Rozdział 5

617 19 0
                                    

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zerwałam się z łóżka i poszłam w stronę drzwi wejściowych. Przetarłam dłonią twarz, otwierając je. Przed domkiem stał wysoki brunet z bujną, brązową czupryną. Zmarszczyłam brwi ze zmarszczenia.

-John B?- zapytałam.- Co tu robisz? 

-Chcieliśmy was zabrać na małą przejażdżkę.... ale widzę, że jeszcze śpicie.- zaśmiał się.

Także się zaśmiałam, wpuszczając go do środka. Chłopak udał się do kuchni i usiadł na jednym z krzeseł. Sięgnął po jabłko, gryząc je. 

-Daj mi pięć minut.- powiedziałam, udając się do pokoju przyjaciółki.

Weszłam do środka, a o dziwo już nie spała. Powiedziałam jej, że mamy plany i ma wstawać. Tak też zrobiła. Poszłam do siebie i ubrałam wygodne ubrania. Luźne, długie spodnie i top na ramiączkach. Szybko upięłam włosy w wysoki kucyk. Użyłam korektora, poprawiłam brwi i rzęsy. Sięgnęłam po telefon i okulary przeciwsłoneczne.

Przedstawiłam im sobie i wyszliśmy. Niedaleko stał ich Van, gdzie wszyscy już czekali. John B odsunął nam drzwi i wsiadłyśmy. Przywitałyśmy się ze wszystkimi. Pope siedział z nami z tyłu, a John B oraz JJ z przodu. Blondyn prowadził. 

*

Po godzinnej jeździe wysiedliśmy z Vana. Rozejrzałam się, a zaraz obok pojawiła się Zoe. Okazało się, że jesteśmy w jakiejś zatoce. Zaparkowaliśmy zaraz obok sklepu rybnego. Pope pobiegł do przodu. 

-Tą budę ma ojciec Popa. Pożyczy nam łódź. Najlepsze widoki dopiero przed nami.- powiedziała Kiara.

-Jeśli nie utoniemy.- palnęła Sarah.

Zaśmiałam się. Ruszyliśmy w stronę machającego chłopaka. Ojciec Popa był starszym już mężczyzną, lecz wciąż miał siłę, aby handlować rybami. Podziękowaliśmy mu i poszliśmy za kolegą. 

Po chwili dotarliśmy do łodzi. Biała, nieduża łódź. Widać, że była bardzo zadbana. Mam nadzieję, że jej nie zepsujemy. Wszyscy zaczęli wchodzić. Stanęłam nogą na ramieniu łajby i odepchnęłam się od drewnianego deptaka. Prawie upadłam do tyłu, lecz ktoś zdążył złapać moją dłoń.

Tym kimś był JJ. Uśmiechnął się i wciągnął mnie na pokład. Podziękowałam i usiadłam na dziobie łodzi. Sarah podała mi puszkę. Zoe zaczęła dobrze dogadywać się z Popem. Poszła z nim odpalić łódkę. Chłopak wszystko tłumaczył jej co i jak. 

Lekko uśmiechnęłam się pod nosem, widząc całe zajście. Pope ma gadane, podobnie jak Zoe, więc na pewno się porozumieją. Chyba najlepiej z całej paczki. 

-Na ile tu jesteście?- zapytała Kiara.

-Zostały nam trzy tygodnie. Później wracamy do szarego Backersfield.- powiedziałam, otwierając puszkę.

-JJ stamtąd pochodzi.- powiedziała Sarah.

-Urodziłem się tam, ale później przyjechaliśmy tutaj. Nie uznaję się za Backersfield'a.- burknął, patrząc na blondynkę.

-Nie ma czym się szczycić.- powiedziałam.- Nawet ja nie chcę się tym chwalić. 

-A studiujecie coś?- zapytał John B.

-Tak, razem poszłyśmy na jedną uczelnię, ale inne kierunki. Ja studiuje kierunki fizyczno- matematyczne, a Zoe przyrodnicze. 

Wypłynęliśmy na wodę. Było na niej dużo krzaków, ale woda była czysta. Zwróciłam uwagę na przyjaciółkę. Pope pomagał jej trzymać kierownice statku, a blondynka była szeroko uśmiechnięta. 

Upiłam łyk i patrzyłam na widok. Po kilkunastu minutach dopłynęliśmy na małą wyspę, lecz przy niej była kolejna łódź. Wyglądała drogą i bardzo zadbaną. Trochę większa niż nasza z błyszczącego, ciemnego drewna.

-A ten po co tu jest?- zapytał JJ. 

Zmarszczyłam brwi. Chłopacy wysiedli pierwsi, później my. Zoe trzymała się blisko mnie, a ja starałam się iść krok w krok z dziewczynami.

-Jest tu taki Rafe Cameron. Nie jest mile widziany, ale nie posiadamy tej wyspy wyłącznie dla siebie, niestety. 

Skinęłam głową. Szłyśmy cały czas za chłopakami aż doszliśmy do małej, drewnianej chatki. Na drzewach były hamaki, a wokół nich zawieszone lampki. W nocy musi tu być niezły klimat. 

Na jednym z hamaków był chłopak w czarnych włosach, bez koszulki z papierosem w buzi, a na drugim ciemny blondyn. Miał koszulkę z kołnierzykiem, krótkie, jeansowe spodenki i buty golfowe. 

-Co tu robisz, Rafe?- zapytał JJ.

Chłopak się zaśmiał, wstając z hamaka. Był dość wysoki i średnio zbudowany. Widać, że pochodził z tej bogatszej rodziny. Zmierzył wszystkich wzrokiem i zatrzymał się na mnie.

-Macie nowe koleżanki.- powiedział, ustawiając usta w dziubek. 

-Nie twoja sprawa.- warknął Pope. 

Blondyn się zaśmiał, odchylając do tyłu.

-Jesteście tu od dwóch dni, pora się zwijać.- powiedziała Kiara. 

-Oj nie, moja droga. To jest wolny kraj.- zironizował.

Sarah westchnęła.

-Po prostu stąd spierdalajcie.- warknęła blondynka.

-Nieźle wyszczekaną masz tę siostrę.- zauważył chłopak na hamaku. 

To oni są rodzeństwem?!

-Posłuchaj, gówniaro...- zaczął, podchodząc do dziewczyny.

John B stanął mu na drodze, a on się zatrzymał. Popatrzył mu prosto w oczy, a w powietrzu można było wyczuć nienawiść  tych dwóch do siebie. 

-Tym razem wam odpuszczę ze względu na nowe buźki.- powiedział, zerkając na mnie i Zoe. 

Wyminął naszą grupę, lecz wciąż nie zabrał wzroku ze mnie. Poczułam ciarki na plecach przez jego lodowaty i wredny wzrok. 


VACATION IN MALIBUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz