Wyczarujemy motyle?
Szepty przeplatające się z myślami. Słowa pojawiające się we śnie. Obrazy z przeszłości nawiedzające jej umysł, na których tym razem mogła się zatrzymać. Przyjrzeć się bliżej spojrzeniu szarych oczu, smutkowi, który był w nich ukryty i lekki uśmiech, gdy przypatrywała mu się dłuższą chwilę.
Odkąd odzyskała przytomność po tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce w jaskini Oczyszczenia i wcześniej, czuła się inaczej. Z początku nie mogła pojąć, co tak naprawdę się zmieniło, ale z każdą godziną ogarniała ją lekkość i większa świadomość, tego co dzieje się wokół.
I znacznie dalej.
Otwierając oczy w środku nocy, odrywała wzrok od postaci starca, który spokojnie przechadzał się, jakże znanymi, korytarzami zamku. Czuła zapach ksiąg, gdy wkraczał do biblioteki i ziół, gdy nagle pojawiał się w swej pracowni.
Z początku czuła złość. Wściekłość, że go widzi, że to wszystko zaplanował, a ona była ślepa, że niczego nie zauważyła i brnęła w tę jego grę.
Z każdym jednak powolnym krokiem, zaczynała odczuwać spokój. Dziwnie rozpierający spokój, gdy był obok. Siłę, która ją prowadziła. Miała wrażenie, że maszeruje tuż obok niego, przemierzając każdy zakątek zamku. Tak jak wtedy, gdy była tylko dzieckiem. Nieświadomym niczego dzieckiem.
W chwili, gdy przekroczyła próg jadalni, dostrzegając postać Corvaxa, Troxtera i Redoxa, siedzących przy stole, przy którym jadła posiłki ze swymi rodzicami, Sanessco i bratem, zanim wyjechał do szkoły rycerskiej, zaczęła się zastanawiać, czy to rzeczywiście sen. Sen, nad którym nie potrafiła panować, gdy była nieprzytomna w Jaskini Oczyszczenia. Sen, którego fragmenty były niewyraźne, gdy moc kryształów wtapiała się w jej ciało.
Teraz słyszała każde ich słowo. Czuła zapach potraw i strachu, gdy spojrzała na służbę, jak zawsze stojącą w pewnej odległości i czekającą na polecenia. Widziała lęk w ich oczach i drżące dłonie, które próbowali ukryć za plecami.
Nie wiedziała, ile czasu minęło, gdy będąc za plecami Corvaxa, przeniosła wzrok na Sanessco i marszcząc brwi, żądała odpowiedzi. Chciała je usłyszeć teraz. Chciała, aby wykrzyczał, dlaczego spiskował ze Strażniczką Smoków? Dlaczego ukrywał rozmowy z Troxterem? Dlaczego pomógł sprowadzić Corvaxa do Sayers? Dlaczego pozwolił na rzeź? Dlaczego, po tym wszystkim, chciał amuletu Dneirfa? Dlaczego ich zdradził?!
I wtedy na nią spojrzał. Wstrzymała powietrze, widząc smutek w jego oczach. Ten sam ból i zmęczenie, które dostrzegła, gdy wrócił z ostatniej podróży na Wschód. Spoglądał na nią, jakby ją widział. Kiedy poczuła bijącą od niego moc, zrozumiała, że to dzięki niemu mogła się znaleźć w Sayers poprzez sny, że naprawdę tu była tego dnia, gdy toczyły się te rozmowy, mogąc wyczuć zniecierpliwienie i gniew Corvaxa Crow.
– Zostało jeszcze kilka tygodni. Nie pozostaje ci nic innego, jak mi zaufać.
Słowa, które były odpowiedzią na pełen furii krzyk Władcy Wschodu.
Słowa, które były skierowane do niej.
Wynurzyła głowę poza taflę wody, głęboko nabierając powietrze i oplatając nogi rękami. Skuliła się, zamykając na chwilę oczy. Woda w bali była jeszcze ciepła, ale jej się zdawało, że spędziła w niej długie godziny.
Wyprostowała się, otwierając oczy i przenosząc wzrok na swoje dłonie. Na prawej były widoczne blizny. Skutek po zaciskaniu kamieni w Jaskini Oczyszczenia. Rany od oparzeń zdołała uleczyć, ale tworzące chaotyczne znaki, pozostały. Po zdjęciu bandaży długo próbowała się ich pozbyć, ale jej magia zdołała jedynie uleczyć głębsze rany. Nie potrafiła pozbyć się blizn i znaków.
CZYTASZ
Przymierze Krwi
FantasyKsiężniczka? Królewskie maniery? Książę i miłość od pierwszego wejrzenia? Przymierze Krwi to historia o księżniczce, która bynajmniej nie przepada za balami, pięknymi strojami i nie marzy o księciu na białym koniu. Calthia Sunrise jest dyplomatą jed...