscy zaczęli bić brawo.

Po chwili dołączyłam się do braw. Zaraz zza rogu wyłoniły się kelnerki, kładąc różne dania na długim stole.

*

Wszyscy już zjedli i czekali na kolejny wykład. Ja jakoś nie miałam ochoty na cokolwiek, lecz Zoe wcisnęła mi trochę makaronu z krewetkami. Muzyka dalej głośno grała. Nagle poczułam na ramionach czyjeś dłonie, przez co wzdrygnęłam. Popatrzyłam na lewy bark, na którym spoczywała ręka. Na palcach miał dwa sygnety. 

-Jak się podoba?- powiedział do mojego ucha. 

Od razu wyczułam mocny zapach alkoholu. Zrzuciłam jego ręce z moich ramion i przysunęłam krzesło do przodu. 

-Teraz siedzisz cicho?- zapytał, a w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie.- Nawet nie wiesz....

Nagle przerwała mu jego matka, stając za mną.

-Nie strasz mi już gości.- warknęła, a on westchnął i się odsunął.

Popatrzyłam na nią, na co się uśmiechnęła, co odwzajemniłam. Zoe patrzyła na mnie i westchnęła.

-On cię chyba nigdy nie zostawi w spokoju.- powiedziała.-  Teraz patrzy na ciebie jakby miał cię zabić wzrokiem.

-Jebać go.- powiedziałam, wzruszając ramionami.

Kobieta zaczęła opowiadać o szczegółach pracy w firmie, a ja nie mogłam się skupić przez jego wzrok. Powoli szukałam go po sali, lecz nigdzie go nie widziałam, a uczucie bycia obserwowanej wciąż ze mną było.

Po kilkunastu minutach wszyscy zaczęli się zbierać, więc także wstałam, zabierając swoją torebkę. Zasunęłam krzesło, a przede mną stanęła szefowa całego zamieszania. 

-Chodź ze mną na minutkę.- powiedziała, na co skinęłam głową.

Powiedziałam Zoe, by poczekała na mnie przy wejściu i poszłam za kobietą. Szła bardzo szybko pomimo wysokich szpilek. Wyszłyśmy na zaplecze przez kuchnie. Kobieta zamknęła za nami drzwi. Byłyśmy z tyłu restauracji. 

Z żakietu wyjęła paczkę papierosów i odpaliła jednego. Zaproponowała mi, lecz odmówiłam. Zaciągnęła się kilka razy i wypuściła dym.

-Powiem tak... podobasz mi się.- powiedziała, kolejny raz zaciągając się fajką.- Dlatego to, co tam było ciebie nie dotyczy. Chce, abyś została moją asystentką. Oczywiście możesz to robić zdalnie, ale jak będę cię potrzebować, to musisz się zjawić. Będziesz odpisywać na maile, przyjmować propozycje i tak dalej.

Westchnęłam.

-Bardzo dziękuję za te propozycje, ale Pani Cameron.... jeśli to jest przez pani syna, bo przedstawił mnie jako swoją koleżankę, to ja dziękuję. Nie chce wspinać się po kimś do wysokiego stanowiska. Tym bardziej, że nie jesteśmy znajomymi z Rafe'm. Bardzo przypadkowo znalazłam się wtedy na imprezie i...- przerwała mi.

-Kochanie...- zaczęła, deptając niedopałek.- uwierz, że to nie dzięki niemu. Nigdy bym tego nie zrobiła, tym bardziej jakbyś była jego ,,przyjaciółką". Jesteś bardzo mądrą i bystrą dziewczyną.- wzięła mój podbródek w dwa palce.- Jesteś piękną i bardzo utalentowaną kobietą i to cenie. Jakbym patrzyła na to z kim mój syn się umawia, to już dawno każda jego laska na jedną noc byłaby zatrudniona. Jestem świadoma jego życia towarzyskiego, jak i łóżkowego, a ciebie tam nie widziałam.- zironizowała.

-Bo my się nawet nie lubimy.- zaśmiałam się.

-Taak.- przeciągnęła.- Proszę, bądź mądra i nie wpadnij mu do łóżka przy pierwszej lepszej okazji. 

-Nie mam zamiaru.- odpowiedziałam.

-To jak? Chcesz te posadę? Bo drugiej takiej, jak ty będzie mi ciężko znaleźć.

Po chwili zastanowienia się zgodziłam. Kobieta mnie przytuliła i oznajmiła, że wszystkie szczegóły powinny pojawić się do tygodnia w mailu. 

 

VACATION IN MALIBUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz